search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

SZLACHECTWO ZOBOWIĄZUJE. O sensacyjnej naturze współczesnego kina

Tekst gościnny

22 września 2017

REKLAMA

Nie oznacza to, że formuła akcji jest zawsze właściwa. Monachium Stevena Spielberga porusza dramatyczny wątek nie tak dawnej historii – terrorystycznego ataku na izraelską wioskę olimpijską, a następnie przeprowadzonej przez izraelski wywiad zemsty na organizatorach zamachu. Po premierze filmu, o dziwo, próżno było szukać krytycznych głosów, że wybrana przez reżysera forma dreszczowca była nietaktem w stosunku do historii, tematu, do ofiar zamachów. Wręcz przeciwnie, film spotkał się z entuzjazmem. Reżyser był chwalony właśnie za narrację i umiejętne budowanie napięcia wokół nieszczęścia, jakiemu film był poświęcony. A przecież zaserwował widzom montaż atrakcji zogniskowanych wokół śmierci.

To nie jest kraj dla starych ludzi braci Coen cechują zapierające dech w piersiach pościgi i strzelaniny. Film chwalono nie tylko za egzystencjalizm, ale i za energię opowiadania, widowiskowość, a więc za atrybuty typowe dla kina akcji. Nie spotkał się z modelową dla tego kina krytyką, iż wszelkie racje, które autorzy usiłują w filmie wyłożyć, zostają zagłuszone przez serie z karabinów maszynowych. Dlaczego więc dotyka to inne filmy? Choćby Pana życia i śmierci Andrew Niccola.

Jacek Borcuch i Andrzej Chyra w Długu 1999 w reżyserii Krzysztofa Krauzego

Innym przykładem docenionego wykorzystania atrakcyjnej formuły sensacji była Historia przemocy. David Cronenberg również popisał się talentem do inscenizowania walk i strzelanin, ale czy te sceny w jakikolwiek sposób odbierały powagę tematowi filmu: zarażenia złem, gniewem, tytułową przemocą? Fernando Meirelles opowiada w Wiernym ogrodniku o współczesnym kolonializmie. O tym, że choć świat zachodni oficjalnie opuścił Czarny Ląd, w istocie wciąż prowadzi tam swoją ekspansję. Opowiada miejscami w sposób widowiskowy. Czy to stępia wymierzone przeciw światu zachodniemu ostrze krytyki?

Siłą rzeczy zmiany następowały także w kinie stricte sensacyjnym. Właściwie doszło wręcz do rozłamu. Obok infantylnych filmów dla dzieci i młodzieży z cyklu Szybcy i wściekli czy Transporter (które powstawały, powstają i powstawać będą), równolegle pojawiają się tak nietuzinkowe, jak te o perypetiach Jasona Bourne’a, czy odmienione filmy spod szyldu Jamesa Bonda 007. I trudno się dziwić, skoro za pierwszą serię odpowiada Tony Gilroy, twórca Michaela Claytona, a za drugą m.in. Paul Haggis, autor Miasta gniewu i Za wszelką cenę. Niemałą konsternację wywołał zwłaszcza Paul Greengrass. Autor cenionej Krwawej niedzieli jako swój następny projekt wybrał… Krucjatę Bourne’a. Od tamtej pory praktykuje z powodzeniem swego rodzaju płodozmian tematyczny, który nie jest bynajmniej płodozmianem formalnym. Krucjatę…, Ultimatum Bourne’a, Jasona Bourne’a, Krwawą niedzielę, Lot 93, Green Zone, Kapitana Philipsa cechuje jednolity język opowiadania, ale, co znamienne, tylko dramaty przyniosły Greengrassowi uznanie.

Jan Decleir w Charakterze 1997 w reżyserii Mike van Diema

Równie ciekawie jest w Europie. W Polsce jedne z najbardziej udanych filmów ostatnich lat to thrillery: Dług Krzysztofa Krauzego, Tam i z powrotem Wojciecha Wójcika, Palimpsest Konrada Niewolskiego, Wymyk Grega Zglińskiego, Kret Rafaela Lewandowskiego, właściwie wszystkie filmy Wojciecha Smarzowskiego z Domem złym na czele, Pokłosie i Jack Strong Władysława Pasikowskiego, Obława Marcina Krzyształowicza, Anatomia zła Jacka Bromskiego, Jestem mordercą Macieja Pieprzycy. Na całym świecie triumfy święcą zrealizowane w formule dreszczowców, holenderskie Charakter Mike’a Van Diema i Czarna księga Paula Verhoevena czy niemieckie Życie na podsłuchu Floriana Henckela Von Donnersmarcka i Baader-Meinhof Uliego Edela. O kryminał ocierają się belgijskie Dziecko i Milczenie Lorny braci Dardenne, twórczość Michaela Hanekego, francuska Elle Verhoevena, a nawet hiszpańskie Volver i Skóra, w której żyję Pedro Almodóvara. Reszta świata nie pozostaje w tyle, by wymienić: izraelski Ajami Scandara Copti i Yarona Shaniego, brazylijskich Elitarnych Jose Padilhy, argentyński Sekret jej oczu Juana Jose Campanelli, irańskie Co wiesz o Elly? Asghara Farhadiego, australijskie Królestwo zwierząt Davida Michoda, koreańską Służącą Park Chan-Wooka, kanadyjskie Pogorzelisko Dennisa Villeneuve’a (które nawiasem mówiąc zapoczątkowało iście sensacyjną karierę tego twórcy w Hollywood, owocując takimi tytułami jak Labirynt, Sicario czy Nowy początek).

Czy mamy więc do czynienia z ewolucją kina sensacyjnego? Migracją w inne rejony? Raczej z powrotem do źródeł. Trzeba pamiętać, że pogardzany dziś gatunek ma niezwykle szlachetny rodowód. Co prawda pierwsze filmy sensacyjne z prawdziwego zdarzenia wyreżyserowali dla Hollywood… Brytyjczycy, za to jakże pamiętne! W 1967 roku John Boorman wyreżyserował Zbiega z Alcatraz. Był to obraz agresywny, pełen przemocy, zarazem prezentujący bohatera niepozbawionego egzystencjalnych lęków i zdolności do refleksji. W rok później Peter Yates nakręcił film Bullitt. O ile intryga pozostawała (podobnie jak w Zbiegu…) doskonale skonstruowaną kryminalną łamigłówką, o tyle atutem filmu okazała się jego drapieżna realizacja. Strzelaniny i scena pościgu samochodowego do dziś zachwycają realizmem i biegłością wykonania. Kino autentycznie przyspieszyło.

Steve McQueen w filmie Bullitt 1968 w reżyserii Petera Yatesa

W tym czasie język filmowy uległ daleko idącym zmianom, zwłaszcza zaś znacznemu zdynamizowaniu, co pośrednio było zasługą gościnnej telewizji, w której terminowało kilku późniejszych reprezentantów gatunku ze Stevenem Spielbergiem (Columbo), Richardem Donnerem (Kojak) i Michaelem Mannem (Sierżant Anderson) na czele. Bezpośrednio wszystko to stało się możliwe dzięki przemianom obyczajowym, jakie nastąpiły w USA na przełomie lat 60. i 70. Wymusiły one m.in. zniesienie w połowie lat 60. tzw. Kodeksu Haysa, co miało decydujący wpływ na kino i media w ogóle. Skrzętnie wykorzystał to zwłaszcza wielki artysta Arthur Penn, inscenizując w swojej Obławie i Bonnie i Clyde najsłynniejsze i jednocześnie najokrutniejsze filmowe egzekucje. A na to tylko czekał krwawy Sam Peckinpah. Tamy puściły.

Zbieg z Alcatraz i Bullitt pozwoliły określić, z jakim kinem widzowie mają do czynienia. Ten po trosze czerpiący z kryminału, westernu, a nawet filmu przygodowego gatunek w istocie nie był żadnym z nich. Przede wszystkim nie był obarczony żadnym kostiumem, scenografią czy historią, jeśli nie liczyć faktu, że wszystkie te zadania wypełniła współczesność. Film sensacyjny jest współczesny (oczywiście epoce, w której powstaje) i o współczesności opowiada. Wolny od ograniczeń, staje się polem do artystycznej ekspresji wielu znakomitości kina. W latach 70. niejeden twórca właśnie w ramach sensacji zrealizował jedne z najważniejszych filmów w całej swojej karierze: William Friedkin wyreżyserował Francuskiego łącznika, John Boorman – Wybawienie, Sam Peckinpah – Nędzne psy i Ucieczkę gangstera, Don Siegel – Brudnego Harry’ego, zaś mistrz Fred Zinnemann – Dzień Szakala. Ale najciekawszym przykładem okazał się tu Sidney Lumet. Ten już naówczas szanowany autor podpisał dwa wybitne filmy o policjantach: Agresję i Serpico. Ten drugi stał się kamieniem milowym dla kina. Jeszcze większym wydarzeniem okazał się jego kolejny tytuł – Pieskie popołudnie.

Odkryciom nie było końca. Alan J. Pakula w niezwykle oryginalny, wręcz wykwintny sposób wyreżyserował będące na pograniczu thrillera, kryminału i sensacji filmy: Klute, Syndykat zbrodni i Wszystkich ludzi prezydenta. Sydney Pollack zaprezentował Trzy dni Kondora, John Schlesinger Maratończyka, filmy do dziś komentowane. A i to nie koniec. Trzeba wymienić jeszcze Badlands Terrence’a Malicka, Czarną niedzielę Johna Frankenheimera, Kierowcę Waltera Hilla, Złodzieja Michaela Manna, Zwariowanych detektywów Richarda Rusha – bodaj pierwszy filmowy buddy movie. A gdzieś po drodze, zupełnie nieśmiało, wszedł do kin (pierwotnie przeznaczony do telewizji!) piorunujący Pojedynek na szosie nikomu wówczas nieznanego Stevena Spielberga. Film, którego dominantą był pęd.

Friends: The Reunion
Harrison Ford w Poszukiwaczach zaginionej Arki 1981 w reżyserii Stevena Spielberga

Tak zmasowany atak nie mógł pozostać niezauważony. Każdy z tych tytułów odbił się szerokim echem nie tylko w Ameryce, ale i na świecie. I jednocześnie każdy z nich przenikliwie sondował zastaną rzeczywistość. Oscary w kategoriach najlepszy film i reżyseria dla Francuskiego łącznika ledwie symbolicznie oddawały prawdziwą wartość nowego gatunku. A to był jego najciekawszy okres.

REKLAMA