BOHATER. Pole rażenia
Rahim wychodzi na dwudniową przepustkę z więzienia. Znalazł się w nim z powodu niespłaconego długu. Wcześniej jego ówczesny zięć poręczył za niego, by razem z ówczesną żoną mieli dobry start w małżeństwie. Rahim nie potrafił wywiązać się z zobowiązania i trafił za kratki. Teraz w ciągu dwóch dni będzie starał się odzyskać straconą reputację.
Wobec kina Asghara Farhadiego można mieć wygórowane oczekiwanie. Pełne narracyjnych elips i niedomówień misternie zaprojektowane scenariusze Rozstania i Klienta zapraszają widzów do gry. Drążą pytanie o to, gdzie leży prawda i która strona ma finalnie rację (jeśli taka w ogóle istnieje). Jej umiejscowienie zmienia się regularnie w każdym akcie. Zależy ono od tego, kto i kiedy zdaje swoją relację. Zależy ona od punktu widzenia, od przeszłości i etycznych motywacji. Fahradi przy Bohaterze wymaga pełnej uwagi. Okruchy informacji leżą to tu, to tam. Wypowiedziane pod wpływem impulsu, z premedytacją czy przez przypadek. Śledzicie mistrzów pióra współczesnego kina? Znowu trafiliście pod właściwy adres.
Gdy na początku filmu matka głównego bohatera błaga Rahima – „Przyrzeknij mi, że mówisz całą prawdę” – od razu wiadomo, że Asghar Fahradi ponownie znajduje się w swoim ulubionym środowisku. Bohater nieco później wrzuca najwyższy bieg i wymaga odrobinę więcej cierpliwości. Irański reżyser precyzyjnie nakreśla rodzinną sytuację. Ojciec cieszy się na widok Rahima i wierzy, że niebawem stanie samodzielnie na nogi. Zaniepokojona matka ciągle nie otrząsła się z faktu, że ma on już swoją kryminalną kartotekę. Syn Rahima, chorobliwie jąkający się dziesięciolatek, potrzebuje z ojcem czasu i zwyczajnego ciepła. Narzeczona głównego bohatera („weźmiemy ślub jak tylko wyjdę z więzienia”) jest gotowa zrobić dla niego absolutnie wszystko.
Toczy się to niby zgodnie z planem. Do momentu gdy ukochana Rahima znajdzie torębkę ze złotymi monetami o wartości połowy niespłaconego dotąd długu. Gdy docieramy do fabularnego punkty zapalnego wszystkie postaci czekają już blokach gotowe do sprintu. Ambicje i nadzieje ukształtowane. Dobre słówka wypowiedziane. Deklaracje usłyszane. Bohater to kino, w którym za jednym dobrym uczynkiem podąża siedem złych. Za próbami negocjacji nieufność i podstęp. Za próbą ratunku głupota. Za emocjonalnym zrywem twarda logika.
Asghar Fahradi ponownie spogląda na swoją fabułę z odpowiedniego dystansu, mnożny kolejne konteksty i wątpliwości. Charytatywny organizacja oferuje swoją pomoc Rahimowi, ale postawi go w etycznych szachu. Urzędnik badający sprawę znalezionego majątku zada bardzo sensowne pytania. Z odpowiedniej perspektywy cała sytuacja wygląda wyjątkowo podejrzanie. Bowiem Rahim, w przypływie nietypowej dla niego przyzwoitości, zdecydował oddać wartościową zgubę. Nie podejrzewał jednak, że sam może zostać oszukany. Dziewczyna podająca się za właścicielkę torebki przepada jak kamień w wodzie. Dla dyrektora więzienia postawa Rahima jest wzorowym przykładem skutecznej resocjalizacji. Social media, wspominane tu i ówdzie w dialogach, zmieniają retorykę w zależności od tego, z której strony wieje wiatr. Rahim nawet potrafi też to wyczuć i medialnie ugrać wobec siebie dużo zaufania. Szczególnie jeśli u jego boku stoi płaczący i proszący o pomoc synek.
Mętlik w głowie. Asghar Fahradi przed Rahimem postawił pole minowe. Ten oczywiście na niejedną z nich postanie. Przy kilku porażkach w ruch pójdę pięści i krzyk. Bez znajomości, bez wiedzy, bez właściwego wsparcia i budżetu to ostateczny sposób, by wywalczyć sobie sprawiedliwość. Niestety w tym konkretnym przypadku to pojęcie w swoim pełnym znaczeniu nie obowiązuje. To zawsze będą wariacje, ugody i interpretacje. Asghar Fahradi wierzy w kino, nie dostarczające jednoznacznych odpowiedzi. Gdy jego filmy wznoszą się na wyżyny finalnie zawsze znajdujemy się gdzieś pomiędzy „tak, ale…” i „nie, chociaż…”.