Najlepsze filmy SCIENCE FICTION ostatnich 10 lat! Ranking czytelników
3. „Blade Runner 2049”
Blade Runner 2049 to kino piękne, monumentalne, epickie. Kino, które jednocześnie składa hołd jednemu z najważniejszych filmów w historii gatunku, czyli Łowcy androidów Ridleya Scotta, jak również go dopełnia. Za sprawą Blade Runnera 2049, Denis Villeneuve udowodnił, że jest twórcą o niezwykłej wręcz wrażliwości, że wyjątkowo dba o najmniejsze składowe dzieła filmowego, a także, że jest godny, aby powierzać mu najcenniejsze historie science fiction, bo dziś właściwie czego się nie dotknie, to przemienia to w zapierające dech w piersiach złoto. [Przemysław Mudlaff]
2. „Diuna”
Drugie miejsce absolutnie zasłużenie trafia do Diuny w reżyserii Denisa Villeneuve’a. To wizualne dzieło sztuki powala na kolana z wielu stron – począwszy od wspaniałego castingu, aktorstwa na najwyższym C, po dość oczywiste spektakularne efekty specjalne, scenografię, hipnotyzującą muzykę Hansa Zimmera i kostiumy. Wszystko dopracowane co do cala, dlatego przed nadchodzącymi częściami serii stoi ogromnie ciężkie wyzwanie sprostania wygórowanym oczekiwaniom widzów. Timothée Chalamet i Rebecca Ferguson są wręcz stworzeni do swoich ról, podobnie jak reszta znakomitej obsady. Nowa Diuna już teraz, zaledwie 4 lata po premierze, jest dla wielu miłośników gatunku prawdziwym klasykiem i nic dziwnego, że postanowiliście przyznać jej swoje głosy. Villeneuve trzyma widza w ciągłym napięciu, nie pozwala na choćby minutę statyczności, tworząc z Diuny jedno ze swoich, jeśli nie najznamienitszych, to z pewnością najbardziej spektakularnych dzieł. [Mary Kosiarz]
1. „Interstellar”
Interstellar nie tylko zasługuje na pierwsze miejsce w tym rankingu, ale po prostu i bez wątpliwości jest jednym z najlepszych filmów science fiction, który kiedykolwiek nakręcono. Christopher Nolan nie jest mistrzem w pokazywaniu ludzkich emocji, technika i historia niemal zawsze wiodą u niego prym nad postaciami. W Interstellar jednak udało mu się pokazać zapierającą dech historię ucieczki ludzkości w kosmos oczami bohaterów i przez pryzmat ich emocji tak, że nie sposób się od niej oderwać. Nie byłoby jednak Interstellar w takiej postaci bez jeszcze jednego elementu, który unosi się nad filmem niemal od pierwszej minuty seansu: fantastycznie pokazanych aspektów naukowych całego przedsięwzięcia i poszczególnych jego elementów. Kip Thorne, późniejszy Noblista w dziedzinie fizyki (przewidzenie istnienia fal grawitacyjnych), który trafił „na pokład” filmu jako konsultant naukowy (później również executive producer) nawet przed reżyserem, zadbał o to, żeby nauka nierozerwalnie została wpisana w tkankę obrazu. To spowodowało, że film otwiera dziś rankingi najbardziej wiarygodnych naukowo filmów, a zobrazowanie modelu czarnej dziury na podstawie równania Thorne’a stało się „oficjalnym” wizerunkiem czarnej dziury, którego uczą w NASA i na uczelniach. Arcydzieło! [Edward Kelley]