Najbardziej PRZERAŻAJĄCE ekranowe OPĘTANIA

Lśnienie (1980), reż. Stanley Kubrick
Znany ze swojej zdolności do eksperymentowania z charakterami postaci Kubrick postawił w Lśnieniu na nieco inną prezentację wizualną opętania. Jack Torrance, tak wspaniale zagrany przez Jacka Nicholsona, w ogóle nie zamienia się w potwora, nie pluje demonicznymi wymiotami ani nie unosi się w powietrzu. Zmienia się w potworną jego psychika i potworne stają się jego czyny. Kto wie, czy taka forma podejścia do horroru nie jest straszniejsza niż ta z Egzorcysty. Widz cały czas się zastanawia, czy to faktycznie duchy opętały głównego bohatera, czy może już wcześniej był chory psychicznie, a hotel Panorama tylko spowodował wybuch psychozy. Z pewnością temat domniemanego opętania Jacka warto przeanalizować szerzej, np. wykorzystując do tego książkę Stephena Kinga, a także trzyodcinkowy serial z 1997 roku w reżyserii Micka Garrisa, do którego scenariusz własnoręcznie napisał właśnie Stephen King. W Kingowskiej wersji Lśnienia nieco lepiej widać intencje pisarza skłonne do umagicznienia przyczyn opętania Jacka Torrance’a.
Omen (1976), reż. Richard Donner
Podobne wpisy
Dziecko jest wdzięcznym obiektem do opętywania ze względu na to, że mało który dorosły traktuje poważnie małoletnie fantazje. Potencjalny demon więc może siedzieć w słodkiej pociesze od urodzenia przynajmniej do 10 roku życia, a zakochani rodzice niczego nie zauważą. Za to postronni ludzie a i owszem. Jeśli jednak się z tym zdradzą, szybko zginą przez działanie opętanego. Omen jest doskonałym przykładem stopniowo podawanego suspensu oraz zniechęcania widza do dziecięcego bohatera, a to zdarza się tak rzadko. Mało tego, poruszająco ukazany jest narastający strach rodziców Damiena, a zwłaszcza ojca, Roberta Thorna, który ukrywa przed żoną straszliwą tajemnicę o pochodzeniu jej ukochanego syna. Wystarczy jednak tylko spojrzeć w jego oczy, żeby przekonać się, jakie zło czai się za nimi. Szatański ogień, który powinien być piekielnie gorący, a mimo wszystko poraża zimnem.
Egzorcysta (1973), reż. William Friedkin
Wizja opętania znacznie bardziej agresywna niż Omen. Trochę robiona pod publiczkę, przez te wszystkie demoniczne zmiany, które dotknęły Regan MacNeil, czyli skaryfikacja, zielone wymiociny, zmiana rysów twarzy w bardziej podobne do wizji diabła, lewitacja, modyfikacja głosu i zdolności telekinetyczne. Dzisiaj już żadna z tych wizji nas nie szokuje, podobnie jak zachowanie egzorcyzmujących ofiarę księży. Widzieliśmy w kinie, nawet w tym samym temacie, znacznie więcej, lecz wielokrotnie bywa tak, że ceni się obraz pierwszy z serii. Staje się on legendarny dla widowni, mimo że racjonalnie z czasem jego ocena nie powinna być aż tak wysoka. Opętanie w Egzorcyście jest sztampowe, takie właśnie, jakim widział je od wieków prosty lud, czyli pryskanie na opętanego wodą święconą i robienie znaków krzyża powoduje, że demon zaczyna się w ciele opętanego szamotać. Potem następuje mniej lub bardziej dokładnie odtworzony rzymski rytuał i w końcu szatańskie siły odchodzą. Owa racjonalna naiwność, z jaką traktuje się widza w tego typu produkcjach, wcale jednak nie oznacza, że dzisiaj inteligentny odbiorca nie może potraktować tak skrojonej historii jako odprężającej umysł rozrywki. Na tym polega magia dobrego kina, że oferowana przez nie fikcja może być ciekawą alternatywą dla realnej prawdy.
Martwe zło 2 (1987), reż. Sam Raimi
Sam Raimi jest mistrzem fantastycznego dramatyzmu, ale i lubi stroić sobie żarty ze śmierci, trupów, demonów i wszelkich innych stworzeń, które kojarzą się nam z nagłym i bolesnym działaniem kostuchy. Opętanie również wchodzi w skład wyśmiewanych przez Raimiego motywów, i to w sposób najbardziej slapstickowy, w jaki się tylko da. I tak w Martwym złu 2 główny bohater (Bruce Campbell jako Ash Williams) dostaje się pod działanie złych mocy, lecz nie traci do końca świadomości. Wynika z tego szereg dowcipnych zwrotów akcji. Najpierw ożywa odbicie w lustrze, a potem ręka. Staje się ona na tyle niebezpieczna, że Ash musi ją sobie odrąbać – tak rodzi się jeden z najbardziej znanych bohaterów Sama Raimiego, człowiek z obrzynem na plecach i piłą spalinową zamiast dłoni, który musi bronić się przed złem nawet w średniowiecznych czasach, do których się pod koniec filmu przenosi. W sumie można powiedzieć, że Ash wcale nie został opętany, a demonicznym siłom uległa jedynie jego dłoń. Co do zaś Henrietty granej przed brata reżysera, Teda Raimiego, sprawa ma się znacznie gorzej, ale spojlerował nie będę. Niech młode pokolenie samo odnajdzie tę niesamowitą przyjemność obcowania z serią produkcji z Ashem jako mrocznym łowcy demonów w roli głównej.