search
REKLAMA
Zestawienie

Kim byliby BOHATEROWIE TOLKIENA we współczesnych filmach

Odys Korczyński

3 stycznia 2020

REKLAMA

Czarnoksiężnik z Angmaru – David Lo Pan (Wielka draka w chińskiej dzielnicy, 1986, reż. John Carpenter)

Był najpotężniejszym z Upiorów Pierścienia. Bezcielesny. Swoje trupie i zarazem królewskie oblicze pokazywał jedynie tym, którzy mieli na palcu pierścień Saurona. Próżno było szukać w nich chociaż śladu dobra. Wraz ze swoimi ośmioma pobratymcami, więziony mocą pierścienia, mógł jedynie niszczyć i zabijać. Podobnie bezcielesną formę istnienia przybrał z konieczności David Lo Pan. Dawno temu został obłożony klątwą, która odebrała mu ciało. Powrócił we współczesności, żeby odnaleźć kobietę z zielonymi oczami, wziąć z nią ślub i złożyć jako ofiarę bogom. Lo Pan jest nie tylko straszny, ale zarazem śmieszny. Co ciekawe, gdyby tak przeanalizować działanie operacyjne Czarnoksiężnika z Angmaru, również można by się dopatrzyć wielu nieścisłości i wręcz śmiesznej bezradności upiornego jeźdźca w poszukiwaniu pierścienia – np. dźganie mieczami łóżek, gdzie mieli spać domniemani Hobbici, podczas gdy oni siedzą z Aragornem po drugiej stronie ulicy. Kuriozalna sytuacja zupełnie podobna do promieni światła wystrzeliwujących z rozedrganych oczu i ust Lo Pana. Czarodzieje są więc siebie warci. Jeden tylko udaje poważnego, a drugiemu niespodziewanie w całej jego morderczej powadze udaje się zostać nieudacznikiem. Aż się dziwię, że Sauron powierzył mu dowództwo nad armią Mordoru.

Théoden – Artorius Castus (Arturius) (Król Artur, 2004, reż. Antoine Fuqua)

Nie liczę okresu, kiedy Saruman uwięził jego umysł postarzającymi zaklęciami, a Grima Gadzi Język podtrzymywał ich mentalne działanie. Jest potężnym, charyzmatycznym władcą godnym poprowadzić ludzi w nową erę po odejściu elfów. Nie do końca mu się to udaje, chociaż jego wkład w bitwę o Minas Tirith jest nieoceniony. Artorius Castus, będący daleką analogią do mitycznego Króla Artura, scala w sobie wszystkie te najszlachetniejsze zalety, które posiada Théoden. Właśnie on, ponieważ jest zupełnie nową wizją legendarnego władcy Brytów – odessaną z nadprzyrodzonych alegorii, bardzo spójną wewnętrznie i świetnie zagraną przez Clive’a Owena. Théoden zaś wydaje się jednym z najbardziej niemagicznych bohaterów u Tolkiena. Jego główną zaletą jest charyzma wynikająca z bycia królem oraz umiejętności dowódcze. Mogliby z Artoriusem walczyć na wspólnej wojnie i zdobywać nowe szczyty bohaterstwa.

Szeloba – Aragog (Harry Potter i Komnata Tajemnic, 2002, reż. Chris Columbus)

Obydwa stworzenia są pająkami. Szeloba była ostatnim dzieckiem Ungolianty, a Aragog, jakkolwiek to brzmi, wychowankiem Rubeusa Hagrida. Oprócz rodowodu ewidentnym podobieństwem między nimi jest charakter z lekkim przesunięciem ciężaru bycia złym na Szelobę, bo była ona w końcu córką istoty demonicznej, która przybrała organiczną formę pająka. Obydwa potwory, co wynika z ich zwierzęcej natury, były sprawnymi i bezlitosnymi mordercami, nieakceptującymi jakiejkolwiek władzy nad sobą. Sauronowi tylko wydawało się, że panuje nad Szelobą, podczas gdy ona akceptowała jedynie Golluma jako swojego sługę. Aragog także zrobił wyjątek jedynie dla Hagrida, ale już nie mógł powstrzymać swoich dzieci przed atakiem na Harry’ego Pottera. Szeloba w przeciwieństwie do Aragoga nie potrafiła mówić, co być może świadczyło o jej niższej inteligencji, chociaż wcale tego nie przesądzało.

Boromir – Loki (Thor, 2011, reż. Kenneth Brannah)

Wśród pozytywnych bohaterów Tolkiena nie było słabszej mentalnie i przez to bardziej dwulicowej postaci niż Boromir, ukochany syn namiestnika Gondoru, Denethora II. Boromir pragnął pierścienia niemal tak silnie jak jego ojciec. Był także podobnie jak on próżny, chociaż nie miał do tego podstaw – Denethor żywił nieuzasadnione pochodzeniem pretensje do tronu Gondoru. Obydwaj nie zdawali sobie sprawy, że są zbyt słabi, żeby władać taką bronią jak Jedyny Pierścień, jednak ambicja i chęć posiadania władzy zdominowały ich zdrowy rozsądek. Podobnie sprawa wyglądała z Lokim, o wiele słabszym wojownikiem niż Thor, lecz o wielkich pragnieniach, znacznie przekraczających jego możliwości. Loki nie był prawdziwym synem Odyna. Wiele razy nadwyrężał zaufanie ojca i brata, ale oni zawsze mu wybaczali. Nie będąc z nimi związany krwią, wciąż rościł sobie pretensje do władania Asgardem, aż w końcu nieoczekiwanie udało mu się go zniszczyć. Kto wie, czy Boromir dałby się tak zaskoczyć przez orków, gdyby miał w sobie więcej pokory.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA