NAJLEPSZE SOUNDTRACKI 2017 – część II
Król rozrywki
Tytuł zobowiązuje (a oryginalny obiecuje wszak jeszcze więcej). Zbiór kompozycji Benja Paseka i Justina Paula, wykonanych z werwą przez Hugh Jackmana i spółkę, to prawdziwa rozrywkowa petarda w sam raz na koniec roku. Dynamiczna składanka piosenek porywa już od pierwszych taktów i zapewnia doskonałą i pełną przepychu rozrywkę do samego końca. Album jest perfekcyjnie skrojony, więc nawet na tych kilku spokojniejszych kawałkach nie sposób się nudzić. Dla fanów musicali to pozycja obowiązkowa, a i pozostałych może łatwo przekonać do filmowego „darcia ryja”.
Kształt wody
Niezwykłej urody nuty Alexandre’a Desplata, ze ślicznym, gwizdanym tematem przewodnim, który trudno wyrzucić z pamięci. Francuz „plumka” tutaj w bardzo charakterystyczny dla siebie sposób, łącząc piękno delikatnego, poetyckiego brzmienia à la Benjamin Button lub Amelia (ten akordeon!) z posępniejszymi klimatami oraz… muzycznymi imitacjami wody. Tę na wskroś magiczną ścieżkę uzupełnia jeszcze kilka utworów śpiewanych z pogranicza jazzu, na czele z promującym film zabójczo romantycznym przebojem Renée Fleming. Pozycja obowiązkowa i przypuszczalnie jeden z oscarowych faworytów.
Liga Sprawiedliwości
Podobne wpisy
Danny Elfman powraca z pamiętnym tematem Batmana pod pachą! Tak można w skrócie podsumować soundtrack z hitu DC. Rzeczony temat jest tu co prawda skromnym elementem całości (a towarzyszy mu również lubiana melodia Wonder Woman autorstwa Zimmera), która nie ma jednak startu do ilustracji napisanych ongiś dla Tima Burtona. Lecz nie sposób nie docenić oldskulowego podejścia do ścieżki dźwiękowej – w końcu w kinie superbohaterskim ostatnich lat stawiającej na pełną orkiestrę, mrocznej i z pazurem. Przy czym mocno za długiej i zbędnie ubarwionej marnymi przeróbkami śpiewanych przebojów.
Morderstwo w Orient Expressie
Napiszmy sobie szczerze: w muzyce Patricka Doyle’a do Branaghowskiej wersji klasyki kryminału nie znajdziemy zbyt dużo orientalnego brzmienia ani ekspresowego tempa. Jest to natomiast kompozycja niezwykle czysta gatunkowo, dostojna, bardzo konwencjonalna w formie, napisana w starym, dobrym stylu (jest nawet związana z fabułą piosenka na koniec). Zgrabne wydanie i nad wyraz solidna jakość nut pozwalają wsiąknąć w nią z równie udanym skutkiem, co w książkę Agathy Christie. A na długi, zimowy wieczór to wręcz pozycja idealna.
Planeta Ziemia II
Kolejny serial dokumentalny o otaczającej nas naturze, kolejny sequel i… znowu Hans Zimmer z pomagierami. Znamienne zatem, że jest to, mimo wszystko, tak odmienna od poprzedniczki praca. Bardziej też przy tym efektowna, potrafiąca miejscami zachwycić nie tylko na ekranie, gdzie stanowi zgrabne podkreślenie poczynań kolejnych gatunków zwierząt. W nutach co prawda nie znajdziemy podobnej różnorodności, co w przyrodzie, lecz jak na dwie, wypchane po brzegi płyty, naprawdę nie sposób się nudzić.
Pomiędzy nami góry
Subtelna, pełna intymnych emocji i stawiająca na okazjonalne solówki skrzypcowe praca to dzieło Ramina Djawadiego, który w ostatnich latach wydaje się coraz bardziej dojrzewać twórczo. Jest to zatem jedna z jego lepszych i ambitniejszych kompozycji, która może przypaść do gustu również tym, którzy filmu nie oglądali. Ilustracja ta nie oferuje co prawda nic wielce oryginalnego, ale też i w prostocie jej siła. To skromne, lecz potrafiące poruszyć granie.
Powiernik królowej
Zgrabne, pełne werwy, chwytliwe dźwięki to zawsze był znak rozpoznawczy twórczości Thomasa Newmana. Nic więc dziwnego, że i ten soundtrack wchodzi w nasze uszy jak w masło, fascynując pomysłowością oraz zwiewnością poszczególnych tematów, do których nóżki samoistnie wystukują rytm. Całość, za wyjątkiem paru fragmentów, może nie zachwyca, ale fanów danego twórcy czy też podobnych klimatów bez problemu zadowoli.
Roman J. Israel, Esq.
Zaskakujące połączenie pięknych, anielskich chórów, elektronicznych eksperymentów i jazzowego entourage’u od Jamesa Newtona Howarda jest jednym z lepszych soundtracków ostatnich kilku miesięcy. Acz, mimo dość krótkiego czasu trwania, wymagającego od odbiorcy odrobiny cierpliwości dla generalnie powolnego, niekiedy wręcz kontemplującego rytmu. Warto jednak wsiąknąć w ten nietypowy klimat i eklektyczne brzmienie. Nie będzie to zmarnowany czas.