BEZIMIENNI. Bohaterowie, których imion NIGDY nie poznajemy

Z punktu widzenia scenarzysty dobrze jest wiedzieć o filmowej postaci wszystko. Publiczność najczęściej otrzymuje jednak mocno okrojone informacje na temat danego bohatera, a bywa, że widz nie poznaje nawet takiej oczywistej rzeczy, jak personalia oglądanej na ekranie osoby. Oto najlepsze przykłady takich herosów X muzy.

Bezimienny (trylogia dolarowa)

Milczący rewolwerowiec, który w niektórych tłumaczeniach znany jest także jako „Człowiek bez imienia”, to już pewien nieodłączny element krajobrazu Dzikiego Zachodu, wręcz archetyp kowbojskich przygód. Pojawia się często w różnych formach i wariantach – jak Harmonijka czy Nobody z innych westernów Sergia Leone – lecz jego rola jest zawsze taka sama. To inkarnacja dobra, mająca za zadanie karać wszystkich niegodziwców tego świata. Z tego też względu nie posiada imienia, gdyż – jak to ładnie ujął swego czasu Jim Carrey na jednej z hollywoodzkich ceremonii – każdy może wstawić na to miejsce swoje własne.

Ghostwriter (Autor widmo)

Reprezentant niewdzięcznego zawodu gryzipiórka otrzymał co prawda sympatyczną twarz Ewana McGregora, ale nie posiada nazwiska. I nie powinno to dziwić – w końcu jest duchem (brytyjski tytuł filmu brzmi po prostu The Ghost). Nie istnieje w tej fabule jako człowiek, tylko jako narzędzie w służbie mniej uzdolnionych, lecz wyższych w hierarchii. Przy okazji staje się też pionkiem na prawdziwej, politycznej szachownicy. Pionkiem cwaniakującym coraz bardziej w stronę mogącego zmienić wynik gry gońca, ale ostatecznie niemogącym wyjść poza swoją pierwotną rolę niewolnika. Podobnie jak poprzednik, ghostwriter jest więc na swój sposób uosobieniem potrzeb i pragnień zwykłych ludzi, którzy rzadko kiedy są w stanie podskoczyć wyżej od własnego tyłka. I niemal zawsze po nim dostają.

K (Blade Runner 2049)

Android w służbie ludzi powiela generalnie motyw pragnień szarej, pozornie niewidzialnej jednostki. Również stanowi on w końcu pewien instrument w rękach wyżej postawionych, uprzywilejowanych bytów. Świadczy o tym chociażby literka zamiast imienia – w dodatku równie samotna, co jej właściciel, pozbawiona typowych dla znakowania wszelkiej maści maszyn cyferek. W przeciwieństwie do narzucających się tutaj Facetów w czerni literka ta nie stanowi dla naszego bohatera bezpiecznej przykrywki. Reprezentuje jego imię, na które najwyraźniej musi sobie zasłużyć/zapracować. Nie dane mu jednak to ani żadne z pozostałych marzeń.

Kierowca i inni (Kierowca)

Na podobnych zasadach działają bohaterowie nocnego półświatka. To również poniekąd zjawy nieużywające imion czy nawet pseudonimów. Ich byt całkowicie określa ich zawód, wręcz rola społeczna, którą odgrywają. Mamy więc Kierowcę, Gracza, Detektywa, Łączniczkę i tak dalej. A i te nazwy egzystują jedynie w domyśle (oraz na liście płac), nie będąc wypowiadane na głos. W tym świecie każdy wie, kim jest, więc po co zaburzać ten stan rzeczy jakimiś imionami? Ten ciekawy zabieg został na mniejszą skalę powtórzony potem również w Drive – wyraźnie zainspirowany filmem Waltera Hilla, on także prezentuje nam tajemniczego Kierowcę (kolejny występ Ryana Goslinga na tej liście).