Filmy, których tytuły ZMIENIONO przed premierą

Pole marzeń
Kolejny przykład adaptacji książki, której tytuł chciano zachować. Shoeless Joe pióra W.P. Kinsella odnosi się do ksywki Joe Jacksona – jednej z legend baseballu, wokół którego osnuto fabułę. Producenci byli jednak niechętni tej nazwie i zmienili ją na Field of Dreams. Nieświadomie dopełnili tym samym przeznaczenia (które też jest jednym z fabularnych elementów), bowiem okazało się, że autor powieści chciał ją nazwać… The Dream Field, ale wydawcy wymusili na nim tytuł Shoeless Joe.
Powrót do przyszłości
Kultowy film wytwórni Universal pierwotnie nosił nazwę… Spaceman From Pluto (Kosmita z Plutona), co miało oddawać klimat tandetnych powieści, w których zaczytywał się George McFly. Skąd zatem ikoniczne Back to the Future? To zasługa szefa studia, Sida Sheinberga, którego Spacemana… cała ekipa potraktowała jak dobry żart. Zbyt zawstydzony zaistniałą sytuacją, Sheinberg postanawiał nie wyprowadzać ich z błędu i przystał na Powrót do przyszłości.
Powrót Jedi
Podobne wpisy
To z pewnością jedna z najsłynniejszych zmian w historii kina. Początkowo szósty epizod gwiezdnej sagi George’a Lucasa reklamowano tytułem Zemsta Jedi. Reżyser doszedł jednak do wniosku, że Jedi nie mogą się przecież mścić, bo to świadczy o przejściu na ciemną stronę Mocy, a poza tym sama „zemsta” brzmi niesympatycznie, więc zmienił ten człon na prosty „powrót”. W efekcie oficjalne plakaty z Zemstą Jedi stały się prawdziwymi Świętymi Graalami kolekcjonerów, osiągając zawrotne ceny na rynku wtórnym.
Rekiny wojny
Historię przedstawioną w tym filmie oparto na artykule opublikowanym w piśmie „Rolling Stone” oraz książce Guya Lawsona. Tytuł obu – Arms and the Dudes (w wolnym tłumaczeniu Kolesie z bronią) – miał też przejąć film, lecz niemal w ostatniej chwili go zmieniono na prostsze War Dogs, stwierdzając, że oryginalna nazwa jest zbyt dezorientująca i mało charakterna. Pełna zgoda.
Szalona wyprawa Billa i Teda
Sequel kultowej komedii, której część trzecia wkrótce trafi do kin, miał być początkowo znacznie bardziej bezpośredni względem fabuły i brzmieć: Bill & Ted trafiają do piekła. Dział marketingu firmy Orion zrezygnował jednak z tego pomysłu, uderzając w ciut przyjemniejszą jego wariację, która równie trafnie oddała clou filmu: Bill & Ted’s Bogus Journey.
Trzynasty wojownik
Ten film trapiła masa problemów i jednym z nich okazał się tytuł. Eaters of the Dead, czyli po prostu Zjadacze zmarłych, został porzucony przy okazji kolejnych dokrętek i zmian, pośród których znalazło się także zakończenie i cała ścieżka dźwiękowa. Po roku opóźnienia produkcja wylądowała w kinach pod nazwą The 13th Warrior. I poległa.
Zacznijmy od nowa
W 2013 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto wyświetlano tę pozycję pod tytułem Can a Song Save Your Life? (Czy piosenka może ocalić ci życie?). Po zakupieniu praw do dalszej dystrybucji wszyscy – od szefostwa po widownię z pokazów testowych – byli zgodni co do tego, że najsłabszym ogniwem produkcji jest właśnie dziwaczna nazwa. Postanowiono więc wziąć sobie do serca przesłanie filmu i… zacząć od nowa.
Bonus:
Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)
Tutaj nie doszło do bezpośredniej zmiany mocno przekombinowanego tytułu, ale tuż po wejściu filmu do kin producenci postanowili zareklamować go ponownie pod znacznie prostszym hasłem Harley Quinn: Birds of Prey, pod którym odtąd funkcjonował w repertuarze. Nie pomogło, film okazał się wtopą.