SZYBKA PIĄTKA #91. Filmy naszych marzeń
![cumberbatch | Film.org.pl](https://film.org.pl/wp-content/uploads/2021/01/cumberbatch-830x475.jpg)
Dotychczas w Szybkich Piątkach zajmowaliśmy się faktycznie istniejącymi filmami, dobierając je według danego tematu. Tym razem puścimy wodze fantazji i sami stworzymy nasze wymarzone filmy, typując, kto byłby odpowiedzialny za reżyserię, scenariusz, zdjęcia i muzykę oraz – oczywiście – kogo obsadzilibyśmy w głównych rolach. Na koniec kilka słów o fabule. Miłej lektury!
Tomasz Raczkowski
- Reżyseria: David Lynch
- Scenariusz: Luis Buñuel
- Zdjęcia: Fred Kelemen
- Muzyka: Trent Reznor & Atticus Ross
- Obsada: Donald Sutherland, Julianne Moore, Vincent Cassel, Rosamund Pike, Danny Glover
- Gatunek: Surrealistyczny horror
Film dzieje się w Nowym Jorku. Zaczyna się jako stylowy kryminał w stylu noir – w pierwszej scenie inspektor NYPD (Danny Glover) ogląda miejsce makabrycznej zbrodni dokonanej na kilkuosobowej grupie w mieszkaniu na Greenwich Village. Podczas śledztwa inspektor poznaje piękną i tajemniczą kobietę (Julianne Moore), z którą nawiązuje romans. W miarę postępowania dochodzenia sprawa wygląda coraz bardziej nietypowo – zaczynają dziać się dziwne rzeczy, tropy wiodą ku niewyjaśnionym sprawom z przeszłości i wydają się sugerować ingerencję sił nadprzyrodzonych, co prowadzi bohatera na skraj paranoi. W 1/3 filmu następuje plot twist, w którym w niejasnych okolicznościach ginie główny bohater, a śledztwo przejmuje jego partner (Vincent Cassel), do tego momentu hospitalizowany w szpitalu psychiatrycznym z powodu wcześniejszego załamania związanego z nadużyciem narkotyków.
W tym momencie film zmienia kierunek i z mrocznego thrillera kryminalnego staje się szalonym horrorem, pełnym duchów, tajemniczych sekt i kafkowskiego nastroju osaczenia, na scenę wkracza też główny antagonista w postaci demonicznego Donalda Sutherlanda. Równocześnie bohater Cassela wikła się w skomplikowany trójkąt uczuciowo-erotyczny z tajemniczą kochanką swojego zmarłego partnera i byłą żoną (Rosamund Pike). Początkowo zorientowany na fabułę film stopniowo ulegałby dezintegracji, by pod koniec w zasadzie zamienić się w luźny strumień psychodelicznych, przerażających wizji prowadzących do ekstatycznego finału. Cały ten odlot poza wizualną atrakcją otwierałby też wiele możliwości interpretacyjnych w sposób podobny jak Twin Peaks czy Mulholland Drive. Akcja rozgrywa się głównie w nocy i wieczorem, dlatego jako autora zdjęć obsadziłbym Freda Kelemena (m.in. Koń turyński), mistrza gry światła i cienia. Reżyserem byłby David Lynch, człowiek zdolny w brawurowy sposób poskładać gatunkowe klisze i tropy w przedziwną, fascynującą układankę na podstawie pełnej podtekstów seksualnych i politycznych historii autorstwa Luisa Buñuela, a to wszystko przy niepokojących dźwiękach duetu Trent Reznor i Atticus Ross.
Rafał Donica
- Tytuł: Persia Rising
- Reżyseria: Stanley Kubrick
- Zdjęcia: Roger Deakins
- Scenariusz: Shane Black
- Muzyka: John Carpenter
- Obsada: Humphrey Bogart, Lee Marvin, Sharon Stone, Steve Martin, Jake Gyllenhaal, Grace Kelly
- Gatunek: Wojenny/thriller/romans
Akcja filmu rozgrywa się w 2070 roku, w postapokaliptycznym mieście Persia, pozbawionym energii elektrycznej, jest zima stulecia, cała akcja osadzona w nocy (zdjęcia byłyby kręcone tylko w naturalnym świetle pożarów, koksowników, ognisk itd., dużo deszczu i dymu z dopalających się ognisk. Intryga rozkręca się powoli. Umierającą metropolią rządzi zbuntowany generał (Steve Martin w charakteryzacji, z twarzą całą w bliznach, nominacja do Oscara za drugi plan w kieszeni) ze światłowstrętem, któremu odpowiada nowy porządek świata bez światła i energii elektrycznej. Piękna kobieta (Grace Kelly) wraz z prywatnym eksdetektywem (Lee Marvin) musi przedostać się z jednego końca śmiertelnie niebezpiecznego miasta na drugi, bo zna położenie tajemniczego źródła darmowej energii i trzeba tę informację zanieść do ostatnich przedstawicieli rządu USA, którzy siedzą skitrani w bunkrze przeciwatomowym głęboko pod ziemią. Po piętach depczą im wysłane przez generała cyborgi (Humphrey Bogart i Sharon Stone – oboje w skórzanych, czarnych płaszczach), które muszą dopaść naszych bohaterów, zanim wyładują się im akumulatory (cyborgom, nie bohaterom). W finale mamy twist, cyborgi przechodzą na stronę ludzi, bo dociera do nich, że potrzebują przecież doładować swoje akumulatory, aby dalej istnieć (transhumanistyczne wstawki i rozkminy nad człowieczeństwem w dialogach), więc pomagają ludziom odnaleźć schron, w którym chowa się rząd USA (wychudzony Jack Gyllenhaal, który do roli wystraszonego prezydenta zrzucił 40 kilo – w roli życia, kolejna nominacja do Oscara na bank) i odpalić nowe źródło nieskończonej energii. I tu znowu twist, bo okazuje się, że tak naprawdę wystarczyło przełączyć guzik z OFF na ON w pobliskiej elektrowni – zaskakujące i abstrakcyjne zakończenie a’la Mein Fuhrer I can walk z Dr. Strangelove.
Film ilustrowałaby muzyka Johna Carpentera z płyty Lost Themes II (utwór tytułowy Persia Rising leci na napisach początkowych i pojawia się w różnych aranżacjach w trakcie filmu), do tego cięte dialogi i mnóstwo bluzgów (domena Shane’a Blacka), a w finale wielka rozpierducha ze strzelaniem i wybuchami – cyborgi ramię w ramię z ludźmi bronią elektrowni przed wojskiem nasłanym przez ześwirowanego generała, a w tle leci Smack My Bitch Up Prodigy i powiewa amerykańska flaga, której nie widać, bo wciąż jest ciemno.
(Grafika pochodzi ze strony wallpapersafari.com)
Filip Pęziński
- Reżyseria: Anthony Russo, Joe Russo
- Zdjęcia: Roger Deakins
- Scenariusz: Christopher Markus, Stephen McFeely
- Piosenka: Rihanna i Childish Gambino
- Obsada: Luke Evans, Tessa Thompson, Mahershala Ali
Kolejny po zapowiedzianym na przyszły rok, dwudziesty szósty odcinek serii o Jamesie Bondzie powinien w końcu odświeżyć markę i postawić na nową twarz. Jako najbardziej zaufanego agenta Jej Królewskiej Mości widziałbym Luke’a Evansa – przystojnego, męskiego i jeszcze nieopatrzonego Walijczyka o odpowiednim do odgrywania roli przez przynajmniej kilka lat wieku. Wykorzystałbym także współczesne trendy (co seria zawsze starała się robić) i postawił na wątki afrykańskie i czarnoskórą obsadę. Zła organizacja bogacąca się na ropie i diamentach? Poproszę, a na jej czele oscarowy Mahershala Ali. Jako partnerka Bonda podwójna agentka infiltrująca wymienioną organizację – wspaniała Tessa Thompson. Po drugiej stronie ekipa, która dała nam bardzo bondowego Kapitana Amerykę: Zimowego Żołnierza i autor zdjęć do Skyfall, najpiękniejszego wizualnie filmu serii.
Charakterystyczną dla serii piosenkę otwierającą film powinni wykonać Rihanna i Childish Gambino – jedni z najbardziej cenionych artystów czarnej popkultury. Ależ bym słuchał!
Łukasz Budnik
- Reżyseria: David Fincher
- Zdjęcia: Roger Deakins
- Scenariusz: Aaron Sorkin
- Muzyka: Michael Giacchino
- Obsada: Tom Hiddleston, Ethan Hawke, Natalie Portman
- Gatunek: Dramat science fiction
Podobne wpisy
Fabuła opowiadałaby o mężczyźnie – nazwijmy go Mark – wiodącym nieszczęśliwe, szare życie. Rozwiedzionym, z kiepską pracą, ledwo wiążącym koniec z końcem, jedynie wspominającym dawne czasy, w których znakomicie układało mu się z byłą żoną. Każdy dzień to bardziej wegetacja. Jednego razu na swojej drodze bohater spotyka tajemniczego delikwenta, który po rozmowie oferuje mu pewną substancję i radzi zażyć ją przed snem. Początkowo nieufny, Mark stwierdza, że wszystko mu jedno i faktycznie sięga po otrzymany narkotyk. Gdy zasypia, jego świadomość kreuje zupełnie nową, lepszą rzeczywistość, swoistą drugą stronę medalu. Znów jest szczęśliwy z żoną, powodzi mu się znakomicie, ma piękne, zdolne dzieci, jest człowiekiem sukcesu. Niestety, gdy nastaje ranek sytuacja wraca do normy. Wydawałoby się, że Mark doświadczył snu, ale było to zbyt rzeczywiste, żeby mówić jedynie o tym – wszystko musiało być efektem zażycia tajemniczej substancji. Mark za wszelką cenę stara się uzyskać kolejną dawkę i odnajduje swojego „dilera”, ten jednak ostrzega go, że wchodzenie w inny świat może okazać się dla niego zgubne. Nieważne – Mark raz za razem bierze narkotyk przed snem, każdorazowo większą dawkę, żeby dłużej pobyć w idealnym świecie. Również i tam odnajduje swojego dilera, który zdaje sobie sprawę z położenia Marka i radzi mu, by wykorzystał wiedzę i doświadczenia ze świata marzeń w rzeczywistości, zamiast stale w nią uciekać (znaczna część filmu poświęcona jest scenom dialogowym między oboma panami – w końcu po Social Network byłaby to kolejna współpraca Finchera i Sorkina). Ostatecznie Mark przegrywa na każdym polu – mając szansę polepszyć swoje życie naprawdę, wybiera ucieczkę w to wyimaginowane, przedawkowuje i umiera w obu z nich.
Maja Budka
1. Reżyseria: Hayao Miyazaki, Satoshi Kon
2. Scenariusz: Michaił Bułhakow
3. Gatunek: animacja, melodramat, groteska
Opis: Krótko – filmowa adaptacja Mistrza i Małgorzaty, arcydzieła rosyjskiej literatury, które nie doczekało się jeszcze ciekawego, reprezentatywnego przeniesienia na ekran. Być może dlatego, że nikt dotychczas nie wpadł na pomysł ubrania powieści w rysunkową szatę. Mistrz i Małgorzata genialnie wypada na deskach teatrów. Animacja jednak pozwoliłaby wiernie odwzorować wszystkie te sceny, które są zbyt irracjonalne do odegrania na żywo. A to na nich przecież opiera się wyjątkowość i geniusz powieści. Wybrałam reżyserów japońskich, ponieważ to ciekawe zestawienie kultur. Akcja zaś nadal rozgrywać się będzie w stalinowskiej Moskwie. Jest ich dwójka, ponieważ historię Bułhakowa niezwykle trudno zaszufladkować jako jeden gatunek. Łączy w sobie satyrę, romans, powieść kryminalną, przygodową, a nawet biblijną (którą na potrzeby filmu pozwolę sobie przemilczeć). Interesująco byłoby zatem zaangażować do projektu twórców kojarzonych z odmiennych stylów. A jako że ma to być film marzeń, pozwolę sobie pofantazjować i porwać się z motyką na słońce. Powiedzmy, że film, tak jak w książce, będzie podzielony na dwa główne wątki – pobyt trupy Wolanda w Moskwie oraz historię miłości Mistrza i Małgorzaty. Za tę pierwszą, kreowaną na komedię z elementami groteski, odpowiedzialny będzie reżyser Spirited Away: W krainie bogów, który popuści wodze fantazji, obrazując wybryki Behemota i Korowiowa. Drugi zaś miałby przypaść, zmarłemu niestety, twórcy Perfect Blue, który wykaże się wyczuciem i wrażliwością w ilustrowaniu scen z udziałem nieszczęsnych kochanków. Zobrazuje również, w swoim charakterystycznym, dalekim od realizmu stylu, najbarwniejsze fragmenty, między innymi bal u Szatana czy wielki, pompatyczny finał powieści. Będzie to jednak nadal wielka kooperacja dwóch mistrzów animacji. Wielkie pomieszanie z poplątaniem, dokładnie takie, jakiego czytelnik doświadcza podczas czytania książki.