search
REKLAMA
Seriale TV

COMMUNITY. Pozytywna suma wad, czyli odcinek „Terapeutyczna Teoria Chaosu”

Kadry z „Terapeutycznej Teorii Chaosu” zyskały kolejne życie jako memy, co reprezentuje dobrze sposób, w jaki „Community” zapisało się w popkulturze.

Tomasz Raczkowski

20 listopada 2022

REKLAMA

W poprzednim odcinku #32: COMMUNITY: „Terapeutyczna Teoria Chaosu”, czyli wizytówka serialu

Stworzony przez Dana Harmona serial opowiadający o perypetiach cynicznego prawnika muszącego wrócić do college’u to pozycja kultowa, choć raczej nigdy nie osiągnął on jednoznacznego sukcesu. Wyniki oglądalności na przestrzeni lat były sinusoidalne, twórcę zwolniono i przywrócono na stanowisko, na zakończenie serial przenosił się do innego nadawcy, a po wielu latach lobbingu fanów ekipy ostatnio ogłoszono w końcu powstanie wieńczącego historię pełnometrażowego filmu. Słowem, produkcja Community pełna była perypetii, którym towarzyszyły też mniejsze i większe jakościowe skoki. Jednak serial ma wierne grono odbiorców, a w swoich najlepszych momentach był naprawdę fascynującą propozycją. Jednym z takich wzlotów, które uzasadniają w pełni kultowy status serialu, jest czwarty odcinek czwartego sezonu – Terapeutyczna Teoria Chaosu.

Community – opowieść o siedmiu wyrzutkach

Trzeci sezon Community, ostatni, który stworzył Harmon przed zastąpieniem go na fotelu showrunnera, uważa się często za serię kończącą najlepszy okres, po którym poziom zaczął mocniej fluktuować. Po dwóch sezonach Harmon i spółka mieli już wypracowaną formułę, skodyfikowaną charakterystykę serii i, co najważniejsze, solidnie zbudowane łuki narracyjne niuansujące każdą z głównych postaci. Całe Community w zasadzie zbudowane jest wokół dynamiki relacji wewnątrz siedmioosobowej grupy – zdegradowanego prawnika Jeffa, zaangażowanej aktywistycznie Britty, naiwnej Annie, wkraczającego w dorosłość Troya, autystycznego Abeda, rasistowskiego milionera Pierce’a i chrześcijańskiej gospodyni domowej Shirley, których połączyła nauka hiszpańskiego. Niektóre epizody były jednak szczególnie skoncentrowane na tym aspekcie scenariusza. Jednym z nich jest właśnie Terapeutyczna Teoria Chaosu. Fabuła odcinka zamyka się w kilku godzinach parapetówki, którą urządzają wprowadzający się do nowego mieszkania Troy i Abed. Tytuł w charakterystyczny dla Community sposób nawiązuje do nazw kursów, które mogą wybrać studenci, a narracja zorganizowana jest wokół wymienionego w ten sposób zagadnienia. W tym przypadku mamy do czynienia z dosłownym odniesieniem to Teorii Chaosu – osią dramaturgiczną jest prowadzone przez Abeda rozważanie na temat siedmiu różnych możliwości rozwoju zdarzeń od momentu rzutu kostką, decydującego o tym, kto zejdzie po pizzę.

Brzmi dziwacznie? Takie jest Community. W Terapeutycznej Teorii Chaosu Harmon w pełni manifestuje to, co stanowiło o sile jego serialu. Zapożyczone niejednokrotnie z innych tekstów kultury motywy i klisze są parafrazowane w niekiedy absurdalny sposób (dość wspomnieć parodie filmów survivalowych i westernów w również słynnej „sadze paintballowej”, o której może innym razem), aby skonfrontować bohaterów z ekstremalną sytuacją, umożliwiającą im refleksję i rozwój (wpisuje się to w stosowaną przez Harmona metodę cyklu narracyjnego). Tak jest właśnie w tym epizodzie, gdy banalne losowanie stanowi pretekst do rozważenia różnych konfiguracji zdarzeń i wzajemnego wpływu dziwactw poszczególnych postaci na całą grupę. W każdej z sekwencji każda postać robi dokładnie to samo, przy czym w zależności od tego, która z nich w danym scenariuszu wyszła, jej zachowanie jest odjęte z równania, prowadząc do różnych konsekwencji.

Wnioski z siedmiu linii czasowych

Rezultaty są różne, czasem zabawne, a czasem tragikomiczne. W każdej wersji zdarzenia układają się w inne ciągi przyczynowo-skutkowe, za pomocą których nielinearnie rozwijają się wątki problematycznego zachowania każdej z osób – obsesji pieczenia Shirley, niestosownego zachowania Pierce’a, niedojrzałości Troya czy… obsesji Abeda na temat teorii równoległych linii czasowych. Łączy je fakt, że w każdym przypadku dzieje się coś złego – przykładowo w „najczarniejszym scenariuszu”, w którym po pizzę idzie Troy, Pierce umiera, Jeff traci rękę, Shirley popada w alkoholizm, Troy traci głos, a Abeda pożera poczucie winy za to, co się stało. W innych przypadkach dochodzi do różnego układu konfliktów, a impreza kończy się porażką. Ostatecznie postacie lądują w najlepszej wersji – w której Abed demaskuje Jeffa, który wymyślił losowanie, by samemu nie pójść na dół, w konsekwencji to on idzie po pizzę, dzięki czemu nie dzieje się nic złego. W ten sposób Harmon dokonuje skrupulatnej i zabawnej wiwisekcji grupy, wskazując na przywary wszystkich postaci, ale równocześnie pokazując, jak ich wady sumują się w coś pozytywnego – co jest motywem przewodnim całego serialu.

Terapeutyczna Teoria Chaosu świetnie reprezentuje kwintesencję tego, czym jest Community – sztubacką satyrą, pokazującą, jak więzi międzyludzkie tworzą coś dobrego w oceanie chaosu, małostkowości i różnej skali problemów. Tworząc grupę złożoną z osób o pozornie całkowicie niekompatybilnych tożsamościach, backgroundach i charakterach, a opowieść o nich oprawiając w zwichrowane ramy postmodernistycznego remiksu, Harmon mimochodem szydzi czule z amerykańskiego społeczeństwa, widząc w nim sumę negatywów, jakimś cudem sumujących się w pozytyw. Przy okazji tworzy zapadające w pamięć komediowe gagi – kadry z Terapeutycznej Teorii Chaosu zyskały kolejne życie jako memy, co reprezentuje dobrze sposób, w jaki Community zapisało się w popkulturze.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, praktyk kultury filmowej. Entuzjasta kina społecznego, czarnego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA