Kim byliby BOHATEROWIE TOLKIENA we współczesnych filmach
Aragorn – Thor (Thor, 2011, reż. Kenneth Brannah)
Podobne wpisy
Różnica między Bogiem a człowiekiem z reguły jest kwestią semantyki z racji przyrodzonej nam zdolności w wymyślaniu przeróżnych bóstw. To znaczy bogowie są jak ludzie, tylko ze zdolnościami podniesionymi do rangi absolutnej. Tak więc w tamtych czasach historii Śródziemia, jak i w epoce istnienia Asgardu, Aragorn i Thor mogli być Bogami, jak również mogli być traktowani jako bóstwa. Obydwaj z początku wydawali się skłóceni ze swoimi korzeniami, niewątpliwie królewskimi i szlachetnymi. Jako samotnicy wkrótce przekonali się, że otoczenie nie chce ich zostawić w spokoju. Obydwaj musieli skonfrontować się z hordami wrogów, lecz akurat to wcale nie czyni ich aż tak podobnymi do siebie. W życiu samego Aragorna był jednak taki moment, kiedy w jednej chwili stał się nadludzki, zbliżając się do postaci Thora, kiedy ten zrozumiał, że wcale nie potrzebuje młota, żeby władać piorunami. Stało się to na Ścieżce Umarłych. Przekuty na nowo ze szczątków Narsila Andúril, miecz Aragorna, powstrzymał wtedy ostrze wodza Ludzi Gór. Chociaż Peter Jackson mocno zmienił dzieje tego oręża, to lepiej oddał jego znaczenie niż sam Tolkien. Młot Thora, czyli wykuty przez karły Mjølner, przypomina trochę Andúrila. Jego obecność przy właścicielu jest tak samo dwuznaczna – z jednej strony potwierdza bohaterski rodowód, a z drugiej wcale nie jest do tego konieczna, jak pokazuje przykład Thora oraz Aragorna, tyle że według prozy Tolkiena, a nie filmu.
Galadriela – Wonder Woman (Wonder Woman, 2017, reż. Patty Jenkins)
Z pozoru delikatne i niezdolne do jakiejkolwiek przemocy, są kobietami śmiertelnie niebezpiecznymi. Obydwie dysponują nadludzką mocą oraz rozbuchanymi ambicjami przywódczymi. Jak pamiętamy z Tolkiena, Galadriela była w stanie oprzeć się mocy Jedynego Pierścienia, mimo że zrobiła to z ogromnym trudem, obnażając przy okazji swoją skrywaną naturę. Natomiast Wonder Woman (Diana Prince), chociaż wychowana w zupełnej separacji od współczesnego świata, umiała zachować swoje amazońskie ideały. Przecież z łatwością mogłaby zastąpić generała Ericha Ludendorffa. Mogłaby władać ludzkim światem. Ten jednak budził u niej zachwyt, ale i litość. Traktowała go jako bardzo nietrwały, słaby byt, którym należy się opiekować. Galadriela czuła podobną odpowiedzialność za Śródziemie. Obydwie bohaterki dały nadzieję kobietom, że męska rzeczywistość ich potrzebuje nie tylko jako emocjonalne wsparcie, lecz także realną, fizyczną pomoc w walce z radykalnym złem.
Gimli – Drax (Strażnicy Galaktyki, 2014, reż. James Gunn)
Dzieli ich pochodzenie, wzrost, technologia, rzeczywistość, język, dosłownie wszystko, a jednak łączy rola w uniwersum i charakter. Gimli jako krasnolud jest twardy, nieufny, małomówny, opryskliwy, uprzedzony do obcych (zwłaszcza elfów) i niespotykanie silny. Drax jest małomówny, wycofany, nie lubi obcych, nieufny i nadludzko silny. Czasem wydaje się, że obydwoje nie są zbyt inteligentni, chociaż to pozory. Fasada, którą zbudowali między sobą a światem zewnętrznym, miała na celu uchronić ich indywidualność. Twórcy tych postaci jednak nie zdecydowali się na umieszczenie ich w jakichś ważniejszych rolach. Drax i Gimli są pomocnikami, takimi wykidajłami w swoich uniwersach. Spełniają rolę narzędzi do rozwiązywania problemów, lecz nie kluczowych. Co ciekawe, tworzą czasami rozluźniającą atmosferę swoim odludkowatym zachowaniem i specyficznym, nieco dosłownym pojmowaniem otoczenia.
Saruman – Gellerd Grindelwald (Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda, 2018, reż. David Yates)
Podobnie jak Gandalf był Majarem sprowadzonym do Śródziemia, żeby pomóc Wolnym Ludziom. Różnica między nim a Gandalfem była jednak kolosalna. Saruman działał ambicjonalnie i racjonalnie. Nie kierował się emocjami i moralnością. Chociaż był potężnym czarnoksiężnikiem, uległ Sauronowi, a raczej wizji nowego świata po inwazji. Kto wie, może planował zająć miejsce Saurona, lecz dopiero po rozprzestrzenieniu się w Śródziemiu mrocznych sił z Mordoru. Co do Grindelwalda, to Lord Voldemort mógł jedynie pomarzyć o władaniu taką potęgą. Był równie potężny i racjonalny, co podły i amoralny. Z Sarumanem jednak nie stworzyliby zgranego duetu, ponieważ miał podobne do niego ambicje, wykluczające chęć dzielenia się władzą. Podobnie jak Saruman, z początku nic nie zwiastowało, że przemieni się w takiego potwora. Być może był czarodziejem czystej krwi, co jeszcze potęgowało jego chęć wywyższenia się ponad wszystkich.