Ho, ho, ho! 10 najlepszych FILMÓW ŚWIĄTECZNYCH na NETFLIKSIE
Każdy z nas skrycie marzy o idealnych świętach niczym z bajki, szukamy w nich magii, staramy się odtworzyć ten wyjątkowy czas, który pamiętamy z dzieciństwa albo… z filmów. Umówmy się jednak – życie to nie film. Zamiast śniegu dostajemy deszcz i błoto, jedzenie nie wyszło, rodzina nas denerwuje, lampki na choince znowu się przepaliły, druga połowa albo mama krzyczy, że Jezus nie jest zadowolony z czystości okien. Dopiero się zaczęło, a już macie dosyć? Wyluzujcie. Odpalcie Netflixa, włączcie coś świątecznego, co pozwoli przeżyć tę Gwiazdkę dokładnie tak, jak chcieliście – tyle że na ekranie telewizora lub laptopa. Potem łatwiej będzie wrócić do rzeczywistości. Z pewnością będziecie w lepszym nastroju.
Kilka propozycji? Proszę bardzo. Oto ranking najlepszych bożonarodzeniowych produkcji dostępnych na Netfliksie.
10. Jack Whitehall: Święta z moim ojcem
Bardzo możliwe, że kojarzycie odcinkowy program Netflixa pod tytułem Jack Whitehall: Podróże z moim ojcem. Popularny brytyjski komik zabiera w nim swojego statecznego ojca na rozmaite wyprawy, podczas których próbują wzmocnić łączącą ich więź. W tym roku powstał specjalny odcinek show, Święta z moim ojcem. Whitehallowie na scenie londyńskiego West Endu wspominają spotkania z okazji Bożego Narodzenia, raz po raz wzbudzając śmiech widowni. I choć program jest bardzo nierówny (zupełnie niewykorzystane jest na przykład skrzyżowanie z innym hitem Netflixa, czyli Poradami różowej brygady), końcówka z piosenką o emu, na którym Maria i Józef przybyli do Betlejem, rozkłada na łopatki. To trzeba zobaczyć!
9. W śnieżną noc
Tegoroczny film z cyklu „Netflix originals” miał być hitem okresu przedświątecznego na znanej platformie. Mamy w końcu do czynienia z ekranizacją bestsellerowego zbioru opowiadań autorstwa między innymi Johna Greena – a to właśnie ten pan napisał pierwowzory takich produkcji jak Papierowe miasta, Gwiazd naszych wina i Szukając Alaski. W śnieżną noc jest tak daleki od książki, jak tylko się da (zgodne z oryginałem pozostały co najwyżej imiona głównych postaci i pojedyncze sytuacje), ale to wciąż sympatyczny film coming-of-age z przyjemną ścieżką dźwiękową i przepiękną stroną wizualną. Jeśli tęsknicie za śniegiem, odpalcie ten tytuł – tutaj jest go co niemiara. Fabuła rozgrywa się podczas jednego dnia, w Wigilię, w małym miasteczku i przedstawia różne historie okołomiłosne (choć nie tylko). Na Boże Narodzenie jak znalazł.
8. Kronika świąteczna
Kurt Russell jako Święty Mikołaj? W dodatku taki chodzący na siłownię i oburzający się kłamliwym wizerunkiem uwiecznionym na butelkach coca-coli? Od początku wiedziałem, że muszę zapoznać się z Kroniką świąteczną. Okazało się, że to naprawdę udana produkcja familijna z toną bożonarodzeniowego klimatu. Jest śmiesznie, wzruszająco, ekscytująco, oryginalnie (koncert w areszcie z prostytutkami robiącymi za chórek – mistrzostwo!), dla każdego coś miłego. Pod atrakcyjną świąteczną powłoką znalazło się tu też trochę głębszej treści – mowa między innymi o odbudowywaniu rodzinnych relacji i radzeniu sobie ze stratą. Dzieci będą zachwycone, a dorośli nie powinni nudzić się podczas seansu.
7. Elf
Podobne wpisy
W Stanach Elf jest pozycją kultową – święta nie mogą obejść się bez tego filmu. W Polsce króluje Kevin sam w domu i nic tego przez jeszcze wiele, wiele lat nie zmieni. Może warto jednak w tym roku dać szansę innej produkcji? Komedia z Willem Ferrellem jako 30-latkiem wychowanym przez elfy na biegunie północnym, który wyjeżdża do Nowego Jorku, by poznać swojego prawdziwego ojca, nada się idealnie. Ten humor jest dość specyficzny, ale jeśli kupicie taką konwencję, to będzie półtorej godziny frajdy na całego. Elf jest jednym z pierwszych filmów w reżyserii Johna Favreau, autora Księgi dżungli i Króla Lwa – i tutaj też znalazły się ciekawe rozwiązania wizualne. Wioska Świętego Mikołaja przedstawiona została w niezwykle bajkowej konwencji: z nieba spadają śnieżynki wycięte z papieru, a wśród przyjaciół tytułowego bohatera są gadające pluszowe zwierzęta.
6. Ekspres polarny
Zdaję sobie sprawę z tego, że jest wiele osób, które nie przepadają za tym filmem. Rzeczywiście, raczkująca w 2004 roku technika performance capture nie wypadła na ekranie zbyt dobrze; postaci wydają się mieć martwe oczy, nie wyrażają emocji. Ale mnóstwo scen i tak zapiera dech w piersiach! Zazdroszczę wszystkim, którzy w roku premiery mieli okazję obejrzeć Ekspres polarny w IMAX. Produkcja ta jest jednak w rankingu tak wysoko nie z powodu technicznej rewolucji, a dzięki wymowie. Robertowi Zemeckisowi udało się mnie zaczarować i przenieść do czasów dzieciństwa, gdy święta naprawdę były szczególnym, wyczekiwanym z wypiekami na twarzy okresem. Twórcy w świetny sposób odnieśli się do istoty świąt – są one symbolem czegoś o wiele ważniejszego. Ten Mikołaj, który pozostaje w nas, ma nam przypominać nie o prezentach i ozdobach na choince, ale o tym, jak żyć, by ten „mały ja” nie musiał się za nas wstydzić. Piękne, mądre przesłanie, podkreślone przez naprawdę udaną scenę finałową.