search
REKLAMA
Analizy filmowe

CZEGO NIE ZOBACZYSZ NA EKRANIE, czyli jak scenarzyści bawią się z widzami

Rafał Donica

26 sierpnia 2019

REKLAMA

3. NIEWYKORZYSTANA BROŃ

Obcy – decydujące starcie

Obcy - decydujące starcie

James Cameron jest mistrzem w kreowaniu militarnego tła swoich filmów. Statkami kosmicznymi, pojazdami lądowymi, mechami, statkami powietrznymi i bronią ręczną, od których aż roi się w Avatarze, twórca Terminatora mógłby spokojnie obdarować plany kilku innych produkcji SF. W kolejnych częściach Terminatora także nie brakowało pojazdów i broni (tej futurystycznej, jak i współczesnej) oraz kapitalnych retrospekcji ze skąpanego w nuklearnej pożodze świata. Wykorzystane na planie Prawdziwych kłamstw prawdziwe samoloty pionowego startu i lądowania typu Harrier do dziś robią piorunujące wrażenie (choć od premiery Prawdziwych kłamstw mija właśnie 24 lata!). Ale dla mnie opus magnum Camerona w temacie militariów pozostaje Obcy – decydujące starcie. Drugą odsłonę Obcego po raz pierwszy obejrzałem jako nastoletni smyk i już wtedy największe wrażenie zrobiło na mnie nie to, co pokazano w akcji, ale to… co użyte nie zostało. Zgodnie z zasadą „pistoletu” przywołaną we wstępie niniejszego artykułu Cameron po bożemu pokazał w pierwszym akcie ładowarkę, która odegrała kluczową rolę w akcie trzecim, ale bardziej jarały te „pistolety”, które nie wypaliły. James Cameron wyposażył bowiem prom desantowy UD-4L w sześciolufowy karabin na dziobie oraz wzbudzający respekt system rakietowy. Z kolei na czołgu APC zamontował dwulufowe działo plazmowe i dwulufowe działo elektryczne Gatlinga (uwielbiam ujęcie, na którym dachowe działko przemieszcza się na tył pojazdu, by ten mógł przejechać pod zbyt niskim sufitem – jedyny przejaw działania tej broni).

Obcy - decydujące starcie

Lepszy niedosyt niż przesyt – mówi stare powiedzenie. Jakże ja jestem wdzięczny mistrzowi Cameronowi, że nie pokazał tego całego arsenału w akcji. Pomogło to, w mojej ocenie, w poszerzeniu filmowej rzeczywistości; gdyby bowiem każdej z przedstawionych broni użyto w Obcym – decydującym starciu, w pewien sposób wypadłaby to… fałszywie, jako coś wymyślone do użycia w konkretnych wydarzeniach zawartych w scenariuszu drugiej odsłony Obcego. A tak mamy świadomość, że było coś PRZED wydarzeniami pokazanymi w tej części, gdzieś, kiedyś kosmiczni Marines używali karabinu i rakietnic stanowiących wyposażenie promu desantowego, a działa na APC miały okazję rozwalić w pył przeciwnika, który śmiał wejść w drogę kosmicznej piechocie. My możemy sobie tylko pomarzyć, jak się sprawują powyższe cuda w działaniu, jakie dźwięki wydają, defragmentując wroga. Dlatego też średnio podobał mi się motyw karabinków strażniczych dodany w reżyserskiej wersji drugiej części Obcego. To dla mnie trochę za oczywiste, że uwięzieni Marines, otoczeni przez obcych, z wraku promu desantowego wydobyli akurat nietknięte walizki z karabinkami strażniczymi, idealnymi na sytuację, w której się znaleźli.

Desperado / Od zmierzchu do świtu

Desperado

Penis Pistol / Dick Gun – stworzony na podobieństwo męskiego narządu rewolwer, czyli dwie kulki i armatka… tzn. dwa bębenki i lufa, w Desperado Roberta Rodrigueza pozostaje nieużyty. Gdy Salma Hayek z wyraźnym zainteresowaniem ogląda penisopodobny rewolwer znaleziony wśród broni w futerale El Mariachiego, Antonio Banderas stwierdza tylko dość lakonicznie na jego temat: „Kilka razy wyciągnął mnie z opresji”. Ta niecodzienna pukawka, mocowana za pomocą skórzanego pasa do krocza użytkownika, a którą w pełnym „wzwodzie” aż chciałoby się zobaczyć, ląduje z powrotem w futerale, a my odchodzimy z kwitkiem… choć nie na długo. Już rok później ten sam Robert Rodriguez, kręcąc Od zmierzchu do świtu, film, w którym zwariowane i niecodzienne bronie powstają z połączenia shotguna z kijem baseballowym czy też drewnianego kołka z młotem pneumatycznym, znajduje idealny czas i miejsce na użycie „penisospluwy”. Zaszczytu tego dostępuje grany przez Toma Saviniego niejaki Sex Machine – przydomek trafiony w punkt, biorąc pod uwagę to, co ma przymocowane między nogami. Gdy jedna z wampirzyc rzuca się na Sex Machine, ten, nie wstając nawet z krzesła, otwiera ogień ze swojego krocza, a dokładniej rzecz biorąc, z postawionej na baczność lufy Penis Guna.

Frankenstein’s Army

Frankenstein's Army

Na deser film, którego na pewno nie oglądaliście i raczej nie obejrzycie (a i nie polecam), ale który ma jedną scenę idealnie pasującą do niniejszego artykułu. Mowa o Frankenstein’s Army Richarda Raaphorsta. Otóż podczas finałowych scen w laboratorium szalonego doktora kamera zatrzymuje na chwilę swoje oko na nieczynnym mechu. Jego „karoseria” nasuwa skojarzenia z ciężarówkami z czasów II wojny światowej, a zielony, wojskowy kolor, karabin maszynowy w lewej i szesnasto(!)lufowe działko Gatlinga w prawej „łapie” dodają mu drapieżnego rysu. Mech prezentuje się niesamowicie i bardzo mile łechce wyobraźnię, aż chciałoby się posłuchać, jak pracuje jego silnik Diesla (przyp. film dzieje się w czasach II wojny światowej). Szkoda, że najbardziej niesamowity rekwizyt filmu pokazano tylko mimochodem. Frankenstein’s Army to jednak produkcja niskobudżetowa i chyba w sumie lepiej, że twórcy nie próbowali tego mecha odpalać.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA