BROŃ SIĘ, KINO! Historia i rola oręża w filmie
Szpada
Dawniej obowiązkowa część ubioru każdego szlachcica w Europie Zachodniej – zwłaszcza we Francji i we Włoszech, gdzie powstała w XVII wieku (po włosku: spada). Dziś tępy przyrząd sportowy szermierzy olimpijskich. W każdej tej odmianie szpada zachowuje jednakże dwa swoje główne atuty – lekkość i poręczność. Waży zaledwie pół kilo przy długości niecałego metra. Stąd jej olbrzymia popularność wśród dawnej szlachty, która ochrzciła ją mianem „miecza spacerowego” lub wręcz „miecza do poduszki”, gdyż była ekwiwalentem dzisiejszych minipistolecików, które zawsze można było mieć pod ręką. Przyjęło się też używać jej jako głównej broni w walce o honor lub kobietę (albo o honor kobiety), czym zyskała dodatkową przewagę nad rapierem, od którego się wywodzi, floretem i szablą (acz nad Wisłą nie zdołała wyprzeć tej ostatniej). W tym względzie powstała nawet jej specjalna odmiana, zwana szpadą pojedynkową. I nie powinno to dziwić, bo ze wszystkich broni białych szpada jest uznawana za najbardziej gentlemańską, gdyż najczęściej nie posiada ostrza i służy wyłącznie do zadawania prostych ran kłutych. Nie jest to zatem niebezpieczna broń zabójcy, a biegłość w jej używaniu to przede wszystkim wprawna szermierka, będąca sztuką dla sztuki i potrafiąca być niezwykle efektownym popisem umiejętności. Prawdziwy młyn na wodę dla kina, które przecież lubi takie parady.
Tak powstał właśnie cały odłam filmów „płaszcza i szpady”, szerzej nazywanych również awanturniczymi – w dużej mierze amerykańskie i francuskie produkcje, jak słynny Fanfan Tulipan, są po prostu wesołymi przygodówkami osadzonymi w konkretnych czasach historycznych (pomiędzy XV a XVIII wiekiem), pełnymi pojedynkujących się na różne sposoby gości w pelerynach i niestroniącymi od dworskich intryg oraz romansów. Co ciekawe ich przygody i/lub postaci najczęściej wywodzą się z kart powieści, choć oczywiście przeczytać, a zobaczyć to dwie różne rzeczy. Jednocześnie, pomimo polskiego nazewnictwa (w języku angielskim figurują pod mianem swashbucklerów, co ma nieco szerszy kontekst i odnosi się bezpośrednio do zawadiackich bohaterów takich historyjek), filmy te nie ograniczają się jedynie do użycia szpady. Do ich grona zalicza się bowiem także pirackie przygody (w 1976 roku powstał nawet Swashbuckler z Robertem Shawem w roli głównej, u nas znany pod tytułem Szkarłatny pirat) oraz swawole niektórych średniowiecznych śmiałków, jak Robin Hood, którzy walczyli mieczami i inną bronią białą, często wspomnianymi już rapierami, które wizualnie są bardzo podobne do szpady.
A z tą kojarzą się przede wszystkim słynne trzy cięcia układające się w Z jak Zorro. Mężczyzna w czerni, prekursor Batmana i zbawca Kalifornii epoki kolonialnej, a więc egzystujący niejako w realiach Dzikiego Zachodu, to mistrz fechtunku, którym przede wszystkim ośmieszał przeciwnika, z rzadka pozbawiając go życia. Filmów o nim powstało bez liku – począwszy od niemego Znaku Zorro (1920) z ikoną tego typu kina, Douglasem Fairbanksem, a na dwóch współczesnych wersjach z Antonio Banderasem skończywszy: Masce… (1998) i Legendzie Zorro (2005), które później aktor niejako sparodiował, podkładając głos w „szpadzistej” animacji Kot w butach. W międzyczasie w zamaskowanego, prawego banitę i lowelasa wcielali się m.in. Tyrone Power, Frank Langella, Clayton Moore, Alain Delon, George Hamilton oraz kilkukrotnie Luis Aguilar w meksykańskich wersjach legendy.
Legendy, która z powodzeniem broniła się także na małym ekranie, zwłaszcza w dwóch niezwykle popularnych serialach aktorskich z lat 50. i początku 90. oraz animowanym Zorro z 1997 roku. A to tylko wierzchołek szpiczastej góry lodowej, którą w dużej mierze zapełniają te same schematy fabularne i bliźniacze tytuły. Nie szkodzi to jednak sławie tego bohatera, na którego uniwersalność i dobre uczynki zawsze jest równie duży popyt jak na kolejne odcinki Jamesa Bonda – zresztą agent 007 miał również okazję pojedynkować się szpadą w bodaj najlepszej scenie ogółem niezbyt poważanego Śmierć nadejdzie jutro (gdzie jego przeciwnik używał przez moment również katany).
Przeciwwagą dla amerykańskiego zawadiaki byli w Europie muszkieterowie – wpierw trzej, potem czterej, choć zawsze „wszyscy za jednego”. I przeciw wielu. Bohaterowie wyobraźni Alexandre’a Dumasa – który dał nam także innego szermierza, Hrabiego Monte Christo – byli typowymi reprezentantami tego gatunku: niesforni, nieustępliwi, nieustraszeni, niepokonani i nierozłączni, traktujący życie jak zabawę, a więc niestroniący od trunków, kobiet, no i walk. Zawsze przy tym walczyli o sprawiedliwość, z czym wiązała ich służba królewska w prestiżowej, tytułowej formacji, która działała we Francji przez blisko dwieście lat, a której pełna oryginalna nazwa brzmiała: Les mousquetaires de la maison militaire du roi de France (w luźnym tłumaczeniu: „Muszkieterowie domu wojskowego króla Francji”, potocznie nazywani po prostu „Muszkieterami królewskimi”).
Odziani w charakterystyczne kapelusze z piórkiem oraz stroje z krzyżami na piersi, często borykali się z dworskimi machlojkami i uciskiem ludności – co bardzo dobrze widać zwłaszcza w Człowieku w żelaznej masce z 1998 roku, gdzie pojawiają się już na emeryturze. Wszystko to miało swoje źródła w rzeczywistości, jak przystało bowiem na powieść przygodową, Muszkieterowie byli mocno zakorzenieni w polityce, a główne postaci mają swoich prawdziwych odpowiedników: Charles de Batz de Castelmore d’Artagnan, Henri d’Aramitz, Armand d’Athos i Isaac de Porthau naprawdę służyli w gwardii muszkieterów, stając się jednymi z najważniejszych jej reprezentantów. No a potem bohaterami większymi niż życie, uwiecznionymi również na taśmie filmowej.
Podobne wpisy
Jak dotychczas powstało kilkadziesiąt różnorakich adaptacji ich przygód o tym samym tytule. Pierwszą nam znaną jest francuski zaginiony film niemy z początków XX wieku – ostatnią rosyjska produkcja z 2013 roku. Do tych najbardziej popularnych zaliczyć należy natomiast dzieła:
- z 1921, z niesamowitymi, prawdziwymi popisami młodego Fairbanksa, który nie korzystał z kaskaderów;
- z 1948, z Laną Turner i Gene’em Kellym;
- z 1973, z ekipą w składzie: Oliver Reed, Frank Finlay, Richard Chamberlain i Michael York, którzy zagrali potem w dwóch sequelach;
- z 1993, kiedy to muszkieterów zagrali Charlie Sheen, Kiefer Sutherland, Oliver Platt i Chris O’Donnell;
- oraz z 2011 w mocno uwspółcześnionej stylistycznie wizji.
Był też wzorowany na azjatyckich filmach akcji, rozbuchany wizualnie D’Artagnan z 2001 roku, Córka d’Artagnana z grającą główną rolę Sophie Marceau czy też zapomniane już dzisiaj Na ostrzu szpady z Maureen O’Harą, o dojściu do głosu dzieci muszkieterów (1952 – nie mylić z produkcją z 1997 roku, również spełniającą wymogi gatunku). Przytoczony wcześniej Człowiek w żelaznej masce także był wielokrotnie przenoszony na duży ekran – raz nawet pod tytułem Piąty muszkieter (1979), w którym pojawiły się Ursula Andress, Sylvia Kristel, Olivia de Havilland oraz Lloyd Bridges i jego syn Beau. Podobnie jak Zorro, muszkieterowie na dobre wycięli sobie szpadą miejsce w popkulturze, pojawiając się w całym multum różnorakich projektów, również animowanych. Swoje interpretacje muszkieterowych perypetii mieli m.in. Tom i Jerry oraz Myszka Miki, Kaczor Donald i Goofy. I niemal za każdym razem kończyło się to słynnym gestem wzniesienia w powietrze szpad i przybicia nimi piątek (a może rombów…?) – co ostatecznie działało chyba nieco lepiej na morale widowni niż wycinanie komuś na spodniach własnego inicjału…
Filmy płaszcza i szpady bynajmniej nie ograniczają się do tych dwóch przykładów, bo był przecież jeszcze i Cyrano de Bergerac w kilku wcieleniach (jednym z nich jest strażacka i pozbawiona broni wariacja Roxanne z 1987 roku), Kapitan Blood i Morski jastrząb z inną gwiazdą widowiskowej szermierki, Errolem Flynnem, komediowa Narzeczona dla księcia z głównym herosem o stylówie á la Zorro, a także choćby i nasz Rękopis znaleziony w Saragossie oraz serial… Czarne chmury, gdzie co prawda ubrani podobnie do muszkieterów dragoni walczą szablami, lecz w jednym z kluczowych dialogów jest mowa o szpadzie jak o pewnym trwałym symbolu waleczności oraz honoru.
Tego symbolu fizycznie używa także pozbawiona honoru Irina Spalko w czwartej części Indiany Jonesa, choć jest to jeden z nielicznych wyjątków udanego szpanowania tą bronią poza kanonem, jaki rozszerzyć można jeszcze i o fechtunkowe hobby kapitana Pickarda z lubianej serii Star Trek: Następne pokolenie (odcinki We’ll Always Have Paris i I, Borg). Przy czym nawet w obrębie tegoż szpada nie zawsze jest gwiazdą i równie często bohaterowie dzierżą w rękach dłuższy i cięższy rapier (np. Kapitan Alatriste) bądź inne, podobne formy broni białej, z którą tym samym kończymy naszą filmową przygodę. Ale nie sam tekst.