search
REKLAMA
Ranking

NAJLEPSZE SOUNDTRACKI 2017 – część II

Jacek Lubiński

31 grudnia 2017

REKLAMA

Spider-Man: Homecoming

Kolejny pajączek i jeszcze jeden mierzący się z nim kompozytor – tym razem Michael Giacchino. To fajna praca, na luzie, bez zadęcia i gromkopierdności. Słowem: sympatyczna niczym Peter Parker. I tak jak on potrafiąca niekiedy zachwycić swoim drugim dnem. Z wierzchu jest to wszak typowo hollywoodzka i zarazem nieodbiegająca specjalnie od stylu maestro muzyka. Ale gdy wziąć ją nieco pod lupę, okaże się niezwykle bogata aranżacyjnie, kolorowa, przemyślana, pełna ujmujących szczegółów – do wielokrotnego smakowania. No i, jak to na Spidera przystało, bardzo przebojowa.


Suburbicon

Niecodzienna ilustracja od Desplata, gdyż jakże inna od tego, do czego maestro nas przez lata przyzwyczaił. Są tu oczywiście fragmenty dla niego typowe, czyli subtelna, iście salonowa liryka. Ale też sporo groteski oraz, co ciekawe, mrocznych, pełnych rosnącego napięcia i suspensu klimatów w stylu Bernarda Herrmana. Czyni to z soundtracku pozycję nadającą się bardziej dla koneserów gatunku – dość wymagające, lecz frapujące i wielce satysfakcjonujące słuchowisko.


Thor: Ragnarok

Lata 80. kontratakują w kinie już od jakiegoś czasu i tej modzie nie uległ również największy wojownik Asgardu – także w kwestii muzycznej, na którą składa się zbiór piosenek (nieumieszczonych na albumie) i oryginalna ilustracja Marka Mothersbaugh. Oparta w dużej mierze o synthpopowe brzmienia i bity jest swoistą mieszanką absolutnego luzu oraz nieco poważniejszego sznytu, który mimo wszystko pozostaje „cool”. Niezbyt to ambitne i na dłuższą metę ciutkę nużące, ale jeśli już do czegoś napinać muskuły na siłce, to czemu właśnie nie do tego. #belikeThor


Twój Vincent

Eksperymentalny film zrealizowany techniką malarską i muzyka Clinta Mansella? To musi być dobre! I takie też jest. Na pierwszy rzut ucha kompozytor nie był tu oczywistym wyborem, ale odnalazł się w falującym barwami świecie Van Gogha bezbłędnie, tworząc ścieżkę, która przyciąga samą swoją atmosferą, zachwyca poetyką, hipnotyzuje jednostajnymi melodiami, czyniąc ze swojej ewidentnej monotonii brzmienia atut. Wisienką na Hajcie jest tu też prześliczna piosenka w rozmiękczającym serce wykonaniu Lianne La Havas.


Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Ponownie Desplat. O ile filmowi zarzucić można sporo, o tyle jego muzyka jest w zasadzie bezbłędna. Bogata tematycznie, ekscytująca, ładna, efektowna i subtelna, gdy trzeba, oraz, jak na tego kompozytora przystało, pełna klasy. Nie jest to może typowy soundtrack, jakiego można by się spodziewać po przygodowej historii science fiction, ale zdecydowanie jest tu czego posłuchać i w co się zagłębiać.


Wojna o planetę małp

Listę kończy jedna z najpiękniejszych i najbardziej przejmujących pozycji roku. Trzecia część małpiej sagi jest nie tylko ambitna fabularnie, ale też muzycznie. Jest to miejscami wymagająca cierpliwości płyta, ale gdy już chwyci za serce, to najprawdopodobniej na zawsze. Dla jej autora, Michaela Giacchino, stanowi jedną z najlepszych, najbardziej emocjonujących prac w karierze i pod wieloma względami może śmiało konkurować z pamiętną muzyką Jerry’ego Goldsmitha do oryginalnego filmu z lat 60.


Wyróżnienia:

12 małp – sezon 3 (Stephen Barton), Babylon Berlin (Johnny Klimek i Tom Tykwer; różni wykonawcy), The Breadwinner (Mychael i Jeff Danna), The Butterfly Tree (Caitlin Yeo), Czwarta władza i Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (John Williams), Killing Gunther (Dino Meneghin), The Last Warrior (George Kallis), Madame (Matthieu Gonet), Piękna i bestie (Amine Bouhafa), Pomniejszenie (Rolfe Kent), Star Trek: Discovery (Jeff Russo), Tamte dni, tamte noce (różni wykonawcy), Wszystkie pieniądze świata (Daniel Pemberton).

Na sam koniec warto jeszcze wspomnieć o kilku mocarnych wznowieniach starych tytułów sprzed lat – nierzadko kultowych, muzycznie potężnych, w swoich nowych wersjach nie tylko mogących poszczycić się poprawioną jakością dźwięku, który zachwyci najbardziej wyczulonych melomanów, ale też rozszerzeniem materiału o niepublikowane dotąd fragmenty.

I tak też doczekaliśmy się pięknego, nowego nagrania partytury Miklósa Rózsy do Ben Hura od firmy Tadlow. La-La Land Records wydała z kolei limitowaną, monstrualną edycję kompletnej muzyki Jamesa Hornera z Titanica na 20-lecie filmu, a na 35-lecie E.T. i 40-lecie Bliskich spotkań pierwszego stopnia dwudyskowe wydania ilustracji Johna Williamsa, przy okazji tak samo traktując niedocenioną pracę Edwarda Shearmura do widowiska Sky Kapitan i świat jutra, Davida Arnolda Śmierć nadejdzie jutro oraz Wodny świat Jamesa Newtona Howarda. Podobne wznowienia otrzymały również: Rybka zwana Wandą (Music Box Records), Wysłannik piekieł (Lakeshore Records), Wydział Rosja (Quartet Records) i Troja (Intrada, Special Collection nr. 380). Ta ostatnia wytwórnia przygotowała również budzący szacunek, pełny, trzypłytowy album z muzyką Maurice’a Jarre’a do pamiętnego serialu Szogun oraz wypuściła nigdy dotąd niewydaną, niewykorzystaną oprawę Davida Shire’a do Czasu apokalipsy. Natomiast dla fanów Stephena Kinga Varѐse Sarabande przygotowało niecodzienną kolekcję soundtracków z czterech ekranizacji jego książek (Łowca snów, Podpalaczka, seriale Bastion oraz Lśnienie). Wisienką na torcie jest z kolei wypuszczona po raz pierwszy w historii kompozycja Andrzeja Korzyńskiego do filmu Wielki Szu, czego dokonało specjalizujące się w tego rodzaju perełkach rodzime GAD Records, które wydało jeszcze również album poświęcony muzyce Zbigniewa Górnego.

korekta: Kornelia Farynowska

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA