Wpadki filmowe #34
W kolejnym odcinku filmowych wpadek na warsztat bierzemy filmy, które zadebiutowały w 2019 roku, w tym wielkie przeboje kinowe oraz produkcje nominowane do Oscara. Wybraliśmy po jednym niedopatrzeniu z danego filmu, tradycyjnie skupiając się na wpadkach montażowych, błędach związanych z umiejscowieniem filmu w czasie czy niekonsekwencji twórców. Jeśli i wy zauważyliście jakąś wpadkę, koniecznie dajcie znać w komentarzu!
W jednej ze scen widzimy Sharon Tate, która zamierza kupić w kasie kina wejściówki na film z własnym udziałem. Choć Quentin Tarantino doskonale odtworzył realia Los Angeles końcówki lat 60 (Oscar za scenografię), nie uniknął błędu w rzeczonym fragmencie. Kiedy Tate rozmawia z bileterką, w tle znajduje się lokal w którym rozpoznać można Starbucks – sieć ta została jednak założona dwa lata po czasie w którym rozgrywa się akcja filmu. W dalszej części sceny logo jest już przykryte.
Scena wybuchu bomby w bunkrze jest jednym z najbardziej zapadających w pamięć momentów wojennego filmu Sama Mendesa. Zwrócono jednak uwagę, że nagina ona rzeczywistość. Gdyby bomba eksplodowała w tak ciasnej przestrzeni i w bezpośredniej odległości, z pewnością wpłynęłoby to na słuch osób znajdujących się w pobliżu – być może nawet zostaliby oni na stałe ogłuszeni. Tymczasem słuchowi żadnego z bohaterów nic nie dolega.
Według reżysera filmu, Todda Phillipsa, akcja Jokera osadzona jest w 1981 roku. Powoduje to kilka nieścisłości związanych z umieszczeniem na ekranie marek czy reklam, które ówcześnie jeszcze nie istniały. Przykładowo: w jednej ze scenie widać słynnego króliczka z reklam baterii Energizer, jednak w rzeczywistości pojawił się on dopiero w 1988 roku. Inne przykłady to gitary z 2018 roku widoczne na wystawie sklepu muzycznego lub reklama z Keanu Reevesem, która zadebiutowała dopiero w 1987 (na zdjęciu). Cóż, być może w uniwersum Jokera czas potoczył się nieco inaczej.
Podobną wpadkę zaobserwujemy w Irlandczyku Martina Scorsesego. W scenie toczącej się w 1961 roku grupa mężczyzn rozładowuje ciężarówkę z bronią. Wśród skrzyń które ściągają z paki jest jedna opatrzona napisem M-16. Sytuacja ta nie mogłaby się wydarzyć – produkcja karabinów M-16 rozpoczęła się dopiero trzy lata później.
W przeboju Marvela łatwo było o błędy, jako że fabuła krąży wokół podróży w czasie – w takich przypadkach nietrudno o nieścisłości. Rzeczywiście, twórcy nie uniknęli wpadek. Jedną z nich jest rozbieżność w tym, jak po bitwie o Nowy Jork wygląda Kapitan Ameryka. W Avengers z 2012 roku jest on ubrudzony, a jego kostium nieco zniszczony. Tymczasem w Końcu gry – choć teoretycznie bohaterowie wracają do tych samych wydarzeń – Kapitan wygląda zupełnie nienagannie.
W jednej ze scen mama Jojo postanawia się tymczasowo wcielić w jego ojca, który aktualnie przebywa na froncie. W tym celu nakłada sobie „charakteryzację” w postaci brody z sadzy. Robi to gołą ręką, z całą pewnością ją brudząc, jednak gdy później dotyka obrusu i ubrania Jojo, nie ma na nich ani śladu sadzy – trudno uwierzyć, że cała została perfekcyjnie odciśnięta na twarzy.
Bardzo ciekawy błąd możemy zaobserwować w kryminale Riana Johnsona. W scenie rozmowy śledczych z Martą (Ana de Armas) wyraźnie widzimy, że z ust mężczyzn leci para – na dworze z całą pewnością było zimno. Co ciekawe, gdy kamera skupia się na Marcie, pary już nie ma. Najwyraźniej Armas nagrywała swoje kwestie przy innej okazji, gdy temperatura była wyższa.
Tym razem wpadka montażowa – scena, w której Dani i jej towarzysze obserwują starszyznę rzucającą się z klifu. Gdy kamera pokazuje ich z góry po raz pierwszy, cienie bohaterów są za nimi. Później następuje cięcie na mężczyznę znajdującego się na klifie, a gdy wracamy do Dani i reszty, rzucają oni już cień do przodu.
Najsłabiej przyjęta część nowej trylogii spotkała się z krytyką także w związku z niekonsekwencjami w stosunku do poprzednich części. Tyczy się to także pewnego detalu związanego z Sokołem Millenium. W jednej ze scen maszyna zalicza twarde lądowanie ze względu na niedziałające podwozie – nim zatrzyma się na ziemi, przeora jej spory kawałek. Fani zauważyli, że taki sposób lądowania nie ma sensu, bo Sokół – co pokazywały już poprzednie filmy – może lądować i startować pionowo, co nie ma związku z podwoziem.
Jasne, to film science fiction o ogromnych monstrach bijących się w środku miasta, więc teoretycznie realizm nie obowiązuje. Pewna kwestia z filmu wzbudza jednak wątpliwości – chodzi o moment, w którym Godzilla wyłania się z oceanu. Widzowie zastanawiają się, na czym stoi ogromne monstrum? Wypływa tuż obok łodzi podwodnej, zatem głębokość wody musi być spora – prawdopodobnie większa, niż niewidoczne części nóg potwora. Co więcej, Godzilla chwilę później zanurza się w tym samym miejscu i odpływa. Czyżby król potworów umiał chodzić po wodzie?
Dajcie znać, jeśli którąś z wpadek można według was wyjaśnić!