Kto mógłby i POWINIEN zagrać WIEDŹMINA?
Geralt z Rivii to dziś postać bez wątpienia kultowa, która na stałe weszła do mainstreamu światowej popkultury. Za słynnym bohaterem książek Andrzeja Sapkowskiego oraz gier CD Projekt do kanonu weszła też postać wiedźmina i świat, w którym jest osadzona – patchworkowo łączący wiele wpływów od ludowości, przez legendy arturiańskie, aż po współczesne teksty kultury. W związku z tym, chociaż doczekaliśmy się już dwóch ekranizacji historii Geralta, nie będzie dziwnym jeśli powstawać będą kolejne filmowe adaptacje postaci wiedźmina – niekoniecznie zawsze związane tylko z tym jednym konkretnym. Wiedźmin, mutant-łowca potworów, stworzony i najmowany do najtrudniejszych zadań, ale równocześnie stygmatyzowany i pogardzany to świetna i pojemna figura, która może stać się punktem wyjścia wielu różnych opowieści rozwijających motywy z książek Sapkowskiego. W roli Geralta mieliśmy już Michała Żebrowskiego oraz Henry’ego Cavilla, ale kto jeszcze pasowałby do roli wiedźmina? Podkreślam, wiedźmina, nie(koniecznie) Geralta z Rivii. Poniżej kilka moich propozycji.
Mads Mikkelsen
Żelazny według fanów kandydat do roli Geralta z czasów, gdy przymierzano się dopiero do produkcji serialu Netflixa. I trzeba przyznać, że Mikkelsen pasowałby do roli wiedźmina świetnie – jego posągowa twarz i postura oraz powściągliwość i charyzma idealnie pasują do tego, jakiego bohatera wiedźmińskiego wykreował Andrzej Sapkowski. Jak mogłoby to wyglądać, pokazuje poniekąd Valhalla Nicolasa Windinga Refna, gdzie Mikkelsen gra jednookiego mściciela w settingu zbliżonym do paraśredniowiecznego uniwersum wiedźmińskiego.
Ralph Ineson
Sądzę, że nikt we współczesnym kinie nie ma wspanialszego głosu niż znany z Czarownicy. Bajki ludowej z Nowej Anglii czy Zielonego Rycerza aktor. Jego głęboki głos w połączeniu z szorstką powierzchownością brytyjskiego brutala sprawiają, że w roli z natury rzeczy groźnego, brutalnego i zniszczonego przez szlak wiedźmina sprawdziłby się znakomicie. Szczególnie jeśli byłaby to interpretacja w nieortodoksyjnym, mrocznym i zadumanym stylu studia A24. Wyobrażam sobie Inesona patrzącego spode łba zimnym wzrokiem na jakiegoś nieszczęśnika, mówiącego „jeden miecz mam na potwory, drugi na ludzi” i widzę idealną postać najemnego mutanta.
Rory McCann
Szerzej znany jako Ogar z Gry o tron, Szkot w serialu HBO dał popis kreacji postaci obdarzonej kluczowymi wiedźmińskimi cechami – cynizmem, szorstkością i ciętym językiem, które skrywają jednak dobre serce, popychające do działania ciało-maszynę do zabijania. Co więcej, McCann świetnie potrafił wygrać niuanse psychiki osoby skrzywdzonej i napiętnowanej, a taka charakterystyka również tworzy analogię między Ogarem a Wiedźminem. Aktor byłby więc idealny do wejścia w wiedźmiński świat. No i jak wiemy po świetnych onelinerach Ogara, on również potrafiłby z powodzeniem zapodać bon moty o dwóch mieczach, zabijaniu potworów itd.
Łukasz Simlat
Na polskim podwórku też jest idealny kandydat do posępnej, zadumanej interpretacji postaci wiedźmina – i nie jest to, przy całym uznaniu, ani Michał Żebrowski, ani Jacek Rozenek. Chodzi mi o aktora o chyba naturalnie antypatycznej, a przynajmniej ambiwalentnej twarzy, odległej od kanonów klasycznej urody męskiej, za to z niesamowicie przenikliwymi oczami, w których miesza się dobro, cynizm, groźba i troska, oraz o melancholijnej ekspresji. Mowa o Łukaszu Simlacie, który dał popis swoich możliwości w zakresie kreowania wielowymiarowych, a równocześnie niesamowicie charyzmatycznych postaci w takich filmach i serialach jak Amok, Fuga czy Rojst’97. Szukacie prawdziwie lokalnego, słowiańskiego wiedźmina? Zapomnijcie o barczystych wojownikach i pomyślcie o pełnym wschodnioeuropejskiego spleenu, podstawowej cesze Geralta i jego ziomków, Simlacie.
Tom Hardy
Kto oglądał Tabu, wie, że Hardy zagrać tajemniczą i hipnotyzującą postać potrafi. Aktor ma na swoim koncie już kilka udanych wcieleń w bohaterów popkultury – grał Venoma, Mad Maxa czy Bane’a. Dlaczego więc nie dorzucić do tego wiedźmina? Jako masywny wojownik, zapewne w stylu wspomnianego Maxa Rockatansky’ego, Hardy byłby na pewno przekonujący. Ale przecież to aktor potrafiący także świetnie oddać wewnętrzne konflikty i zmagania postaci (patrz: Bronson, Locke, Tabu właśnie). Anglik łączy więc podstawowe kwalifikacje do roli wiedźmina i chyba nikt na taki casting by się nie obraził.