Forest Whitaker właściwie nigdy mnie nie rozczarowuje. Tak było i tym razem, chociaż historia, w jakiej wziął udział, nie miała w sobie nic odkrywczego. Po raz kolejny zobaczyłem na ekranie zatrutego złością człowieka, którego jest w stanie otworzyć jedynie beztroskie dziecko. Znane motywy etyczne wałkowane do znudzenia, dialogi pisane na kolanie, piosenki w roli wypełniaczy wyjątkowo niemelodyjne, nawet w tym najprostszym sensie, żeby nasze pociechy potrafiły je zanucić. To jednak mało ważne, gdyż w fabule nie było magii. Widać czasem oczywiście jakieś próby stworzenia niepowtarzalnego klimatu, lecz zaraz pojawiała się piosenka i cała tajemnica rozsypywała się w pył. Nie tak się robi kino dla dzieci, chyba że jest to zapychacz czasu dla kilkulatków.
Dosłownie przed chwilą wpadł mi do głowy pomysł, do czego mogłaby być wykorzystywana Rebeka. Treści i emocji w niej brak. Wydaje się zupełnie zbędną próbą nakręcenia remake’u świetnego filmu Hitchcocka, za to jest piękna kolorystycznie. Dlatego myślałem, jak obronić jej przydatność w 2020 roku. Czasami chodzę po sklepach – to było tak dawno – i oglądam sprzęt elektroniczny, w tym telewizory. Wiem, że większość modeli ma tzw. tryb sklepowy, który podbija kolory, prezentuje menu itp. Żeby złapać klienta na domniemaną jakość wyświetlania, stosuje się też inny myk. Wpina się do TV pendrive’a z odpowiednio przygotowanym materiałem (np. w 8k) i puszcza się go w sklepie. Normalnie takiej jakości w domu nie zobaczymy, no chyba że odpalimy materiał idealnie wykorzystujący możliwości danego ekranu. Rebeka ze względu na swoją kolorystyczną i kontrastową efektowność z powodzeniem mogłaby być wyświetlana w sklepach jako film reklamujący jakość oledowych matryc. Nie widzę innej roli dla tego filmu.
Cenię braci Sekielskich za dokumenty o zbrodniach Kościoła Katolickiego. Konfrontacyjne spotkania sprawców z ofiarami pozostaną na długo w mojej pamięci i to przekonanie zboczeńców w sutannach, że są bezkarni dzięki organizacji, która ich chroni. Rok we mgle to przy tych produkcjach jakaś osobliwa, beznamiętna kronika filmowa niby oskarżająca naszych włodarzy, ale tak naprawdę nic nowego nie wnosząca do tego, co już wiemy, chociażby z przekazu dostępnego na największych portalach informacyjnych. Od dokumentu oczekiwałbym jakiegoś kolosalnego wzbogacenia mojej wiedzy o koronawirusie, a nie powtórek wypowiedzi premiera Morawieckiego, byłego ministra zdrowia Szumowskiego i kilku ekspertów. Co ten materiał wniósł nowego do problemów, których doświadczamy od marca zeszłego roku? Czy realnie pomoże ludziom przetrwać kolejne lockdowny i w ogóle pandemię? Tego typu dokument widziałbym być może pod koniec tego roku, a może jeszcze w kolejnym, gdy będziemy wiedzieli więcej o skuteczności szczepień. Jak na razie ciągłe powracanie do tysiące razy komentowanych wypowiedzi polityków jest stratą czasu. Sekielscy powinni bardziej cenić swoje umiejętności śledcze, a nie podkreślać kronikarskie.