search
REKLAMA
Zestawienie

MOTOCYKLE W FILMACH, czyli dwukołowe bestie w akcji

Jacek Lubiński

15 czerwca 2018

REKLAMA

Niezniszczalni

Harley-Davidson pojawia się także i w tym filmie. Lecz większą uwagę przykuwa tu jednak „bryka” Jasona Stathama. Czerwony, smukły „diabeł” o wyraźnie sportowym zawieszeniu to Ducati Desmosedici RR – jeden z ekskluzywnych modeli włoskiej firmy, bo limitowany do zaledwie półtora tysiąca sztuk w sprzedaży ogólnej. To w rzeczywistości replika motoru wyścigowego znanego z udziału w licznych Grand Prix. W kosztującym krocie zestawie dostępne są zatem również sportowy ekwipunek i zestaw okolicznościowych nalepek sponsorów. Natomiast inny model Ducati – 916 – cieszył także oczy ponad dekadę wcześniej, pojawiając się w duecie w średnim i dziś kompletnie zapomnianym B-klasowym akcyjniaku pod tytułem Ścigani. I wtedy też robił wrażenie.

 

Pulp Fiction

U Quentina Tarantino można czasem dowiedzieć się ciekawych rzeczy nie tylko na temat burgerów, ale i motoryzacji. Z krótkiego dialogu pomiędzy Bruce’em Willisem i jego lubą dowiadujemy się więc, że jest różnica pomiędzy motocyklem i chopperem (czyli… przerobionym motocyklem). Takim z całą pewnością jest – a jakże! – Harley-Davidson, tym razem w wersji FXR Super Glide, czyli bratnia maszyna tych ze wspomnianego Easy Ridera, który zresztą spopularyzował samą nazwę. Czym się natomiast różni Super Glide od swoich kuzynów? Przede wszystkim tym, że był to pierwszy fabrycznie produkowany motocykl z modyfikacjami robionymi na zamówienie. Kolejne wariacje tegoż nadal są wytwarzane, więc jak ktoś ma chęć i kasę, to może spróbować być jak Bruce Willis. No bo przecież nie jak Zed, który nie żyje, dziecinko, nie żyje…

 

Rambo: Pierwsza krew

Co robi wracający z Wietnamu amerykański żołnierz o włoskich korzeniach, wpadający w kłopoty we własnym kraju? Ano wsiada na japoński sprzęt i mknie jak najszybciej przed siebie. Tak właśnie uczynił John Rambo, uciekając policji za pomocą dosłownie wyrwanej na ulicy Yamahy model XT 250. To w miarę lekki, sportowy typ o solidnej mocy, zatem nie powinno dziwić, że Rambo z łatwością pokonał nim niemal każdy możliwy teren i przeszkodę, wyprowadzając w pole ścigających go gliniarzy. Od 1980 roku powstały trzy generacje tej maszyny, która z uwagi na całkiem przystępną cenę, niezawodność oraz łatwą eksplorację bynajmniej nie traci na popularności. Na swój sposób stanowi więc lustrzane odbicie muskularnego weterana.

 

Rycerze na motorach

Chyba nie ma drugiego takiego filmu, który w podobny sposób oparto by na dwukołowych ścigaczach. Poruszająca się nimi zwarta grupa przyjaciół pojedynkuje się na nich ku uciesze gawiedzi, jednocześnie pozostając na co dzień wierna średniowiecznemu kodeksowi rycerskiemu. W końcu nie ma to jak w pełnej zbroi zasiąść na Hondzie CBX 1000 z 1981 roku, czyli właściwie z końca produkcji tego zgrabnego rumaka. Klasa sportowa, lecz o mocno powszednim wyglądzie zaskakująco nie kłóci się tu ze strojami z epoki. A charakterystyczny dźwięk sześciocylindrowych silników – dla wielu najczyściej brzmiących w motorowym świecie – z nawiązką zastępuje tętent końskich kopyt. Jest to jakiś pomysł na życie.

 

Terminator 2

Oczywiście zestawienie to nie mogło się obyć bez postaci elektronicznego mordercy na mechanicznym pojeździe. T-800 w pamiętnym stylu kra… pożycza w filmie klasycznego Harleya-Davidsona – „Fat Boya” FLSTF. Konkretnie na skanerze Terminatora pojawia się informacja „MODEL 382 SLSTS 91 Fatboy”, ale zdania co do dokładnych parametrów są podzielone. Ostatecznie i tak liczy się zresztą efekt końcowy, a ten jest poza wszelką konkurencją. A przecież nie jest to ani najlepszy model Harleya, ani najciekawszy motocykl dużego ekranu. Czasem jednak swoista skromność wyboru owocuje jakością. Jeśli zaś chodzi o inne modele widziane w filmie, to są to: FXR, FXWG Wide Glide i Shovelhead. Młody John Connor popyla natomiast na Hondzie XR 100, a policyjny motocykl będący przez jakiś czas do dyspozycji T-1000 to Kawasaki KZ 1000 P.

 

Top Gun

Na Kawasaki dobrze śmigał również Tom Cruise w scenach wolnych od pilotażu. Jego naziemną zabawką do przewożenia Kelly McGillis jest model GPZ 900 R aka Ninja. Produkowany w latach 1984-2003, był swego czasu najlepszym tego typu urządzeniem do wyrywania lasek, dodatkowo oczywiście spopularyzowanym przez film – szczególnie, że w Ameryce wypuszczono go w wersji odblokowanej. Tymczasem młodszy brat „motoroweru” Tomka – GPZ 500 EX – pomógł także arabskiemu terroryście w pamiętnej ucieczce przed Arnoldem Schwarzeneggerem w Prawdziwych kłamstwach. A czemu akurat Ninja? はいのため

 

Tron: Dziedzictwo

I jeszcze jedno fikcyjne cacko, na którego widok fani motoryzacji mają mokro. Tak zwany light cycle (światłocykl bądź motocykl świetlny w zależności od tłumaczenia) to chyba jedyny taki wynalazek, który na co dzień można nosić przypięty do paska i „rozwijać” na życzenie. Oczywiście tylko w filmie. W prawdziwym, pozbawionym takiej gry neonowych świateł życiu potrzeba raz jeszcze okazała się matką wynalazków i można już zakupić jego regularny, spalinowy odpowiednik. A jak kogoś nie stać, to może próbować sam stworzyć swoją kopię, jak to czynią liczni zapaleńcy.

P.S. Sam Flynn jeździ normalnie marką Ducati Sport 1000 z 2006 roku.

 

Ultimatum Bourne’a

Jason Bourne to mistrz przetrwania. Ale i on nie mógłby stawiać swojego ultimatum bez solidnej maszyny pod ręką. Takową w części trzeciej trylogii jest Montesa Cota 4RT – lekki, ale sprawny i twardy sprzęt, który idealnie nadaje się do iście kaskaderskich wyczynów. Produkowany w Hiszpanii przez spółkę zależną od Hondy, zyskał wielką popularność zwłaszcza w rejonach Morza Śródziemnego, gdzie wszak toczy się akcja, zatem filmowcy nie musieli obawiać się o brak egzemplarzy. Inny model tego motocyklu – 247 – miał swoje pięć minut sławy w Szalonych detektywach z Jamesem Caanem, który wykonuje nim desperacki pościg, krzycząc: „To Montesa!”. To chyba wystarczy za podsumowanie.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA