Filmy, które pamiętamy GŁÓWNIE ze względu na TWIST
Nie wiem, jak wy, ale ja uwielbiam być w filmach zaskakiwany. Niejednokrotnie jest tak, że tzw. plot twist, zabieg wywracający fabułę do góry nogami, okazuje się tym elementem filmu, który sprawia, że pamiętamy o nim po latach. Czasem dlatego, że film nie miał niczego innego do zaoferowania. A czasem dlatego, że na twiście został oparty cały scenariusz filmu. Oto kilka przykładów filmów, które pamiętamy głównie przez to, że w ich fabule umieszczony został zwrot akcji.
Tożsamość
Ten przeciętny kryminał z Johnem Cusackiem w roli głównej, nawet dobrze mi się oglądało przed laty. Intryga była wciągająca, wykonanie filmu, umiejętnie kreślące mroczny klimat, także nie pozostawiało wiele do życzenia. Natomiast nie mam najmniejszych wątpliwości, że nadrzędną wartość tego dzieła wyraża jego fabularny zwrot, zastosowany przy końcu filmu. Mamy tu pomysł, wydawać by się mogło trywialny, bo okazuje się, że nic, co widzieliśmy, nie było prawdą, gdyż rozgrywało się w chorym umyśle przestępcy. Ale ten twist działa tu doskonale. I jestem pewien, że to on stanowi jedyną zachętę do odświeżenia filmu po latach.
Inni
Nie jestem pewien, czy ten film jest w stanie działać na nas tak samo, przy ponownym seansie w sytuacji, gdy znamy już szczegóły jego fabuły. Nicole Kidman dała nam tu kolejną, bardzo dobrą rolę. Klimat filmu jest duszny i niepokojący. Ale finalnie, to i tak wywrotowy finał zapamiętujemy po latach, ponieważ zmienia on na stałe nasze postrzeganie całego filmu, ale także emocji oddanych przez Kidman. Bo okazuje się, że dzieci, których z taką troską doglądała, były tak naprawdę martwe. To one były więc tymi „innymi” duchami. Trudno o efekt zaskoczenia, ale także o ponowne wsiąknięcie w fabułę, gdy znamy już ten fakt.
Podejrzani
Ja wiem, że się w tym filmie wiele dzieje. Wiem też, że ma on kilka naprawdę ciekawych kreacji aktorskich i kapitalny suspens. Ale nie da się wygrać z faktem, iż to jego mocarny finał zapamiętujemy po latach. Myśląc – Podejrzani, przed oczami wyłania się Keyser Söze, czyli facet, który wystrychnął wszystkich na dudka. Mam wrażenie, że ta postać i ta gra Kevina Spaceya koreluje dziś z jego sytuacją w życiu prywatnym i różnymi oskarżeniami, jakie się do niego przykleiły. Było nie grać oszustów, to nikt by Kevina za oszusta nie brał, a i wytłumaczyć się z zarzutów byłoby mu łatwiej.
Piła 3D
Przykładów słabych filmów, które ratuje dobry twist, jest więcej. Piła to przykład serii, gdy „żądza pieniądza” weszła producentom za bardzo i w pewnym momencie trudno było przewidzieć, w jakim kierunku ta historia pójdzie. Część piąta, szósta, siódma są tak do siebie podobne, tak bardzo jadą już po wytoczonych wcześniej ścieżkach, że trudno je od siebie odróżnić. Przebudzenie następuje jednak w ostatnim (na tamten moment ostatnim) rozdziale tej historii, gdy twórcy, na sam koniec, wyciągają trzymanego głęboko asa. Wraca bowiem jeden z aktorów (Cary Elwes) biorących udział w sukcesie kasowym części pierwszej. Okazuje się, że wpływ, nazwijmy to, ideologii Jigsawa był tak silny, że i on dał się oczarować. Zaskoczenie jest podwójne, bo wydawało się, że z tym bohaterem się już pożegnaliśmy, a tu nie dość, że wraca, to jeszcze jako ten, który pociąga za sznurki zbrodni, będąc naśladowcą.
Lęk pierwotny
Podobny casus co Podejrzani, bo po raz kolejny mamy tu do czynienia z opowieścią z kryminałem w tle, której finał wywraca do góry nogami nasze postrzeganie zarówno tej historii, jak i jednego z jej bohaterów. Muszę przyznać, że także dałem się nabrać, bo podczas pierwszego seansu filmu z Richardem Gerem w roli głównej nawet na moment nie przyszło mi do głowy, że niewinnie wyglądający i zachowujący się Edward Norton to tak naprawdę winny wszystkiemu zbrodniarz, kamuflujący się przed światem za maską niepełnosprawności. Kapitalny myk scenariuszowy, który pamięta się po latach, nadający roli Nortona dodatkowego atutu. Ten twist zdecydowanie „robi” ten film, wypycha go ponad poprzeczkę przeciętności.
Misja na Marsa
Jako sympatykowi SF wciąż po latach jest mi szkoda tego filmu. Szkoda z tego względu, bo to realizacyjnie bardzo dobra robota Briana De Palmy (tak, tego od Człowieka z blizną), w której nie wszystko poszło jednak tak, jak pójść powinno. Kością niezgody wśród fanów SF i krytyków jest finał tej produkcji. Wydawać by się mogło, przesadnie infantylny w formie, bo kosmici zobrazowani marnym CGI wykładają w nim alternatywną historię ludzkości. Budowane skrupulatnie napięcie bardzo łatwo ulatuje, rozwiązanie jest zbyt dosłownie wyłożone. Mam wrażenie, że po latach wszyscy tylko o tym aspekcie filmu pamiętają, kompletnie nie biorąc pod uwagę, że sama przygoda filmowych astronautów jest bardzo wciągająca.
Piątek 13-go
Ta seria jest długa jak maczeta Jasona, niemal wszystkie jej odsłony zbudowane zostały na podobnym schemacie. Jason zabija i Jason ginie, choć nigdy nie do końca. Ale film otwierający ten słynny horrorowy cykl jest jednak kompletnie inny i warto zwrócić na niego uwagę. Tam bowiem widzimy morderstwa głównie z perspektywy pierwszej osoby, przez co do końca filmu nie wiemy, kto zabija. Nie ma maski, nie ma maczety, ale jest sporo krwi. Gdy jednak na jaw wychodzi, że to nie Jason, a jego matka, rozumiemy już, jakie wydarzenie ukształtowało tego osobnika w taki, a nie inny sposób. Ten twist zdecydowanie programuje całą serię i na pewno jest najważniejszym elementem otwierającego filmu, odstającego od reszty oryginalnością.
Szósty zmysł
W tym zestawieniu po prostu nie mogło zabraknąć M. Nighta Shyamalana. Cechą charakterystyczną jego filmów są właśnie fabularne twisty. Szósty zmysł to z pewnością najsłynniejszy film Shyamalana, ale też chyba najsłynniejszy twist w historii kina. Wiedza o nim stała się tak powszechna, że dziś chyba nie ma kinomana, który nie wiedziałby o tym, że młody Haley Joel Osment widzi w Szóstym zmyśle martwych ludzi, w tym ducha Bruce’a Willisa. Przez cały film wydaje nam się, że Willis faktycznie egzystuje, rozmawia, pomaga, a to tylko zgrabnie zaplanowana ułuda. Choć Szósty zmysł ma wiele atutów, bo ma dobrze rozplanowane napięcie, a i aktorsko stoi na wysokim poziomie, to jednak jego twist już na zawsze pozostanie jego najważniejszym elementem.