NAJDZIWNIEJSZE sceny SEKSU w filmach SCIENCE FICTION
Gatunek (1995)
Podobne wpisy
Wróćmy do kosmitów mających zdolność uprawiania fizycznej miłości. Oczywiście żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie rzuciłby się z podnieceniem na obcego, jeśli ten przypominałby jakiegoś potwornego płaza, gada czy stawonoga (poza Elizą z Kształtu wody). To właśnie dlatego kosmici przybierają ludzką postać. Na swoją powłokę wybierają najczęściej piękne kobiety lub bardzo rzadko przystojnych mężczyzn (jakby znali ziemskie kanony piękna). W Gatunku mamy do czynienia z obcym w ciele obłędnej Natashy Henstridge. W filmie Rogera Donaldsona właściwie chodzi o to, aby ścigająca Sil grupa nie dopuściła do jej intymnego zbliżenia ze zdrowym facetem. Skutkiem takiego seksualnego aktu byłaby bowiem natychmiastowa ciąża i kolejny kosmita zagrażający naszej planecie. Sil potrafi uwodzić, jest seksowna i chętna. Niestety często popełnia ten sam błąd. Zbyt prędko wspomina potencjalnym partnerom seksualnym o chęci posiadania potomstwa. Gdy jeden z nich dowiaduje się o tym podczas romantycznej kąpieli w basenie i proponuje Sil, aby trochę wyluzowała, ta postanawia go zabić. Macki potwora znajdującego się pod piękną kobiecą powłoką wychodzą właściwie z każdego miejsca jej ciała, aby zamordować szarmanckiego gentlemana.
Gatunek poza dziwnymi scenami erotycznymi zawiera także istotną lekcję dla wielu mężczyzn. Jeśli nie jesteś tak zwanym ciachem, a mimo to leci na ciebie dziewczyna o obłędnej urodzie, to najprawdopodobniej masz do czynienia z kosmitką. Bardzo mądry i gorzki ten film Donaldsona, prawda?
Człowiek demolka (1993)
Scena seksu z Człowieka demolki trochę przypomina tę z Kokonu. Różnica polega jednak na tym, że w filmie Marco Brambilliego bohaterowie mają wszelkie fizyczne możliwości podjęcia się – jak określa to John Spartan (Sylvester Stallone) – bzykania, szturchania, poczciwego bara-bara, ponieważ są ludźmi. Tymczasem w niedalekiej przyszłości (lata 30. XXI wieku) tradycyjnie pojmowany akt miłosny został wyparty na rzecz seksu wirtualnego. Para siada naprzeciw siebie, zakłada na głowy hełmy i przekazuje sobie wzajemnie energię seksualną. Trochę to niepokojące, zwłaszcza, że rok 2032 już niedługo, a okulary VR można już kupić nawet w dyskontach. Miejmy jednak nadzieję, że w tym przypadku zwycięży filozofia Johna Spartana. Swoją drogą wcale nie dziwię się irytacji bohatera Człowieka demolki. Po 40 latach hibernacji miał przecież okazję do intymnego zbliżenia z kobietą o twarzy i ciele Sandry Bullock.
Kosiarz umysłów (1992)
Skoro już mowa o wirtualnej rzeczywistości, to nie powinno się zapominać o filmie, w którym pierwszy raz na tak dużą skalę zastosowano technikę motion capture. Przypomnę jedynie, że Kosiarz umysłów to produkcja z roku 1992, a więc z okresu jeszcze przed premierą pierwszego Pentiuma. Z ośmiu wygenerowanych komputerowo minut filmu aż trzy przeznaczono na scenę seksu. Efekt jest zatrważający. Kochankowie ubrani w kostium cybernurka podpinają się do metalowej, wirującej później uprzęży, zakładają specjalne kaski wyposażone w gogle i nurkują w wirtualnej rzeczywistości, która jest zupełnie pozbawiona smaku i klimatu. Nie to jest jednak najgorsze. O prawdziwy ból głowy w Kosiarzu umysłów przyprawia wirtualny seks. Dwie wygenerowane cyfrowo postaci całują się, aby następnie ich ciała stopiły się, tworząc coś na kształt ważki (?). Później jest jeszcze dziwniej, ponieważ kochankowie rozdzielają się, a męska postać przeistacza się w potwora plującego na kobietę jakąś niezidentyfikowaną cieczą.