Aktorzy, których CZĘŚCIEJ powinniśmy oglądać na ekranie
Najpierw pojawiają się informacje o powstaniu filmu, później kolejne newsy na temat etapów pracy nad nową produkcją, w końcu doczekujemy się plakatu oraz zwiastuna. I niemal zawsze od początku oprócz treści fabuły jesteśmy ciekawi obsady, bo stanowi przecież trzon, napęd, przynętę dla widza. Często reakcja wygląda następująco: o, nie, znowu on lub ona, niedługo wyskoczą z lodówki albo z toalety, ile razy można ich oglądać? Czy nie ma innych aktorów? Są. Tylko staranniej dobierają scenariusze albo chwilowo nie są na topie i nie przebijają się łokciami, za to widzowie chcieliby oglądać ich częściej na ekranie. Oto przykłady.
Edward Norton
Gwiazda Podziemnego kręgu i Więźnia nienawiści lubi robić sobie przerwy między sezonami w swojej aktorskiej pracy. Chociaż pojawia się w rolach drugoplanowych, a rok wcześniej drugi raz stanął po obu stronach kamery w filmie, którego realizacja zajęła trochę czasu, to jednak sporo widzów jest głodnych oglądania Edwarda Nortona i życzy sobie, aby częściej grał w filmach. Widać, że aktor nie stara się na siłę brać udziału w filmowych hitach, nie szuka poklasku, tylko spokojne robi swoje, nawet jeśli to oznacza zejście z podium kasowego, pierwszoplanowego aktora, ponieważ zdobył sympatię i zaufanie publiczności dużo wcześniej i nie zdążył się ośmieszyć czy mocno rozczarować swoich fanów. Jak na razie mogą się oni pocieszyć obecnością Nortona w drugiej części kryminalnej komedii Na noże, a wcześniej w nowym filmie Wesa Andersona, gdzie był częścią doborowej obsady.
Richard Gere
Richard Gere nie jest już aktorem pierwszej młodości, swoje najlepsze lata ma raczej za sobą, co nie oznacza, że część kinomanów nie tęskni za jego obecnością na dużych ekranach. Przykład Anthony’ego Hopkinsa czy Clinta Eastwooda stanowi dowód, że wiek może nie mieć znaczenia, jeśli chodzi kondycję i witalność w branży filmowej. Jeden z najbardziej popularnych amantów Hollywoodu swojego pokolenia pomimo zmarszczek i zaawansowanej siwizny nadal jest w stanie zaoferować udaną kreację, co pokazał w miniserialu MotherFatherSon. Tylko że to było w 2019 roku i to był ostatni tytuł jak do tej pory z gwiazdorem Pretty Woman, a aktorska emerytura nie została zadeklarowana. Kiedy pojawi się coś nowego na dużą skalę?
Clive Owen
Miał swoje pięć minut w drugiej połowie nowego millenium: Bliżej, Sin City, Ludzkie dzieci. W tamtym okresie widziano w nim idealnego odtwórcę Jamesa Bonda. Później coś siadło, jego kariera stanęła w miejscu pomimo błyśnięcia w filmie Więzy krwi czy serialu The Knick. Sporadycznie pojawiał się w filmach kinowych, stawał na drugim planie także w serialach. Czy można go nazwać aktorem zmarnowanej szansy i niewykorzystanego potencjału? Porównując jego filmografię dekadę wstecz z obecną, to coś jest na rzeczy. Clive Owen zasługuje na efektowny come back i przypomnienie się widzom w dobrym stylu.
Mads Mikkelsen
Mads Mikkelsen dorobił się opinii jednego z najlepszych obecnie aktorów europejskich. Na wieść, że ma zagrać w jakimś filmie, nierzadko pojawiają się reakcje typu: jeśli gra Mads, to biorę w ciemno! Charakterystyczny, naturalny, zdolny, o specyficznych, przykuwających uwagę rysach twarzy, potrafiący być ekspresyjny i minimalistyczny, sprawdzający się w rolach pozytywnych, negatywnych i niejednoznacznych, Duńczyk zyskał duży kredyt zaufania wśród publiczności. Powszechnie kojarzony z Casino Royale czy serialowym Hannibalem Mikkelsen nie unika życiowych, ambitnych produkcji z rodzimej Skandynawii, np. Polowanie, Na rauszu. Te wszystkie czynniki sprawiają, że widownia prędko nie znudzi się tym aktorem, a wręcz przeciwnie – nie ma nic przeciwko, aby grał nagminnie.
Hugo Weaving
Oglądając V Jak Vendetta, trudno było mi uwierzyć, że ten sam aktor był agentem Smithem z Matrixa, wcielił się w zamaskowanego rebelianta, kogoś w rodzaju Zorro w systemie totalitarnym niedalekiej przyszłości UK. A przecież jako agent Smith dążył to czegoś zupełnie przeciwnego, walcząc z Neo, czyli jakby swoim odpowiednikiem z filmu Jamesa McTeigue’a, także spod pióra sióstr Wachowskich. Chociaż Hugo Weaving gra raczej systematycznie, to jednak można wyczuć jakiś niedosyt w związku z tym aktorem. Mimo wszystko jest go za mało w filmach okrzyczanych i bardziej promowanych.
Jim Carrey
Mistrz gumowych min pomimo upływu czasu pozostaje w świadomości widzów jako jeden z najlepszych aktorów komediowych w dziejach kina. W pewnym momencie jego komiczny styl się wyczerpał i Carrey wkroczył na drogę bardziej dramatycznego aktorstwa, z bardzo dobrym rezultatem. Zarówno widzowie, jak i krytycy z entuzjazmem przyjęli nową twarz gwiazdora zwariowanych komedii. Jednocześnie Jim wcale nie zerwał do końca z dawnym wizerunkiem. Trzeba zaznaczyć, że aktor dawno nie miał znaczącej roli kinowej, bo w serialu Kidding ponownie udowodnił, że talent do rozśmieszania i wzruszania posiada na miarę Robina Williamsa. I z takich oraz podobnych powodów Jim Carrey będzie przeważnie mile widziany na ekranie. Zapewne wielu widzów czeka na kolejne role w rodzaju Maski i Truman Show.
Freida Pinto
W pewnym momencie stała się najpopularniejszą aktorką Hollywood wywodzącą się ze świata Bollywood. A to wszystko za pomocą debiutu w filmie Slumdog. Milioner z ulicy. Nietuzinkowa uroda, wdzięk i powab spowodowały, że była modelka znalazła się w centrum uwagi. Później był udział w komedii Woody’ego Allena, kolejnej odsłonie Planety małp. Niestety Pinto na dalszym etapie kariery nie rozwinęła skrzydeł na tyle, żeby stać się pierwszoplanową gwiazdą głównego nurtu. Gdzieś tam przemyka w różnych produkcjach z większymi czy mniejszymi rolami, lecz trudno to nazwać rozwojem kariery, a raczej lekkim regresem. Współczesne filmy z jej udziałem nie rozbijają banków i nie są szczególnie rozpoznawalne, przez co można odnieść wrażenie, że aktorka zniknęła z afiszu. Tymczasem śmiało mogłaby pojawić się w jakimś znanym blockbusterze, żeby ponownie dać o sobie znać szerszej publiczności.
Jennifer Connelly
To prawda, że zagrała w bijącym rekordy oglądalności Top Gun: Maverick, jednak trudno zaprzeczyć przeświadczeniu, że od jakiegoś dłuższego czasu Jennifer Connelly usunęła się nieco w cień i ustąpiła pola młodszym koleżankom z branży. Zapamiętana za kreacje w Requiem dla snu, Domu z piasku i mgły czy Pięknym umyśle aktorka, grająca od najmłodszych lat, zjednała sobie sporo sympatyków, którzy nie obraziliby się, gdyby pojawiała się na ekranie bardziej regularnie i w głośnych tytułach. Być może komercyjny sukces drugiej odsłony hitu z Tomem Cruise’em ponownie przywróci większe zainteresowanie tą lubianą aktorką.