GEJE TACY JAK MY. Co dalej z kinem LGBT?

W obliczu rosnącej akceptacji dla homoseksualizmu w społeczeństwie globalnym, coraz większej świadomości ludzi i nieco szerszych ich horyzontach, naturalnym zdaje się fakt, iż kino również zwróci się w kierunku bardziej naturalnego ukazywania relacji gejów, lesbijek lub biseksualistów. Pozbawi takie związki pierwiastka wyparcia i strachu, a także oderwie się od stereotypów osobowych. Tak się w istocie dzieje, choć trzeba przyznać, że wyraźnie powoli.
To rozwiązanie słuszne, bo przyzwyczajanie ludzi do „inności” powinno przebiegać stopniowo, najlepiej dość niezauważenie. Temat homoseksualizmu sytuował się przez wiele lat gdzieś na uboczu, zwykle dotycząc wątków drugoplanowych, choć nadal możliwych do dostrzeżenia przez widza. Po dziś dzień stosuje się właśnie takie rozwiązanie: wprowadzenie bohatera, którego orientacja jest zasygnalizowana — i tyle. Bez drążenia, podkreślania. Rozwiązanie to doskonałe, co widać po nielicznych czy nawet nieobecnych głosach sprzeciwu w stosunku do niektórych filmów. Za przykłady mogą posłużyć Sulu (John Cho) w Star Trek: W nieznane czy Wallace (Kieran Culkin) w Scotcie Pilgrimie kontra świat. Postać współlokatora-geja pojawia się też w Mięsie, w którym dopatrzeć można się całościowej metafory seksualnego zagubienia Justine. Podobnie w Brudnych pieniądzach Wachowskich, gdzie protagonistki są lesbijkami, ale główna intryga fabularna nie jest z tym faktem powiązana w żaden sposób. Pod koniec pierwszej dekady obecnego wieku reżyserzy, zauważając trend uświadamiający w kinie LGBT, zwróciło się w kierunku bardziej widocznego obrazowania homoseksualizmu, skupionego na zupełnie neutralnym podejściu do tej kwestii.
Bardzo ciekawie w tym kontekście prezentują się zwłaszcza dwa filmy: Samotny mężczyzna oraz Debiutanci. Gejami w tych utworach są bowiem dojrzali mężczyźni, którzy ukształtowanie swej tożsamości mają już raczej za sobą. W pierwszym z wymienionych dzieł bohater to nauczyciel akademicki, George (Colin Firth), który po bolesnej stracie partnera zakochuje się w studencie. Natomiast w Debiutantach swoją orientację ujawnia ojciec głównego bohatera, Hal (Christopher Plummer), po czym zaczyna żyć pełnią życia. Obaj mężczyźni nie prowadzili życia zgodnego z własną naturą nie ze względu na zaszczucie czy zaprzeczenie. Powodem tego były odpowiednio: samotność i tęsknota (George) oraz pragmatyzm (Hal). Powody, które od szczęścia powstrzymują również hetero.
Podobne wpisy
Wiele filmów odnalazło sposób na organiczne wkomponowanie w swoje konstrukcje wątku homo- lub biseksualizmu. Jest nim odwoływanie się do poetyki coming-of-age, dzięki której orientację seksualną przedstawia się jako jeden z elementów, które młody człowiek musi w sobie odkryć i zaakceptować. W końcu ten okres w życiu odpowiada za wykształcenie własnej tożsamości, na którą, poza postawieniem sobie celów życiowych czy krystalizacją światopoglądu, składa się też poznanie własnej seksualności. Nie ma znaczenia, czy jest ona heteroseksualna, czy nie. Dzięki temu nieheteronormatywność funkcjonuje tu na prawach jednej z konstytuant osobowości. W taką poetykę celuje wiele filmów. Nieco mniej znanym przykładem jest brazylijski W jego oczach. Główny bohater, Leo wkracza w dorosłość niepewnym krokiem, również dlatego, że jest niewidomy. Chłopak nie tylko czuje się ubezwłasnowolniony przez rodziców i traktowany z dystansem przez rówieśników, lecz także z powodu przeżywanej pierwszej miłości do nowego kolegi z klasy. W jego oczach pokazuje miłość gejowską w sposób typowy dla pierwszych zauroczeń z klasycznych utworów o dojrzewaniu, bez sugerowania, że orientacja protagonisty robi jakąkolwiek różnicę Z trudnościami wieku dorastania zmaga się też Chiron, główny bohater oscarowego Moonlight. W filmie Barry’ego Jenkinsa da się dostrzec wątpliwości odnośnie seksualności, ale są one wpisane w temat ogólnej niepewności co do własnej osoby oraz swojego miejsca w społeczeństwie. Chiron zyskuje samoidentyfikację, której orientacja jest jedną ze składowych. Podobnie do obu tych dzieł wypadają zeszłoroczne Tamte dni, tamte noce. Arcydzieło kina LGBT pokazuje właśnie miłość jako taką, emocjonalny wulkan zauroczenia i niepewności, a także poszukiwanie siebie. Związek Elio i starszego od niego Olivera korzysta z konwencji tzw. wakacyjnego romansu i wydobywa z niej wszystko, co się da: ogień uczuć, poczucie letniej beztroski i młodzieńcze odkrywanie świata. Nawet duński thriller, Thelma, choć silnie osadzony w poetyce paranormalnej, w dużej mierze opowiada o poznawaniu siebie i wyzwalaniu z oków ograniczeń wpojonych przez rodziców. Jedną z dotąd nieznanych bohaterce rzeczy, których się boi, jest miłość. A że obiektem westchnień jest koleżanka ze studiów, a nie kolega? To bez znaczenia.