search
REKLAMA
Artykuł

Kto zgarnie Oscara? Część 3 – reżyserzy i scenariusze

Kacper Kowalski

21 lutego 2013

REKLAMA

 Część pierwsza – kategorie techniczne i muzyczne

Część druga – kategorie aktorskie

REŻYSERIA

Nominowani:

Ang Lee (“Życie Pi”)
Steven Spielberg (“Lincoln”)
Michael Haneke (“Miłość”)
David O’Russell (“Pamiętnik pozytywnego myślenia”)
Benh Zeitlin (“Bestie z południowych krain”)

W poprzednim artykule z serii uczciwie przyznałem, że najbardziej ekscytuje mnie rozstrzygnięcie wyścigu między aktorkami, ale trudno zaprzeczyć, że to w kategorii reżyserskiej zastaliśmy najprawdziwsze pandemonium. Gdy dziesiątego stycznia na panoramicznym ekranie za anonsującymi pojawił się David O. Russell, został przyjęty jako ktoś spodziewany. Oczywistym było, że Harvey Weinstein doprowadzi do podium któregoś ze swoich chłopców, nawet jeśli większość dopatrywała się tego szczęśliwca w osobie Tarantino. Moja mina wyrażała jednak bezbrzeżne zdumienie, gdy kilka chwil później dowiedzieliśmy się, że w gronie nominowanych zabrakło uważanych za pewniaków Bena Afflecka i Kathryn Bigelow, a ich miejsce zajęli Michael Haneke oraz Benh Zeitlin. O ile wyróżnienie tego pierwszego, przedstawiciela kina autorskiego ze świeżo zdobytą nominacją do BAFTA dało radę przewidzieć, tak obecność reżysera “Beasts of the Southern Wild” była żywym dowodem na to, że ten sezon zmieni wszystko, czego dowiedzieliśmy się o Oscarach w ostatnich latach.

Jeśli ktoś zapytałby mnie, jakim trafunkiem kategoria ukształtowała się w ten sposób, zrzuciłbym odpowiedzialność na miks różnych czynników. Przede wszystkim należy pamiętać, że Akademicy po raz pierwszy korzystali z elektronicznego systemu głosowania, który – jeśli wierzyć doniesieniom – przysporzył im sporo trudności. Wielu z nich mogło oddawać głosy na ostatnią chwilę, pod wpływem presji. Poza tym reżyserska gałąź kapituły zawsze miała największe zadatki na rebeliantów, a ich liczebność jest wystarczająco skromna, by o losie kandydatów zadecydował jeden głos. Pół-żartem, być może kierowała nimi mentalność “Kathryn Bigelow musi być bezpieczna, więc zagłosuję na Hanekego”? Mimo wszystko, nie brzmi to tak absurdalnie.
Zdecydowanym ulubieńcem w tym sezonie pozostaje Ben Affleck, którego film cieszy się nieodpartą sympatią być może właśnie ze względu na pominięcie. Dywagacje na temat położenia “Argo” w głównej kategorii zostawmy na finalny rozdział, a tymczasem powiedzmy sobie wprost, że obecnie Akademia musi zagłosować na reżysera ich drugiego ulubionego filmu. Jedyną kwestią do ustalenia pozostaje, który z nich może być tym szczęśliwcem.

“Lincoln”, mimo zdobycia 12 nominacji zdaje się być w odwrocie, spore szanse ma jedynie na dwie kategorie aktorskie, a gremium BAFTA nie nominowało go nawet za reżyserię. Pozycja Spielberga w Hollywood daje jednak do myślenia – czy widząc jego nazwisko na karcie do głosowania, nie wydaje się on być domyślnym kandydatem? “Life of Pi”, napędzane reżyserską robotą, jest co prawda ulubionym blockbusterem Akademii, cenionym w kategoriach technicznych, ale nie bardzo wierzę w zwycięstwo Anga Lee bez nominacji aktorskich. Należy jednak pamiętać, że artysta ten, jako jedyny reżyser sezonu, zgarnął wszystkie istotne nominacje. Haneke, mimo pokaźnego wsparcia brytyjskiego kontyngentu Akademii, nie wydaje się prawdopodobny już choćby ze względu na nieprzystępność tematyki i język swojego filmu. Jeśli głosujący naprawdę będą chcieli go nagrodzić, zwrócą się raczej do nominacji za scenariusz. Benh Zeitlin – największa niespodzianka w tym gronie – jest zapewne kandydatem ‘rzutem na taśmę’, któremu na razie powinna wystarczyć sama nominacja. To zresztą jego pierwsze znaczące wyróżnienie w tej kategorii.

Pozostał nam więc mój osobisty faworyt, David O. Russell. “Silver Linings Playbook” wydaje się tworzyć pierwszą dwójkę ulubionych filmów Akademików, o czym świadczą choćby cztery nominacje aktorskie. To pierwszy film od przeszło trzech dekad, któremu udała się ta sztuka. Na korzyść Russella działa fakt, że w ciągu ostatnich dwóch lat poprowadzeni przez niego aktorzy zdobyli w sumie 7 nominacji. Nie zapominajmy też o mistrzowskiej kampanii Weinsteina. Owszem, mocnym zgrzytem jest brak nominacji DGA (Gildii Reżyserów) dla filmu, bo historia tej nagrody nie zna przypadku wiktorii na oscarowej gali bez nominacji od stowarzyszenia, ale czy kiedykolwiek zdobywca Globu, BAFTA, BFCA i DGA nie był nominowany do Oscara? Anomalie związane z “Argo” i zamieszanie wokół kategorii mogą pomóc Russellowi w wywindowaniu się do pozycji faworyta. Tym samym, być może nieco zaskakująco, przewiduję w duchu “no guts, no glory”, że to jego nazwisko będzie w kopercie. Jedynym poważnym kontrkandydatem zdaje się być Spielberg (nieodparty urok nazwiska), gdy Angowi Lee przypada tytuł czarnego konia.

Tryumf: David O. Russell, “Silver Linings Playbook”
Alternatywa: Steven Spielberg, “Lincoln”

 

SCENARIUSZ ADAPTOWANY

Nominowani:

“Operacja Argo” (Chris Terrio) na podstawie powieści Antonio Mendeza i Matta Baglio
“Bestie z południowych krain” (Lucy Alibar, Benh Zeitlin) na podstawie sztuki “Juicy and Delicious” Lucy Alibar
“Życie Pi” (David Magee) na podstawie powieści Yanna Martela
“Lincoln” (Tony Kushner) na podstawie “Team of Rivals” Doris Kearns Goodwins
“Pamiętnik pozytywnego myślenia” (David O.Russell) na podstawie powieści Matthew Quicka

Doskonale pamiętam czas, gdy faworytem w wyścigu o nagrody za scenariusz adaptowany mianowano Tony’ego Kushnera do “Lincolna”. Zachowawczy, tendencyjny skrypt miał stanowić dla Akademii niezły kąsek ze względu na bycie świadectwem epoki, naświetlenie postaci Abe’a i otaczających go prominentnych person oraz teatralnej estetyki z solidnymi dialogami. Obecnie nie tylko stracił impet, ale w dodatku osiadł na środku peletonu.

Po tym, gdy “Silver Linings Playbook” pod względem ilości nominacji przeszedł wszelkie oczekiwania, szybko nawarstwiło się rozważań, czy Akademia postanowi nagrodzić Russella za ostatnie sukcesy przynajmniej w tej kategorii. Siła scenariusza to świetnie nakreślone postacie, zgrabnie poprowadzona interakcja między nimi oraz stężenie pozytywnej energii, a na dokładkę warto wspomnieć o wyeksponowaniu rodzinnych więzi, które Akademia od zawsze bardzo ceni sobie w nagradzanych filmach.

Mimo wszystko, ze względu na generalną pozycję “Argo” w wyścigu po Oscary, zdecydowanym przodownikiem w tej kategorii jest tekst do “Argo” pióra Chrisa Terrio. Co prawda, ku zaskoczeniu prognostyków, przegrał nagrodę BAFTA z “Silver Linings Playbook”, ale zwycięstwo na gali WGA (Gildii Scenarzystów) łata ten uszczerbek stosunkowo udatnie. Ponadto, warto pamiętać, że ze względu na brak nominacji reżyserskiej, “Argo” musi zgarnąć jeszcze którąś nagrodę spośród tych newralgicznych kategorii. A jak doskonale wiemy, na aktorską nagrodę zbytnich szans nie ma. Tym samym, statuetka za scenariusz staje się dla niego formą ratunku. Jeśli jej nie wygra, będzie to wyraźnym sygnałem w trakcie Gali, że jej zwieńczenie wcale nie jest jeszcze przesądzone! Póki co jest to jednak wyścig trzech koni; “Beasts of the Southern Wild” zawsze był pewniakiem do nominacji w tej sekcji, wierzono wręcz, że kategoria może stać się ewentualną nagrodą pocieszenia dla filmu; ostatecznie wyszło jednak na to, że akurat niezależne dzieło Zeitlina podarunków od pocieszycieli wcale nie potrzebuje. Mimo nadspodziewanie dużej miłości dla filmu i tak jest bez szans na zwycięstwo. Nominacja dla “Life of Pi” to natomiast rasowy zapychacz, przewidywalna wypadkowa generalnego rozrzewnienia.

Tryumf: Chris Terrio, “Argo”
Alternatywa: David O. Russell, “Silver Linings Playbook”

 

SCENARIUSZ ORYGINALNY

Nominowani:

“Miłość” (Michael Haneke)
“Django” (Quentin Tarantino)
“Kochankowie z księżyca. Moonrise Kingdom” (Wes Andreson, Roman Coppola)
“Wróg numer jeden” (Mark Boal)
“Lot” (John Gatins)

Sytuacja na polu bitwy o scenariusz oryginalny jest niewiele bardziej wyklarowana. Mark Boal zdobył nagrodę WGA, co prawdopodobnie udało mu się to tylko i wyłącznie dlatego, że ze względu na zasady wśród jego rywali zabrakło Tarantino i Haneke – Gildia nominuje jedynie swoich członków. Ten pierwszy zdobył już w tym sezonie Glob, nagrody BAFTA i BFCA, tym samym pozostając wyraźnym faworytem. Nasuwa się jednak pytanie, jak daleko sięga uwielbienie akademii do “Amour” i jakie ma szanse w batalii o scenariusz? Poniekąd powtarza się sytuacja sprzed dokładnie 10 lat, gdy Almodovar wygrał swojego jedynego Oscara właśnie za skrypt. Być może członkowie kapituły wyjdą z założenia, że także w przypadku Hanekego nadarza im doskonała okazja do nagrodzenia europejskiego twórcy. Z drugiej strony, warto pamiętać, że król hiszpańskiego kina nie miał tak silnej konkurencji. Konkludując, co prawda i w tej kategorii mamy trzech zawodników, ale prawdę mówiąc wątpię, by Boal mógł zgarnąć w tym roku kolejnego Oscara za scenopisarstwo. Z wyścigu wyeleminować mogą go niedawna wygrana za porównywalny film i kontrowersje, które w sumie zabiły potencjał oscarowy “Zero Dark Thirty”.

“Moonrise Kingdom” mógł jeszcze naprodukować pary dzięki wygranej na WGA, więc obecnie pozostaje raczej bez szans. “Flight” Johna Gatinsa pojawił się wśród nominowanych odrobinę nieoczekiwanie, bo na jego miejscu spodziewano się raczej tekstu “The Master” pióra Paula Thomasa Andersona czy “Loopera” Riana Johnsona. Jak widać, studium postaci i ciekawa problematyka wzięły górę. Nie zmienia to jednak faktu, że scenariusz zajmuje ostatnią lokatę. Stawiam na Tarantino, passa w tym sezonie, siła nazwiska i 18-letni dystans od ostatniej statuetki zobowiązują.

Tryumf: Quentin Tarantino, “Django Unchained”
Alternatywa: Michael Haneke, “Amour”

 

Ciąg dalszy nastąpi… 

REKLAMA