GRY science fiction, które aż PROSZĄ SIĘ o FILMOWĄ adaptację
Mass Effect
W odróżnieniu do reszty wymienionych tytułów Mass Effect nie jest grą, którą miałem okazję poznać dogłębnie. Grałem w część pierwszą, z kontynuacjami styczności nie miałem. Ale muszę przyznać, że te kilkanaście godzin spędzone z Mass Effect wystarczyło mi, by po latach bardzo dobrze pamiętać główne wyróżniki produkcji studia BioWare. Świetna, rozbudowana historia, potężny, rozpisany na nuty świat, w tym rasy, lokacje, przyroda – z tej gry płynie duże bogactwo treści. Mam wrażenie, że gdyby udałoby się stworzyć filmową adaptację Mass Effect, powstałoby w końcu coś, co stylistycznie i koncepcyjnie dałoby się wpasować pomiędzy Star Treki a Gwiezdne wojny. Jestem pewien, że przy udziale ciekawego bohatera byłoby się czym ekscytować. To jednocześnie jeden z tych tytułów z listy, o którego adaptacje raczej martwić się nie powinniśmy – ponoć pracę nad produkcją trwają, gdyż lata temu prawa do przeniesienia gry na ekran wykupiło Legendary Pictures. Na razie jednak nie są znane żadne szczegóły.
Bioshock
Podobne wpisy
Steampunk to charakterystyczny podgatunek fantastyki naukowej, który w odróżnieniu do cyberpunku bazuje nie na technologii cyfrowej, a parowej. Akcja jakoby zatrzymuje się w epoce wiktoriańskiej, dając twórcom możliwość do snucia teorii o tym, co byłoby gdyby rozwój techniki przebiegł nieco inaczej. Niestety, choć steampunk jest gatunkiem niezwykle plastycznym, dającym możliwość do roztaczania bardzo mięsistych wizji, nie ma w kinie zbyt szerokiej reprezentacji (ostatni przypadek wykorzystania tego podgatunku to całkiem przyzwoite Zabójcze maszyny). Stempunk to nisza, która poza kilkoma wybitnymi przykładami w dużej mierze wciąż nie została zagospodarowana. Inaczej jednak sytuacja wygląda w świecie gier komputerowych. Ich twórcy zdecydowanie częściej sięgają po tę stylistykę, tworząc niezapomniane wizje. Jeśli miałbym jednak wskazać jeden tytuł skąpany w stylistyce steampunku, który chciałbym zobaczyć na wielkim ekranie, wybrałbym serię Bioshock. Czego tu nie ma – groza przeplatająca się z humorem, mechanika RPG współgrająca ze strzelanką FPP, fabuła przepełniona zwrotami akcji, bohater, który odkrywa swą tożsamość. I ten świat, jak żywo wyjęty z głowy Juliusza Verne’a. Nic dziwnego, że Hollywood miało swego czasu plan zrealizowania filmowego Bioshocka. Ba, mieli nawet scenarzystę – za pierwotny tekst odpowiadał sam Wentworth Miller (Skazany na śmierć). Tak jak i w przypadku Deus Ex i Mass Effect – temat filmowej adaptacji Bioshocka w końcu ucichł.
Fallout
Marzy mi się kolejny serial telewizyjny osadzony w postapokaliptycznym świecie. Z chwilą gdy The Walking Dead już dawno zjadło własny ogon, a jego główne zagrożenie – zombie – przestało mieć dla fabuły jakiekolwiek znaczenie, byłoby świetnie, gdyby jakaś szycha wyłożyła pieniądze na kolejną produkcję z apokalipsą w tle. Moja propozycja – niech zaadaptują w ten sposób kultowy Fallout, bodaj najbardziej rozpoznawalną grę osadzoną w postapokaliptycznym świecie. Scenarzyści ewentualnego filmu bądź serialu nie musieliby jednak kurczowo trzymać się wzorca. Niech gra dostarczy tu jedynie inspiracji. W stosunku do tego, co już widzieliśmy na ekranie, niech to będzie coś świeżego, a jednocześnie odpowiednio typowego, ze światem, katastrofą, zagrożeniem oraz społecznością radzącą sobie po cywilizacyjnym upadku. Niech to rozgrywa się pod szyldem Fallout, gdyż trudno mi sobie dziś wyobrazić lepszy tytuł dla historii opowiadającej o świecie po katastrofie. Czyż nie jest on do bólu wymowny? Najważniejsze jednak, by było to niegłupie, zawierało multum odniesień do kultury, polityki i by odważnie stawiało pytania o przyszłość humanizmu – dokładnie tak, jak oryginalna gra.
BONUS
Obcy: Izolacja
Nie jest tajemnicą, że wielu fanów Obcego ma za złe Ridleyowi Scottowi to, w jaki sposób powrócił po latach do serii horrorów science fiction, którą sam swego czasu zapoczątkował. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że nigdy nie należałem i nigdy nie będę należał do przeciwników Prometeusza i Przymierza, ba, potrafię odnaleźć w tych wizjach wiele złota. Ale podobnie jak wielu sympatyków serii, chciałbym otrzymać kiedyś produkt w udany sposób bawiący się zapoczątkowaną w 1979 roku konwencją, a nie stanowiący do niej filozoficzne preludium. Chciałbym otrzymać kiedyś film, który ponownie będzie robił to, za co tę serię de facto pokochałem – straszył mnie Obcym. I tu na horyzoncie pojawia się gra komputerowa. W 2014 roku Sega wypuściła tytuł, który nie tylko z miejsca stał się najlepszą grą przenoszącą nas do świata Obcego, lecz także jednym z lepszych survival horrorów w historii. Dodajmy do tego, że Obcy: Izolacja w genialny w swej prostocie sposób łączy się z fabularnymi wątkami głównej serii filmów, dając nam za główną bohaterkę… córkę Ellen Ripley. Cóż z tego, że adaptacja Izolacji byłaby na swój sposób produktem wtórnym z punktu widzenia pierwszego Obcego, gdyż w sposób bezpośredni nawiązałaby do jego konstrukcji narracyjnej? Czekam na zapowiedziane Awakening od Ridleya Scotta i pomysłowe zamknięcie nowej trylogii, ale szczerze mówiąc, byłbym także pierwszym, który ustawiłby się w kolejce na seans filmu duchem nawiązującego do grozy arcydzieła z 1979 roku.