Najbardziej NIEDOCENIENI filmowi ZŁOCZYŃCY
Ekranowi złoczyńcy często goszczą w filmowych rankingach i plebiscytach. Nic dziwnego, czarne charaktery budzą bowiem silne emocje u widzów, ciekawiąc ich nawet bardziej od protagonistów. Sięgając po dowolne zestawienie filmowych łotrów, możemy się spodziewać klasycznych postaci, które można kojarzyć, nie będąc absolwentem filmoznawstwa czy zagorzałym kinomanem. Hannibal Lecter, Lord Vader, Norman Bates, Jack Torrance czy Frank Booth pojawią się jak w banku na każdej liście największych nikczemników w dziejach kina. Istnieją jednak interesujący antagoniści, którzy są pomijani, nieco zapomniani, trochę poza głównym nurtem.
Attila (Donald Sutherland) - "Wiek XX"
Epopeja Bernardo Bertolucciego sięga po różne ramy czasowe, snując opowieść o przyjaźni, nierówności społecznej, przemianach kulturowych w obliczu faszystowskiego ustroju. Głównymi bohaterami są dwaj przyjaciele z odmiennych klas społecznych, urodzeni w tym samym terminie. Dorastając, stają się świadkami i uczestnikami zachodzących transformacji politycznych i rynkowych rodzących kapitalizm i socjalizm. Postać Roberta De Niro to szlachcic i dziedzic majątku, bohater grany przez Gérarda Depardieu jest zaś prostym rolnikiem niepozbawionym jednak buntowniczej godności. Na ich drodze staje faszystowski wyzyskiwacz kreowany przez Donalda Sutherlanda. Attila to postać jednocześnie paskudna i godna pożałowania. Perfidna gnida, a zarazem tchórzliwy, marny człowieczek ukrywający się za chwilowym poczuciem władzy nacjonalistycznej ideologii dającej mu przyzwolenie na zbrodnie. Sutherland ze swoimi wyłupiastymi oczami i złośliwym uśmiechem à la Grinch skupia na sobie największą uwagę i jest chyba najbardziej antypatycznym typem z galerii ekranowych sylwetek tego aktora.
O'Brien (Richard Burton) - "1984"
Klasyczna, dystopijna powieść Orwella nie wymaga większej reklamy. Z jej stron powstał film, a tytuł dzieła pokrył się z rokiem premiery. Ekranizacja została przyjęta z mieszanymi uczuciami. Niektórzy wytykali odstępstwa i uproszczenia w porównaniu z literackim pierwowzorem, inni zaś zauważyli zbliżony klimat totalitarnej beznadziei i kontroli. Dla Richarda Burtona była to ostatnia kreacja w karierze, aktor pracował na planie dotknięty chorobą, twierdząc wcześniej, że bardzo chciał zagrać tę postać. W filmografii Burtona rola O’Briena nie jest jakoś szczególnie uwzględniana jako jedna z najważniejszych, trudno też znaleźć wyróżnienie dla tego antagonisty w jakimkolwiek przeglądzie filmowych złoczyńców. Tymczasem Burton jako przedstawiciel i wyznawca totalitarnego reżimu aparatu władzy nie pozwala odwrócić oczu od ekranu. Spokojny majestat konsekwentnej bezwzględności i przekonanie o słuszność działań represyjnego państwa dotyczących pozbawienia wszelkich praw obywatelowi w kwestii wolności oraz samodzielnego myślenia w finałowych scenach dowodzą wiarygodnego rzemiosła i niepodważalnego doświadczenia Burtona.
Brad Whitewood (Christopher Walken) - "W swoim kręgu"
Robert De Niro odrzucił propozycję zagrania tej roli, twierdząc, że jest zbyt mroczna. Prawdopodobnie w latach 90. mógłby zmienić zdanie, skoro wcielił się w nie mniej negatywne role w Przylądku strachu i Chłopięcym świecie. W swoim kręgu był jednym z pierwszych, ważniejszych produkcji dla Seana Penna, a w epizodach można zobaczyć również Chrisa Penna i Kiefera Sutherlanda. Natomiast Christopher Walken został ponownie obsadzony po Zabójczym widoku jako ten zły. Tym razem jego postać jest bardziej realna i oparta na faktach. Jako przeciwnik Bonda pojawił się z utlenionymi na blond włosami, a na potrzeby postaci Brada Whitewooda seniora zapuścił lub dokleił wąsy. Jako ojciec głównego bohatera, który szuka swojej ścieżki życiowej, wydaje się wzorem i przykładem sprytu oraz zaradności. Senior imponuje synowi pieniędzmi i podejściem do życia, co okazuje się pułapką. Kumpelski i wyluzowany tatuś to w rzeczywistości herszt grupy przestępczej, który wciąga syna w swoją działalność, żeby wkrótce pokazać swoją prawdziwą naturę. Z pewnością należy mu się miejsce w spisie najgorszych filmowych ojców świata.
Stefan (Ed Harris) - "Zabić księdza"
Pod koniec lat 80. Agnieszka Holland postanowiła się zmierzyć z historią zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki, zebrała międzynarodową obsadę, główną rolę – odpowiednika księdza Popiełuszki otrzymał będący wówczas na topie Christopher Lambert, na drugim planie stawili się solidni wówczas wykonawcy, ale jeszcze bez statusu gwiazdorów: Ed Harris czy młody Tim Roth. O ile Lambert został przyjęty raczej chłodno z zarzutami, iż nie udźwignął ambitnej roli, będąc zbyt jednowymiarowym, choć w moim odczuciu wypadł dobrze, bo tak miała wyglądać jego postać: krystaliczna, pełna empatii, pomocna i uczynna. Bardziej wieloznacznym bohaterem jest Stefan, oficer SB, służbista wierzący w rację systemu, na początku sprawiający wrażenie odpowiedzialnego ojca i męża, z czasem jednak można dostrzec, że jest to człowiek zaślepiony i pełen frustracji, pęknięty od wewnątrz, skomplikowany, a nawet pogubiony, co budzi myśl, że on sam również jest ofiarą całego mechanizmu. Ostatecznie zostaje zabójcą duchownego, którego inwigilował, co mianuje go do roli złoczyńcy zasługującego na potępienie bez względu na motyw i przyczynę zbrodni. Ed Harris już wtedy pokazał, że jest aktorem, którego talent należy w pełni wykorzystać w światowym kinie, a rolę u Holland w Zabić Księdza należy uznać za jedną z najlepszych w karierze.
Eugene Hunt (Ron Silver) - "Błękitna stal"
Brudny Harry w spódnicy. Thriller Kathryn Bigelow był jednym z pierwszych filmów, gdzie kobieta jako stróż prawa staje na pierwszym planie i musi udowodnić, że dorównuje mężczyznom w tym zawodzie. Błękitna stal trzyma się schematu dreszczowców policyjnych z cyklu gliniarz kontra psychopata, z tą różnicą, że pistolet, odznaka i ostatnie słowo należy do panny o twarzy Jamie Lee Curtis. O broń właściwie rozchodzi się przez cały film, zaburzony psychiczne biznesmen wchodzi w posiadanie pistoletu zagubiony przez początkującą policjantkę podczas interwencji. Psychopatyczny Eugene zabiją nią przypadkowych ludzi, co więcej nawiązuję romans z zakochaną w nim funkcjonariuszką. Ale Eugene jest bardziej zakochany w jej broni, rozpoczyna grę niczym John Ryder z Autostopowicza (kłania się ten sam scenarzysta, Eric Red). Policja jest bezradna, prawo zawodzi, więc tylko ona może mu wymierzyć sprawiedliwość. W Hunta wciela się nieżyjący już Ron Silver i może nie jest to wybitnie i porywająco zagrany czarny charakter, ale z pewnością nie ma powodu do wstydu, jest to całkiem interesująco zarysowany złoczyńca.
Hiram Coffey (Michael Biehn) - "Otchłań"
Był taki czas, kiedy Michael Biehn upodobał sobie role amerykańskich żołnierzy. W Terminatorze robił co w swojej mocy, żeby uchronić Sarah Connor przed zabójczym cyborgiem. W drugiej części Obcego dzielnie wspierał Ellen Ripley w batalii z hordą Ksenomorfów. W Komando Foki szkolił Charliego Sheena w elitarnej jednostce i konkurował z nim o względy kobiety. W Twierdzy próbował odbić zakładników z rąk Eda Harrisa. Z innym wcieleniem Harrisa spotkał się siedem lat wcześniej, stając za trzecim razem przed kamerą Jamesa Camerona w Otchłani. Tam Biehn również był żołnierzem, jednak odwaga i szlachetność została zastąpiona szaleństwem. Cameron pokazał kontakt z pozaziemską cywilizacją w głębinach wodnych, jednak to nie kosmici staną się elementem zagrażającym, lecz właśnie odgrywany przez Biehna porucznik Coffey, zamierzający użyć nawet broni jądrowej, nie licząc się z załogą łodzi podwodnej. Szkoda, że wątek Coffeya znika w połowie filmu, moim zdaniem zasługiwał na rozwinięcie i przedłużenie do samego końca.
Bucho (Joaquim de Almeida) - "Desperado"
Trochę mnie dziwi, że Portugalski aktor po udziale w Desperado nie zyskał trochę więcej popularności i uznania. Zastawia mnie również fakt, że Steve Buscemi, Danny Trejo czy Quentin Tarantino są bardziej docenieni od niego w drugiej odsłonie losów El Mariachi, a przecież postać Bucho więcej wnosi do filmu Rodrigueza niż epizody powyższych wykonawców. Postać de Almeidy jest czarnym charakterem dobrze wpisanym w konwencje filmu z odpowiednią osobowością, bez żadnej zbędnej sceny, z udanymi dialogami oraz trafnymi odzywkami. Jednak narkotykowy boss, na którym usiłuje się zemścić wędrowny grajek jest z jakiegoś powodu ignorowany na tle Antonio Banderasa i Salmy Hayek w ogólnym podsumowaniu tego obrazu.
Pan Smith (Christopher Walken) - "Na żywo"
Christopher Walken po raz drugi w zestawieniu w portrecie niezbyt docenionego złoczyńcy, w równie niedocenionym filmie Na żywo z ciekawą konstrukcją umieszczenia czasu rzeczywistego akcji z długością filmu. Jak się okazało, również rola Deppa nie spotkała się z dużym entuzjazmem czy aprobatą, prawdopodobnie większość fanów wolała go oglądać w bardziej ekscentrycznych odsłonach. Moim zdaniem thriller Johna Badhama wciąga i angażuje przy dość mało prawdopodobnym spisku użytym w fabule. Depp, a z pewnością i Walken dobrze wywiązali się ze swoich zadań, pierwszy jako zaszczuty księgowy zmuszany do zamachu, drugi jako jego szantażysta, usiłujący go wykorzystać do zbrodni. Walken jako Smith pokazuje dobrą formę, jest neurotyczny, uporczywy i nieprzenikniony, podsyca napięcie i stres, widać jego charakterystyczną charyzmę niemal w każdym kadrze. Trochę szkoda, że postać nie doczekała się należnego, nieco większego, uznania.