search
REKLAMA
Zestawienie

HORRORY na Netfliksie, które warto obejrzeć w HALLOWEEN

Mikołaj Lewalski

29 października 2020

REKLAMA

Okres okołohalloweenowy to idealny czas na nastrojowe przyozdobienie swojego mieszkania i zarezerwowanie kilku wieczorów na celebrację kina grozy. Niestety, w tym roku o interesujących premierach możemy zapomnieć – zostaje nam więc nadrabianie zaległości i powtarzanie klasyków. Z pomocą może tu przyjść Netflix, którego katalog zawiera sporo tytułów o upiornej tematyce, a po odsianiu niemałej liczby gniotów zostaje nam kilka ciekawych produkcji do obejrzenia. W tym zestawieniu proponuję jedenaście tytułów wartych uwagi – mam nadzieję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Zachęcam również do dzielenia się własnymi propozycjami, jeśli coś dobrego mi umknęło!

Halloween (oryginał i sequel z 2018)

Zacznijmy od klasyki. Dzieło Johna Carpentera to jeden z pierwszych slasherów i tytuł w pełni zasługujący na status kultowego. Doskonale przemyślana postać mordercy, fenomenalne budowanie napięcia i grozy, ikoniczna ścieżka dźwiękowa i jedyna w swoim rodzaju Jamie Lee Curtis czynią ten film ponadczasowym i niezwykle skutecznym, nawet ponad cztery dekady po premierze. Jego sequel z 2018 roku (ignorujący wszystkie poprzednie kontynuacje) to produkcja nierówna i w żadnym razie nie dorównująca oryginałowi, mimo to warto poświęcić jej czas. Powrót legendarnego Mike’a Myersa, uwspółcześniona ścieżka dźwiękowa (autorstwa Carpentera) i fascynująca ewolucja protagonistki pierwowzoru (kapitalna Curtis) – warto zapoznać się i z tym tytułem, nawet jeśli główna bohaterka jest kompletną nudziarą, a najciekawsza postać zostaje zabita stanowczo zbyt wcześnie. Obawiających się typowego dziś ugrzecznienia przemocy pod PG-13 od razu mogę uspokoić: fani brutalnych slasherów nie będą zawiedzeni mordami, które mają miejsce w tym filmie. Są one drastyczne i kreatywnie pomyślane, natomiast całość zostawia zaś apetyt na kolejną część (która pierwotnie miała właśnie nawiedzać nasze kina).

Postrach nocy (1985)

Postrach nocy często określany jest mianem najlepszego filmu o wampirach, a do jego zasług należy dodać rewitalizację nurtu poświęconego bladym krwiopijcom. Historia nastolatka odkrywającego, że jego sąsiad jest wampirem ma w sobie tyle grozy, co uroku, a gęsty sos lat 80. z pewnością działa dziś na korzyść tego tytułu. Chris Sarandon tworzy fantastyczną kreację wampira, a praktyczne efekty specjalne robią wrażenie nawet współcześnie. Postrach nocy to obowiązkowa pozycja do nadrobienia dla każdego miłośnika grozy, który nigdy wcześniej nie miał okazji zetknąć się z dziełem Toma Hollanda.

Opiekunka

Opiekunka ma w sobie więcej z czarnej komedii niż horroru, ale nie sposób odmówić jej dobrze budowanej upiornej atmosfery. W interesujący sposób stawia też na głowie konwencję slashera, jako że w tym filmie mamy do czynienia z całą grupą oprawców i tylko jednym bohaterem, który jest zmuszony stawić im czoło. Role łowcy i ofiary płynnie ewoluują, a rozwijający się przebieg wydarzeń obfituje w rozmaite zaskoczenia. Nie jestem wprawdzie fanem stylu reżyserii McG, a polujące na protagonistę oszołomy są niewiarygodnie irytujące (nie licząc tytułowej bohaterki i całkiem sympatycznego Maxa), mimo to Opiekunka ma sporo dobrego do zaoferowania widzowi. Nie ulega wątpliwości, że największą siłą całej produkcji jest Samara Weaving, bogini miksu krwawej łaźni z komedią. Każdy fan aktorki powinien obejrzeć ten film, choćby tylko dla niej. Niedawno na Netfliksie pojawił się sequel – Opiekunka: Demoniczna królowa, ale nie powiedziałbym, że zasługuje on na waszą uwagę. Nie jest to może zupełnie stracone półtorej godziny życia, ale absolutnie nie można tego nazwać dobrym kinem, a pociąg scenarzysty już dawno opuścił stację.

Dom 1000 trupów

Obowiązkowa propozycja dla miłośników nurtu Southern Gothic i tytułów pokroju Teksańskiej masakry piłą mechaniczną czy Wzgórza mają oczy. Choć krytycy nie polubili reżyserskiego debiutu Roba Zombie, doczekał się on niemałego grona wyznawców, którzy pokochali szalone wizje znanego muzyka i świeżo upieczonego filmowca. Brudny klimat, masa obrzydliwości, duszna atmosfera południa USA, brzydota nawiązująca do niskobudżetowego kina lat 70. – duszy i charakteru tej produkcji z pewnością nie można odmówić.

Nawiedzony dwór w Bly (i Nawiedzony dom na wzgórzu)

Mike Flanagan jest na dobrej drodze do stania się nową ikoną kina grozy. Po udanych Hush Oculus, Flanagan kontynuował passę interesującym Zanim się obudzę i Ouija: Narodziny zła, będącym bardzo dobrym prequelem kompletnego gniota z 2014 roku. Reżyser wyszedł także obronną ręką ze starcia z kontynuacją Lśnienia, w której musiał dźwignąć ciężar legendy działa Kubricka i umiejętnie połączyć ją z odmienną wizją Kinga. Kolejnym osiągnięciem w jego karierze jest netfliksowa seria o nawiedzonych przybytkach – to de facto dwa niepowiązane ze sobą fabularnie seriale, które wykorzystują estetykę horroru jako tło ludzkich dramatów. Produkcja sprzed dwóch lat skupia się na trudnej relacji rodzinnej i szeregu traum obciążających poszczególnych bohaterów, natomiast tegoroczne dzieło jest w zasadzie gotyckim romansem. Oba tytuły zasługują na wasz czas i uwagę!

Rytuał

Kolejne zaskakująco dobre dzieło Netfliksa. Historia grupki mężczyzn wędrujących po szwedzkiej dziczy bardzo umiejętnie przeplata niewyjaśnioną grozę z konfliktem i wewnętrznym rozpadem grupy. Otwierająca film tragedia w wyjątkowo interesujący sposób wprowadza rozłam nie tylko do paczki znajomych, ale również do umysłu głównego bohatera. Obiecujący reżyser kina grozy, David Bruckner, perfekcyjnie buduje napięcie w pierwszej połowie filmu, skutecznie strasząc widza samym lasem i jego przygniatającą atmosferą. Przerażać potrafią tu ujęcia samych drzew – fani Blair Witch Project powinni być zachwyceni. Finał wprawdzie traci część tego impetu, ale nie zmienia to faktu, że Rytuał należycie straszy i zostaje z widzem na dłużej.

REKLAMA