Najbardziej BRUTALNE sceny w filmach science fiction
Mam wrażenie, że okres fascynacji przemocą w kinie science fiction już dawno za nami. Najpierw było tak, że nareszcie efekty specjalne w kinie fantastycznym pozwoliły zrealizować marzenia twórców o bardziej realistycznym, a tym samym dosadniejszym zobrazowaniu przemocy. Po latach klimat się zmienił, rynek nasycił brutalnością, a wrażliwość widzów zmalała. Najbardziej brutalnych scen w kinie science fiction, które jest w miarę znane w popkulturze, przyjdzie nam więc szukać wśród produkcji mających średnio 25–30 lat (z jednym wyjątkiem, ale europejskim). Stawiam zatem tezę: pomysł na epatowanie wulgarną przemocą skończył się w fantastyce naukowej nie z powodu poprawności politycznej – bo ta bardziej dotyczy seksu i rasy, a nie przemocy – lecz dlatego, że widzom krew się znudziła. Sam nie wiem, co byłoby gorszą przyczyną tego stanu rzeczy: poprawność polityczna czy społeczna znieczulica?
Uwaga na spoilery.
Przyjście na świat chestburstera – Obcy: Ósmy pasażer Nostromo (1979), reż. Ridley Scott
Podobne wpisy
Dla aktorów musiało być zaskoczeniem, że John Hurt nagle dostał ataku. Tak się jednak buduje genialne sceny, a takich jest w Obcym wiele. Miałem do wyboru narodziny Ksenomorfa albo próbę uśmiercenia Ripley przez Asha. O tej drugiej jednak sporo już napisano, z interpretacjami erotycznymi włącznie, więc teraz czas na Kane’a. Po stopniowo zbudowanym napięciu przez Scotta i wstępnym ataku facehuggera takie tąpnięcie było potrzebne, żeby film nabrał tempa. Wydostanie się chestburstera z ciała Kane’a jest symbolicznym początkiem drogi Ksenomorfa. Tej jego formy, która w końcu dotrze na Ziemię. Przecież taki był plan Davida, żeby rozmnożyć swój doskonały twór w całym wszechświecie, a przede wszystkim podarować go swoim stwórcom na ich macierzystej planecie.
Reanimacja Norrisa – Coś (1982), reż. John Carpenter
Siła tej sceny leży nie tylko w brutalności, ale i grozie samej procedury reanimacji – niczego, co jest nie z tej ziemi, a jednak przeraża, gdyż dotyczy śmierci. Wywołuje ona doprawdy piorunujące wrażenie, zwłaszcza gdy odbywa się tuż obok, a jest się na przykład pacjentem. Wiem o tym z własnego doświadczenia. Na szczęście na oddziale, na którym leżałem, pacjentce obok udało się przywrócić akcję serca, ale wspomnienie złowrogiej bliskości śmierci pozostało. Carpenter z pewnością zdawał sobie sprawę, że ten element zadziała. W następnej kolejności wystarczyło postawić kropkę nad i. Jak już wiemy, w przytoczonej scenie nagły atak serca Norrisa wymusił na doktorze Copperze podjęcie standardowych zabiegów – masażu serca i defibrylacji. Gdy lekarz przystąpił do działania, zaczęło się. Klatka piersiowa Norrisa zamieniła się w wielkie szczęki i odgryzła doktorowi dłonie, kiedy ten przyłożył do ciała elektrody i chciał „strzelić”. Strach przed śmiercią okazał się całkiem logiczny. Reanimacja przyniosła śmierć zarówno lekarza, jak i pacjenta.
Przewiercenie kobiety penisem-wiertarką – Tetsuo – Człowiek z żelaza (1989), reż. Shin’ya Tsukamoto
Właściwie to nie penis-wiertarka, ale wielopierścieniowy świder do drążenia tuneli, tylko w czym? W tytanowych pasach cnoty zapewne – można by odpowiedzieć, zgodnie z oniryczną intencją reżysera. Sekwencja walki z prąciem trwa dość długo. Jego właściciel zdaje się nie kontrolować mechanicznej chuci penisa. Całe jego ciało jest zmodyfikowane – metal wrasta w nie, wystaje z twarzy. Obsesja bohatera polega na potrzebie stania się cyborgiem. Jest ona tak duża, że doprowadza do okaleczania siebie oraz innych wokoło. Kobieta usiłuje bronić się przed zmutowanym agresorem, ale jego obracający się penis jest silniejszy. Gdy wydaje jej się, że wygrała i zamordowała mężczyznę, nagle coś ją przebija i miażdży narządy płciowe wraz z jelitami. Co ciekawe, gdyby przyjrzeć się współczesnym perwersjom seksualnym, istnieje taka, która czerpie satysfakcję seksualną ze zjadania partnera w trakcie aktu seksualnego (worarefilia). Zabijanie w trakcie niepolegające na kanibalizmie, lecz na zadawaniu cierpienia innego rodzaju, na przykład poprzez duszenie, nacinanie czy bicie, są równie popularne w Darknecie. Tak więc japoński obraz pod tym względem odkrywczy nie jest – wyróżnia go jedynie konwencja science fiction.
Majaki Baxtera – Hardware (1990), reż. Richard Stanley
Robot bojowy M.A.R.K. 13 potrafił swoimi zwielokrotnionymi odnóżami nie tylko wymyślnie zabijać, ale i wstrzykiwać środki psychoaktywne, które powodowały zwiotczenie mięśni, halucynacje oraz narkotyczny amok. Baxter, czyli jeden z głównych bohaterów filmu, padł ich ofiarą. Robot wstrzyknął mu wystarczającą dawkę, żeby spowodować mordercze wizje. Najstraszniejsze w tej scenie jest połączenie samookaleczania się Baxtera z obrazami, w których robot na tle czerwonawej poświaty macha sztucznymi rękami do złudzenia przypominającymi ludzkie. Kamera raz oddala się, a raz zbliża. Baxter podcina sobie żyły, a cyborg wykonuje coś w rodzaju diabelskiego tańca. Wszystko dzieje się na tyle szybko, że widz nie ma czasu na racjonalną refleksję. Może doświadczać jedynie strachu. I o to właśnie chodzi.