search
REKLAMA
Zestawienie

Najlepsze ANIMACJE SCIENCE FICTION

Jakub Piwoński

5 maja 2019

REKLAMA

Przez ciemne zwierciadło

Słynny pisarz SF Philip K. Dick swoimi niezwykłymi opowieściami zainspirował niejednego twórcę filmowego. Choć gdy myśli się o kinowych adaptacjach jego twórczości, w pierwszej kolejności w głowie pojawia się Łowca androidów i Pamięć absolutna, to tak się składa, że jest też jeden film animowany, który śmiało można dodać do listy najlepszych adaptacji Dicka (i najlepszych animacji SF). W produkcji Przez ciemne zwierciadło podejmowany jest temat tożsamości i narkotyków, co oczywiście ma charakter autobiograficzny. Za przełożenie powieści na język filmu zabrał się nie byle kto, bo sam Richard Linklater. Zaangażował do produkcji plejadę gwiazd – w filmie występują Keanu Reeves, Woody Harrelson, Winona Ryder i Robert Downey Jr. No właśnie, występują, ponieważ ten specyficzny film animowany został nakręcony techniką rotoskopową, co oznacza, że aktorzy najpierw zagrali w normalnych scenach, a dopiero w postprodukcji kadry zostały zamalowane tak, by wyglądały jak film animowany. Wcześniej Linklater wykorzystał tę technikę w Życiu świadomym.

Paprika

Nieprzypadkowo w tym zestawieniu znajduje się kilku przedstawicieli japońskiego anime. Trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie, i uznać, że Japończycy dają światu najlepsze, najciekawsze animacje, zwłaszcza gdy wchodzą w obszar fantastyki. Filmy te wciąż stanowią dla Zachodu niedościgniony wzór tego, w jaki sposób, dając upust wyobraźni, zainteresować też plastyką, zaintrygować tematyką oraz, co ważne, zaskoczyć. Kolejny nietuzinkowy przypadek to Paprika – po jej obejrzeniu zdałem sobie sprawę, że Nolanowska Incepcja nie mogła być oryginalnym pomysłem twórcy. Tu także, w sposób nieco bardziej szalony i odrealniony, podejmowany jest bowiem temat wchodzenia w ludzkie sny oraz manipulacji nimi tak, by osiągnąć określone rezultaty. Siłą rzeczy wizja Satoshiego Kona po brzegi wypełniona jest iście surrealistycznymi scenami, co stanowi o sile tego widowiska.

Atlantyda – zaginiony ląd

Zanim Disney na dobre wszedł w produkcję animacji trójwymiarowych, zdążył jeszcze dać światu dwa pamiętne filmy science fiction stworzone przy udziale tradycyjnej techniki rysunkowej. Jednym z nich jest Atlantyda – zaginiony ląd, drugim – Planeta skarbów. Oba filmy darzę porównywalną estymą. Oba też, co ciekawe, skąpane są w tym samym stylistycznym sosie, będąc reprezentantami charakterystycznego podgatunku SF – steampunka. Postanowiłem jednak wyróżnić film z 2001 r. Jako dziecko fascynowałem się mitem o Atlantydzie oraz tym, ile może być w nim prawdy. Rozwijając technologię parową, twórcy dali bohaterowi możliwość odkrycia tajemnicy i podzielnia się tym z widownią. Przygód tutaj co niemiara. A Kida to jedna z najładniejszych księżniczek Disneya – rzekłem.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA