SEKS W WIELKIM MIEŚCIE. Serial, który przełamał schematy
Seks w wielkim mieście a inne seriale kobiece
SATC z pewnością był dla ówczesnych pań zaskoczeniem. Cóż bowiem miały w owym czasie do wyboru? Ledwo otrząsnąwszy się z Dynastii, w której kobiety pełniły wyłącznie funkcje luksusowych ozdobników, a Alexis, jedyna, która zdecydowanie brała sprawy w swoje ręce, została przedstawiona jako zło wcielone, wpadły prosto w objęcia uroczych sitcomów typu Roseanne czy Świat według Bundych, gdzie były przedstawione jako elementy (pozytywne lub nie, ale nigdy nie oderwane od całości) ogniska domowego. Prekursorką kobiety silnej była niewątpliwie Murphy Brown, ale jej niezależność przejawiała się głównie poprzez pełną sukcesów karierę zawodową. Sfera seksualna kobiet była albo przedmiotem niewybrednych (najczęściej zresztą męskich) żartów, albo nie istniała. Takie produkcje jak Ally McBeal, która nieco śmielej podchodziła do „tych rzeczy”, dopiero raczkowały. Przez długi czas jedną z kobiet na małym ekranie, które stanowiły same o sobie, była na przykład Xena, wojownicza księżniczka. Trudno oczekiwać, żeby jakakolwiek kobieta w okolicy trzydziestki potrafiła się z nią utożsamiać… SATC zatem wypełnił ogromną lukę. W czasach, kiedy małżeństwo jako instytucja i koncepcja kobiety jako matki i żony coraz bardziej odważnie były kontestowane, Seks w wielkim mieście był naturalną odpowiedzią na rosnące potrzeby damskiej części widowni. Jasne, odpowiedzią niejednokrotnie przesadzoną i momentami zbyt agresywną, ale trafioną w punkt. [Agnieszka Stasiowska]
Serial kontra filmy kinowe
Podobne wpisy
Niezwykły sukces serialu sprawił – co było do przewidzenia – że po zakończeniu jego emisji pojawił się pomysł nakręcenia filmu pełnometrażowego. Jest to tradycyjna praktyka dojenia krowy, która bardzo rzadko się sprawdza. Zwykle fani serialu z jednej strony bardzo chcieliby ujrzeć ponownie ulubione postacie w nowych odsłonach, z drugiej jednak boją się oczywistych trudności, które niesie ze sobą zmiana formy. Seks w wielkim mieście z roku 2008 skupił się na tym, co najbardziej fascynowało fanki Carrie Bradshaw – na jej ślubie z Johnem Prestonem, czyli Mr. Bigiem. To, jak będzie wyglądała kreacja ikony stylu w tym wielkim dniu, spędzało im sen z powiek. Dostały niewiele więcej. Filmowi zarzucano, że był płytki, nudnawy, że stracił dowcip i lekkość tak charakterystyczne dla serialu. Niestety to, co sprawdza się doskonale w formie dwudziestominutowej, w czasie dwóch i pół godziny może rozczarować. Podobnie rzecz miała się z drugą produkcją – Seks w wielkim mieście 2 został nakręcony w roku 2010, a jego akcja rozgrywała się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Atutem tej części była niewątpliwie ścieżka dźwiękowa. Zdjęcie zaś ciężaru akcji z duetu Carrie–Big i powrót do sprawdzonego teamu czterech przyjaciółek posłużyły filmowi. Ja najbardziej lubię scenę w klubie, kiedy dziewczyny śpiewają karaoke. Jest piękną pochwałą kobiecości jako takiej, a dodatkowo niepoprawna Samantha, śpiewając „I am a woman, I’m on that table!”, za każdym razem budzi mój serdeczny śmiech. Filmy SATC zdecydowanie przeznaczone są głównie dla fanów serialu i choć zapewne mają wśród nich także swoich żarliwych przeciwników, trzeba im oddać, że stanowią przyjemną rozrywkę. [Agnieszka Stasiowska]