search
REKLAMA
Zestawienie

OSCARY 2024. Największe przeoczenia w tegorocznych nominacjach

Które Oscarowe przeoczenia zadziwiają w tym roku najbardziej?

Łukasz Homziuk

24 stycznia 2024

REKLAMA

Już dawno nie mieliśmy tak świetnej stawki filmów nominowanych do Oscara. Każdy znajdzie tu dla siebie coś miłego, dlatego wielkiej fali narzekań tym razem zapewne nie będzie. Jak co roku padły kolejne rekordy: 81-letni Martin Scorsese został najstarszym nominowanym reżyserem w historii, a swoją 54. nominację otrzymał za muzykę do najnowszej części przygód Indiany Jonesa John Williams i do Walta Disneya brakuje mu już (tylko?) pięciu nominacji. Mimo pompowanego jakiś czas temu balonika ani Chłopi, ani znajdujące się na shortliście polskie dokumenty większych szans na nominację nie miały, więc ich brak wśród nominowanych nie może dziwić. Największym rodzimym akcentem są bez wątpienia nominacje dla będącej polską koprodukcją Strefy interesów.

Obyło się co prawda bez ogromnych zaskoczeń, ale wcale nie oznacza to, że wszyscy faworyci zameldowali się pośród nominowanych. Oto lista tych, których pominięcie przez Akademię zadziwia najbardziej.

Daniel Pemberton („Spider-Man: Poprzez multiwersum”) – muzyka

Daniel Pemberton był po Ludwigu Göranssonie (Oppenheimer) i Robbiem Robertsonie (Czas krwawego księżyca) bodaj najczęściej wyróżnianym w tym sezonie nagród kompozytorem filmowym. Jednak mimo wcześniejszych nominacji do Złotych Globów i Critics’ Choice członkowie Akademii nie znaleźli dla uznanego kompozytora miejsca w Oscarowym TOP 5. W związku z tym jedyną Oscarową nominacją Pembertona wciąż pozostaje ta za piosenkę do filmu Proces Siódemki z Chicago. Szkoda, bo efektowna muzyka do nowej odsłony przygód animowanego Spider-Mana z pewnością zasługiwała na docenienie. Miejsce wśród nominowanych Pembertonowi zabrała najprawdopodobniej Laura Karpman, która niespodziewanie otrzymała nominację za American Fiction – o ile inne nominacje dla tego niestety nadal niedostępnego w Polsce filmu były spodziewane, o tyle na nominację za muzykę nic wcześniej nie wskazywało.

Margot Robbie („Barbie”) – aktorka pierwszoplanowa

W tym roku kobiecy pierwszy plan jest wyjątkowo silnie obsadzoną kategorią, więc od początku było wiadomo, że niektóre świetne role będą musiały obejść się smakiem. Na liście nominowanych nie znalazła się chociażby Greta Lee (Poprzednie życie). Największym zaskoczeniem jest jednak bez wątpienia brak nominacji dla Margot Robbie. Jakikolwiek by nie był nasz stosunek do Barbie, wszyscy się chyba zgadzamy, że Robbie była w swej roli świetna. Ostatecznie miejsce Australijki zajęła w Oscarowym TOP 5 jedyna w tej kategorii prawdziwa weteranka, czyli Annette Bening wcielająca się w rolę ambitnej pływaczki w Netflixowym filmie Nyad. Dla porządku warto odnotować, że Barbie pominięto też w takich kategoriach jak reżyseria, montaż i dźwięk. W każdej z tych kategorii film Grety Gerwig miał realne szanse na nominacje, ale też nie był niepodważalnym faworytem.

Alexander Payne i Dominic Sessa („Przesilenie zimowe”) – reżyseria i aktor drugoplanowy

alexander payne recenzja przesilenie zimowe

Bardzo cieszy mnie pięć nominacji dla Przesilenia zimowego, ale obstawiałem dwie nominacje więcej dla tego wspaniałego filmu. Tym razem Akademia niestety pominęła w kategorii reżyserskiej swojego dotychczasowego ulubieńca Alexandra Payne’a. Jednak i bez tego mistrza kameralnych komediodramatów stawka nominowanych za reżyserię robi wrażenie. Po raz trzeci w historii mamy nominowanych w tym samym roku dwoje reżyserów filmów nieanglojęzycznych (w roku 1977 nominowani byli Lina Wertmüller i Ingmar Bergman, w 2019 Alfonso Cuarón i Paweł Pawlikowski, a w tym roku Justine Triet i Jonathan Glazer). Od braku nominacji dla Payne’a chyba jeszcze bardziej boli pominięcie na męskim drugim planie Dominica Sessy. Nadzieje na nominację dla tego młodego aktora rozbudziła nominacja do nagród BAFTA, ale Oscary niestety nie podążyły za swoimi brytyjskimi odpowiednikami. Wielka szkoda, bo bez wkładu Sessy Przesilenie zimowe nie byłoby tak kapitalnym filmem. Całość opiera się przecież na relacji nauczyciela i ucznia, a w tej relacji uczeń wcale nie ustępuje bardzo mistrzowi, czyli wybitnemu Paulowi Giamattiemu.

Eric Roth i Martin Scorsese („Czas krwawego księżyca”) – scenariusz adaptowany

Martin Scorsese dostał za Czas krwawego księżyca nominacje do Oscara za film i reżyserię, ale dużą niespodzianką jest brak jego i Erica Rotha wśród nominowanych za najlepszy scenariusz adaptowany. Scorsesego i Rotha wygryzł Jonathan Glazer nominowany za scenariusz do Strefy interesów. Trzeba przyznać, że to na pewno dość niespodziewany i niekonwencjonalny jak na tę kategorię wybór. Tu film Scorsesego został pominięty, ale za to zyskał niespodziewaną nominację za najlepszą piosenkę. Chociaż pewnie i tak najwięcej w kontekście Czasu krwawego księżyca będzie mówiło się o braku nominacji dla Leonarda DiCaprio. Pominięcie głównej gwiazdy filmu może na pierwszy rzut oka szokować, ale tak naprawdę nie jest żadną niespodzianką – piątka Murphy, Giamatti, Cooper, Wright i Domingo zdecydowanie zdominowała nominacje do innych branżowych nagród. Osobiście pominięcie DiCaprio jakoś szczególnie też mnie nie boli, bo uważam, że ten świetny aktor tym razem był w swoim filmie najsłabszym ogniwem aktorskiego tercetu.

„Opadające liście” – film międzynarodowy

To dla mnie chyba największy brak tegorocznych nominacji. Opadające liście Akiego Kaurismäkiego należą moim zdaniem do ścisłego topu zeszłego roku i bardzo żałuję, że Akademia nie poznała się na tym prostym, ale naprawdę przepięknym, melancholijno-zabawnym filmie. Kategoria filmu międzynarodowego to jednak zawsze loteria. Najbardziej cieszy mnie, że dobry los udało się na niej wyciągnąć Wimowi Wendersowi, który tym razem za sprawą Perfect Days reprezentuje w Oscarowym wyścigu nie rodzime Niemcy, a Japonię.

Łukasz Żal („Strefa interesów”) – zdjęcia

Najlepsze zdjęcia to jedna z najmocniejszych kategorii w tym roku. Pewne nominacji były Oppenheimer, Maestro, Biedne istoty i Czas krwawego księżyca. O ostatnie miejsce rywalizował zaś chilijski Hrabia (nominowany wcześniej do nagród Amerykańskiej Gildii Autorów Zdjęć) ze Strefą interesów (nominowaną do BAFTA). Nieskromnie przyznam, że udało mi się przewidzieć nominację dla pierwszego z filmów, ale i tak brak trzeciej w karierze nominacji dla Łukasza Żala można uznać za rozczarowanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak świetnie Strefa interesów poradziła sobie w innych kategoriach. Chociaż, trzeba dodać, że nie we wszystkich – chyba jeszcze większym zaskoczeniem od braku nominacji za zdjęcia jest pominięcie doskonałej scenografii z tego filmu na rzecz tej z Napoleona.

„Ferrari” – dźwięk i aktorka drugoplanowa

Nie jestem fanem Ferrariego, więc nie ubolewam nad totalnym pominięciem filmu Michaela Manna przez Akademię. Opowieść o fragmencie życia słynnego Włocha nie cieszyła się ani wybitnymi opiniami, ani wielką popularnością, więc trudno było wróżyć jej wielki Oscarowy wynik. Jednak absolutne zero nominacji może być rozczarowaniem. Po nominacji do nagród SAG (Amerykańska Gildia Aktorów) w wyścigu o nominację na kobiecym drugim planie była Penélope Cruz, a już naprawdę sporym pewniakiem był Ferrari w kategorii najlepszy dźwięk. Jednak nawet tu nie znalazło się ostatecznie miejsca dla filmu Manna, a zamiast niego nominację dostał jeszcze gorzej oceniany i jeszcze mniej popularny Twórca.

„American Symphony” – pełnometrażowy dokument

Jon Batiste

Najbardziej nieprzewidywalną kategorią okazał się chyba w tym roku najlepszy pełnometrażowy dokument. Pominięto tu między innymi powszechnie zaliczaną dotąd do grona ścisłych Oscarowych faworytów American Symphony, czyli Netfliksowy, współprodukowany przez firmę producencką Baracka i Michelle Obamów film o słynnym muzyku Jonie Batiste i jego chorej na białaczkę żonie (choć Batiste i tak dostał nominację, ale w kategorii najlepsza piosenka). Nominacji nie dostał też Still, czyli ciekawy dokument o Michaelu J. Foxie, który był faworytem większości nagród krytyków. Pod nieobecność tych amerykańskich filmów na niepodważalnego faworyta do wygrania Oscara wyrastają ukraińskie 20 dni w Mariupolu.

Oscarowe nominacje jak zwykle przyniosły kilka niespodzianek i gorzkich zawodów, ale nie widzę w tym roku zbytnich powodów do narzekania. Jednak gdybym mógł przyznać nominacje jednemu całkiem pominiętemu przez Akademię filmowi, to na pewno wyróżniłbym w kilku kategoriach Saltburn. A Was co zaskoczyło i kogo zabrakło Wam w gronie nominowanych?

Łukasz Homziuk

Łukasz Homziuk

Student wrocławskiego kulturoznawstwa, laureat konkursu krytycznofilmowego Krytyk Pisze (2022). Da radę obejrzeć wszystko, choć zwykle woli arthouse od Marvela.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA