Bracia Myersa, następcy Kruegera. Kultowe slashery a rzeczywistość
Inspirację kryjącą się za postacią Leatherface’a z Teksańskiej masakry piłą mechaniczną znają wszyscy – to niesławny Ed Gein, ten sam, którego cechy można odnaleźć w biografiach Normana Batesa z Psychozy i Buffalo Billa z Milczenia owiec. Opętany pragnieniem stworzenia kobiecego kostiumu z ludzkiej skóry kolekcjoner cmentarnych suwenirów i sprawca śmierci co najmniej dwóch kobiet. Jednak w wywiadzie z 2004 roku Tobe Hooper przyznał, że nie było to jedyne źródło, z którego czerpał. Wspomniał mianowicie o Elmerze Waynie Henleyu.
Urodzony w 1956 roku Henley jako nastolatek został pomocnikiem seryjnego zabójcy Deana Corlla, znanego jako Candy Man. Między 1970 a 1973 rokiem co najmniej 28 chłopców zostało uprowadzonych, torturowanych, zgwałconych i zamordowanych przez Corlla. Henley i inny współpracownik Candy Mana, David Brooks, mieli za zadanie wabić niczego nieświadome ofiary. Za każdego przyprowadzonego chłopca dostawali 200 dolarów nagrody. Proceder trwał nieprzerwanie aż do momentu, gdy Henley przyprowadził, oprócz upatrzonego chłopca, również dziewczynkę, piętnastoletnią Rhondę Williams. To zniszczyło fantazję Corlla, który był wściekły i bliski zastrzelenia swojego małoletniego wspólnika. Ten jednak błagał o życie, obiecując aktywny udział w torturowaniu więzionej dwójki. Podczas gdy Corll zajmował się chłopcem, Henley skupił się na Rhondzie Williams i wtedy doszło do zupełnie surrealistycznej sytuacji. Rhonda uniosła głowę i zapytała “czy to się dzieje naprawdę?”. Henley potwierdził. “I nic z tym nie zrobisz?” – drążyła dziewczyna i chociaż trudno w to uwierzyć, sprowokowała swojego oprawcę do działania. Henley chwycił pistolet… i zastrzelił Corlla. Następnie wypuścił oboje więźniów i zadzwonił na policję.
We wspomnianym wyżej wywiadzie Hooper powiedział, że zainteresowało go w Henleyu coś, co określił mianem “moralnej schizofrenii”. Z jednej strony ten chudy, niepozorny siedemnastolatek był bezwzględnym mordercą – łącznie zabił co najmniej sześć osób – z drugiej, prowadząc policjantów do miejsca pochówku zamordowanych chłopców, powiedział z godnością:
Zabiłem tych ludzi. Wypada, żebym poniósł konsekwencje, jak przystało mężczyźnie.
Jeżeli chodzi o wydarzenia, które mogłyby z powodzeniem zainspirować scenariusz Piątku trzynastego, nie należy ich szukać w Stanach, ale w Finlandii. W 1960 roku czwórka nastolatków wybrała się na kemping w pobliże malowniczego jeziora Bodom, podobnie jak ich filmowi następcy wiele lat później nad jezioro Crystal Lake. Między czwartą a szóstą nad ranem trójka z nich została zamordowana, a czwarty poważnie ranny z trudem uszedł z życiem. Do dzisiaj nie wiadomo, kto i dlaczego zaatakował te dzieciaki, chociaż było kilku podejrzanych, w tym również jedyny ocalały, Nils Gustafsson. Nic dziwnego zatem, że przez lata narosło mnóstwo plotek i teorii spiskowych. Zszokowany i poraniony Nils nieskładnie opowiadał coś o “czarnych i czerwonych, płonących ślepiach” które “wyłoniły się z ciemności”, co tylko wzmocniło sensacyjną otoczkę całego wydarzenia, podobnie jak informacja, że morderca zaatakował nastolatków przez ściankę namiotu, a nie bezpośrednio. Na podstawie tych wydarzeń w 2016 roku powstał fiński horror Bodom, jednak wiele lat wcześniej, w 1980 roku, fińskie jezioro, nad którym ciąży “mroczna klątwa” przeobraziło się w Crystal Lake z Piątku trzynastego. No-Be-Bo-Sco Camp w New Jersey, które zagrało rolę Crystal Lake Camp w pierwszym filmie, jest niezwykle dumne ze swojego filmowego dziedzictwa. Na stronie internetowej obozu można nawet zakupić fragment deseczki z występującego w Piątku… mola bądź kości do gry wyrzeźbione z drewnianych kawałków ściany jednej z kabin.
Podobne wpisy
O bliższym i dalszym pokrewieństwie serii Piła z rzeczywistością pisałam więcej przy okazji tekstu na temat Jigsawa. Warto zatem wspomnieć o dwóch wydarzeniach, które seria zainspirowała.
Pierwszy to przypadek Beverly Dickson. Dwie nastolatki postanowiły spłatać jej figla, nagrywając wiadomość zaczynającą się od słów “I want to play a game…”. Kobieta usłyszała, że jeden z jej przyjaciół jest uwięziony gdzieś w domu, który w ciągu dziesięciu minut wypełni się toksycznym gazem. “Ty musisz zdecydować, czy chcesz żyć, czy umrzeć”. Beverly przeraziła się do tego stopnia, że doznała rozległego wylewu. Nadal cierpi na problemy ze snem z powodu “niewinnego” dowcipu pary trzynastolatek.
Do znacznie gorszej sytuacji mogło dojść w Salt Lake City, gdzie pewna matka z przerażeniem podsłuchała, jak jej czternastoletni syn wraz z rok starszym kumplem planują, w jaki sposób porwać, torturować i mordować ludzi. Para nastolatków miała już starannie zaplanowane szczegóły “gier” i listę przewidzianych ofiar, w tym oficera policji i dwie szkolne koleżanki. Szczęśliwie, zamiast uznać to bezpodstawne rojenia, kobieta zgłosiła sprawę na policję. Chłopcy zeznali, że zakupili już nawet kamery i aparaty fotograficzne z myślą o rejestracji zbrodni “w taki sposób, jak robił to Jigsaw”.
Jedną z bardziej szokujących, chociaż nie do końca potwierdzonych slasherowych inspiracji jest morderstwo dwuletniego Jamesa Bulgera, porwanego i zakatowanego przez dwóch dziesięciolatków, Roberta Thompsona i Jona Venablesa, w 1993 roku w Liverpoolu. Niektóre brytyjskie tabloidy natychmiast podchwyciły informację, że jednym z filmów wypożyczonych przez ojca Venablesa na przestrzeni miesiąca poprzedzającego morderstwo małego Jamesa była Laleczka Chucky 3. Filmowa laleczka jest zamieszkiwana przez złowrogiego ducha seryjnego zabójcy Charlesa Lee Raya (kombinacja Charlesa Mansona, Lee Harveya Oswalda i Jamesa Earla Raya), co jest prawdopodobnie jednym z najbardziej kretyńskich pomysłów w historii horroru. Nie dało się jednoznacznie potwierdzić, czy Jon Venables film widział, jednak zastanawiająca jest pewna zbieżność: Chucky zostaje w jednej ze scen ochlapany niebieską farbą. Torturując Jamesa Bulgera jeden z chłopców wlał mu niebieską farbę do oka. Łącznie patolog doliczył się na ciele chłopca 42 urazów i nie dało się stwierdzić, który z nich okazał się śmiertelny. Kwestia Laleczka Chucky otworzyła w mediach zażartą debatę na temat ograniczenia dostępności niektórych kategorii w wypożyczalniach kaset wideo dla małoletnich klientów.
Kiedy w 1987 roku na ekrany wszedł Wysłannik piekieł (również w Polsce lepiej znany pod tytułem Hellraiser), ludzie byli już odrobinę znużeni formułą klasycznego slashera po początkowym zachwycie nad Halloween, Piątkiem trzynastego i Koszmarem z ulicy Wiązów i pragnęli czegoś świeżego. Niewątpliwie właśnie to dostali. Pierwszy zarys postaci Pinheada znalazł się sztuce napisanej przez Douga Bradleya pod tytułem Hunters in the Snow (1973), jednak Clive Barker przeobraził i uzupełnił ten pomysł w swoim The Hellbound Heart, opublikowanym w 1986 roku, które ostatecznie stało się podstawą ekranizacji. Barker był zafascynowany ideą granicy przebiegającej między ekstremalnym cierpieniem a ekstremalną przyjemnością, jak również narastającym zobojętnieniem na wszystko, pogłębiającą się niewrażliwością, której nawet poważny wstrząs nie jest w stanie zaburzyć na dłużej. Aby stworzyć postać Pinheada (nawiasem mówiąc, nie znosił tej nazwy i nazywał swojego bohatera raczej “głównym cenobitem” albo “księdzem”), Clive Barker odwiedzał kluby sadomaso w Nowym Jorku i w Amsterdamie, zagłębiał się w katolicką ideę czyśćca i tajniki mody punkowej subkultury. Dokładny wygląd czaszki Pinheada natomiast pochodzi z książki o afrykańskich fetyszach, gdzie Barker przeczytał o czaszkach rzeźbionych z drewna i nabijanych setkami igieł. Stylistyka stworzona na potrzeby Hellraisera okazała się niezwykle inspirująca artystycznie. Duchowym spadkobiercą tejże estetyki jest Mroczne miasto, Cube, Cela i Event Horizon. Niestety, wpływ Hellraisera wykroczył również poza eksperymenty na taśmie filmowej.