PIEKŁO NA PLANIE. Filmowe pary, które nie znosiły się prywatnie
JULIA ROBERTS I NICK NOLTE – Kocham kłopoty (1994)
O ile tacy Swayze i Grey po prostu byli sobą poirytowani, o tyle Roberts i Nolte zwyczajnie nie mogli się zdzierżyć – do tego stopnia, że ponoć kręcili swoje sceny osobno. Aktorka nazywała partnera obrzydliwym, on z kolei w formie truizmu zakomunikował, że Roberts nie jest miłą osobą. Echa tej relacji ciągnęły się jeszcze długi czas po zakończeniu produkcji filmu, bo aż piętnaście lat później aktorka parodiowała wybuchowy charakter Noltego w programie Davida Lettermana. Idealni kandydaci do romantycznego filmu.
CLAIRE DANES I LEONARDO DICAPRIO – Romeo i Julia (1996)
Podobne wpisy
Choć teraz DiCaprio to poważny aktywista i laureat Oscara, na którym zależało połowie Internetu, w wieku dwudziestu dwóch lat w głowie miał dużo bardziej pstro. Zachwycona tym faktem nie była Claire Danes, która swojemu Romeo zarzucała niedojrzałość z powodu jego ciągłych wygłupów i żartów robionych ekipie. DiCaprio z kolei uważał swoją szesnastoletnią koleżankę za sztywniaczkę. Dwa sprzeczne bieguny odpychały się od siebie na tyle, że gdy nie trzeba było, to nie rozmawiały. Aktorzy mieli szansę spotkać się ponownie przy okazji produkcji filmu J. Edgar, Danes odrzuciła jednak rolę sekretarki tytułowej postaci na rzecz występu w Homeland. Jeśli choć w jakimś stopniu zrobiła to ze względu na złe wspomnienia z pracy z DiCaprio, to można powiedzieć, że jego żarty sprzed lat wyszły jej na dobre.
TERI HATCHER I PIERCE BROSNAN – Jutro nie umiera nigdy (1997)
007 był oczywiście wielkim dżentelmenem, czego nie można powiedzieć o Brosnanie – tego do szewskiej pasji doprowadzała jego ekranowa partnerka. Ciągłe spóźnienia i niepilnowanie terminów sprowokowały w końcu aktora do powiedzenia jej kilku niemiłych słów (wspominając film Mamma Mia, ośmielę się rzec, że to nie było takie najgorsze – wszak mógł jej coś zaśpiewać). Głupia musiała być mina Brosnana, gdy okazało się, że poranne spóźnienia wynikły nie z lenistwa aktorki, lecz z powodu mdłości wywołanych ciążą.
RACHEL MCADAMS I RYAN GOSLING – Pamiętnik (2004)
Teraźniejsza sympatia Doktora Strange’a i uosobienie ratunku dla jazzu wsławili się swego czasu słynną sceną pocałunku w deszczu w Pamiętniku, na bazie powieści Nicholasa Sparksa. Bohaterowie filmu spędzali życie na rozstawaniu się i schodzeniu, tymczasem portretująca ich para aktorów kręcenie filmu spędzała na krzyczeniu na siebie i kłótniach. Reżyser, Nick Cassavetes, wspominał swego czasu, jak to Gosling prosił go, aby kwestie McAdams czytała spoza kamery inna osoba, bo z ekranową partnerką wytrzymać nie mógł. Koniec końców zacisnęli zęby, film ukończyli, a po zejściu z planu zostali parą (hę?!). Kto się czubi, ten się lubi, prawda? Po dziś dzień zresztą, choć parą już nie są.
Cóż powiedzieć? Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której trzeba udawać, że bezwarunkowo kocha się swoją znienawidzoną koleżankę z pracy, ale – nadchodzi truizm – to przecież ryzyko zawodu aktora. To ciekawe, jak szczelną maskę trzeba założyć, by wywołać pozytywne uczucia widzów, jednocześnie gasząc własne – negatywne. Efekty tego są różne, chemia widoczna bardziej lub mniej, ale nie można odmówić, że podobne przekazy z planu to pikanteria sama w sobie.
korekta: Kornelia Farynowska