search
REKLAMA
Zestawienie

ZAPOMNIANI REŻYSERZY LAT 80. i 90. Co się z nimi stało?

Jacek Lubiński

25 sierpnia 2018

REKLAMA

Dante, Joe

Protegowany Rogera Cormana, a nazywany następcą Stevena Spielberga. Z oboma zresztą udanie współpracował, zgrabnie łącząc ich style w swoją własną wizję. Dla Cormana wyreżyserował jeszcze w latach 70. Piranię, czyli swoisty odprysk po Spielbergowskich Szczękach. Potem było tylko lepiej – horror Skowyt, zwariowane segmenty Amazonek z Księżyca, dwie części Gremlinów, Interkosmos, Odkrywcy, Na przedmieściach, Przedstawienie i Mali żołnierze były idealnymi wykładnikami Kina Nowej Przygody, ładnie uzupełniając te większe dzieła, tworzone przez Spielberga właśnie. W dodatku pod jego opieką, gdyż kilka z nich Steven wyprodukował, i gdyby nie napięty terminarz, to zapewne sam stanąłby za ich kamerą.

Dante wyręczał go także na małym ekranie, kręcąc odcinki słynnych Niesamowitych historii oraz Strefy mroku – na planie kinowej odsłony tej ostatniej panowie też połączyli siły. Ostatnim w miarę dobrym, acz generalnie zmiażdżonym przez publiczność i krytyków, filmem Dantego było nakręcone już w nowym milenium połączenie animacji z filmem aktorskim, Looney Tunes znowu w akcji. I to właśnie po finansowej wtopie tegoż dzieła kariera twórcy mocno wyhamowała. Choć aktualnie ten sympatyczny i pełen miłości do X muzy siedemdziesięciojednolatek pracuje nad dwoma nowymi projektami – fantastycznym Labirintus i komediowym The Man with Kaleidoscope Eyes. Czy będzie to jego wielki comeback? Oby, bo takich ludzi jak Dante dziś w Hollywood brakuje. Trzymamy kciuki – także za to, by znalazło się w tych dziełach miejsce dla stałego aktora tego reżysera, Dicka Millera.

Hill, Walter

Wzorem swoich kolegów Walter Wesley Hill startował jeszcze w latach 70., wcześniej robił zaś za asystenta reżysera przy takich dziełach jak Sprawa Thomasa Crowna i Bullitt oraz pisał scenariusze, m.in. do Ucieczki gangstera. Po wyrobieniu sobie nazwiska nakręcił trzy godne uwagi dzieła: Ciężkie czasy, Kierowcę i Wojowników. Ale dopiero w dwóch następnych dziesięcioleciach trafił do pierwszej ligi, za sprawą Śmiertelnych manewrów oraz przede wszystkim megahitu 48 godzin, których sequel także wyszedł spod jego ręki. Zaliczany do Nowego Hollywood robił jednak bardzo klasyczne w formie oraz wymowie kino. Johnny Przystojniak, Ulice w ogniu, Nienawiść, Wstęp wzbroniony i Czerwona gorączka to kolejne filmy, pod którymi się podpisał, a które na powodzenie nie narzekały. Maczał także palce przy trzech pierwszych częściach Obcego, mimo iż ostatecznie sam nie wyreżyserował żadnej z nich. Szkoda jedynie, że do samego końca nie odpuścił temu tematowi jako producent i zawdzięczamy mu również koszmarki pokroju obu odsłon Obcy kontra Predator oraz Prometeusza Ridleya Scotta.

Jego ulubionym gatunkiem jest natomiast western, który pomógł ożywić za sprawą takich tytułów, jak Straceńcy, Geronimo czy mniej udany Dziki Bill, a później także w postaci seriali Deadwood oraz Przerwany szlak. Niestety Dziki Zachód, którego moralność przenosił praktycznie na każdą swoją produkcję, również zachwiał jego pozycją, a ostatecznie podkopał ją utrzymany w tym samym klimacie, gangsterski Ostatni sprawiedliwy, czyli remake Straży przybocznej Akiry Kurosawy. Gwoździem do trumny kariery okazała się fantastyczna, zrobiona na przełomie stuleci Supernova, czyli artystyczno-finansowe fiasko, po którym Hill poważnie zaczął rozważać emeryturę. Zanim do niej doszło, zrobił jednak jeszcze w miarę solidnego Championa, który… także przepadł w box offisie. Z niebytu próbował wyciągnąć go Sylvester Stallone za sprawą Kuli w łeb, ale kiepski efekt finalny jedynie potwierdził, że czas Hilla minął bezpowrotnie. Ten niegdyś znakomity, topowy twórca skończył 76 lat.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA