search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

NIE TYLKO SAOIRSE RONAN. Najciekawsze aktorki przed 30

Jacek Lubiński

30 listopada 2018

REKLAMA

Maria Dębska

27-letnią warszawiankę znamy już z takich produkcji jak Cicha noc, Moje córki krowy i Demon. Z kolei telewidzowie na pewno mają przed oczami błękitny mundur, jaki Dębska założyła na potrzeby telenoweli W rytmie serca, a w którym to jest jej ewidentnie do twarzy. Choć więcej niż ładna, to nie tylko urodą może się pochwalić, ale i charakterem oraz szczerą bezpretensjonalnością. Tym większe zdziwienie, że córka reżyserki Kingi Dębskiej dotychczas nie miała okazji naprawdę się wykazać. Być może zmieni się to pod okiem mamy w nadchodzącej Zabawie zabawie oraz w Piłsudskim, gdzie gra Aleksandrę Szczerbińską. Z pewnością warto czekać i trzymać kciuki.

Dakota i Elle Fanning

W show-biznesie siostry obecne są od dzieciństwa, więc ich nazwisko nie wymaga przedstawienia. Z początku zachwycała Dakota, szybko stając się jedną z największych dziecięcych gwiazd. Teraz jednak to młodsza Elle wydaje się bardziej na topie – zwłaszcza po odważnym występie w Neon Demon. Jest też uważana za bardziej utalentowaną. Czy słusznie? Kolejne dorosłe role Dakoty – na przykład w Amerykańskiej sielance, serialu Alienista oraz Wendecie – zdają się przeczyć temu założeniu. Jakby zresztą nie było, obie są jeszcze wciąż bardzo młode (odpowiednio 24 i 20 lat!). I choć osiągnęły już więcej od niejednej starszej koleżanki, to potencjał przed nimi stojący wydaje się wprost niewyczerpany – szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż żadna rola im niestraszna, a ich typ urody ucieka jednoznacznym klasyfikacjom. Elle możemy w tym roku oglądać w I Think We’re Alone Now, Teen Spirit i Galveston, a na horyzoncie ma kilka innych projektów, z sequelem Czarownicy na czele. Dakota z kolei pojawi się u samego Quentina Tarantino w długo oczekiwanym Once Upon a Time in Hollywood, a następnie w debiucie reżyserskim Kirsten Dunst – The Bell Jar.

Taissa Farmiga

Pozostajemy w siostrzanych klimatach. Verę Farmigę zna każdy szanujący się kinoman, a Taissa to wszak jej młodsza, 24-letnia wersja. W dodatku taka o nieco łagodniejszej urodzie, która do tej pory zagwarantowała jej ozdobnikowe epizody niewinnych (Dolina przemocy) lub zagubionych niewiast (seria American Horror Story, będąca przypuszczalnie jej najpopularniejszym występem). Parę razy spotkała się na planie z siostrą, która zresztą wyreżyserowała jej debiutancką kreację. W przyszłości aż prosi się więc o kolejne, poważniejsze kolaboracje między tą dwójką. A na razie Taissa zaczyna coraz lepiej czuć się w horrorowych klimatach, czego dowodem jest tegoroczna Zakonnica. Byłoby jednak szkoda, gdyby skończyła jako kolejna „królowa krzyku” bądź innych osobliwości grozy. Stawiam jednak, że o młodej Farmidze jeszcze nieraz usłyszymy. Tymczasem w kolejce czeka The Mule Clinta Eastwooda.

Mackenzie Foy

Jeden z narybków amerykańskiej fabryki snów, bo Foy właśnie stuknęła osiemnastka. I jak do tej pory całkiem nieźle prosperuje. Była już młodą Murph w Interstellar Christophera Nolana, Cindy w Obecności oraz małą Renesmee w sadze Zmierzch. A obecnie możemy ją oglądać w kolejnej interpretacji Dziadka do orzechów. Jasne, są to w większości dość letnie, mało ambitne produkcje, ale od czegoś trzeba zacząć, a sama Mackenzie – notabene niespokrewniona z Claire Foy – zdecydowanie im pomaga. Dość przy tym napisać, że już od dziecka była wypychana ku sławie, także efektowna kariera jest jej wręcz pisana. Dodajmy do tego oczywistą urodę, energię, cierpliwość i pewność siebie (aktorka bynajmniej nie rzuciła szkoły, ma też czarny pas w Taekwondo), a otrzymamy niezwykle obiecujący talent, któremu chce się kibicować.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA