Przypomnę tylko, że na sytuację aktorów niepełnosprawnych wpływają dwa zjawiska, o których już kiedyś pisałem: KULTUROWY KONFORMIZM oraz SPOŁECZNY VOYERYZM. Dorośliśmy już do tego, żeby potraktować niepełnosprawnych aktorów (i w ogóle niepełnosprawnych) z pewną dozą szacunku. Pewną, gdyż podświadome motywy nie pozwalają nam jeszcze wyjść poza to, co sami uznaliśmy za dopuszczalne, o czym świadczą twarde fakty przedstawione przeze mnie w tekście Co powinien mieć w garbie Quasimodo. Przypomnę tylko, że KULTUROWY KONFORMIZM bazuje na tzw. TOLEROWANYM PRZEWINIENIU. Jego korzenie spoczywają głęboko we wczesnym chrześcijaństwie, które masowo adaptowało do swojego rytu wiele pogańskich rytuałów, a właściwie tylko zmieniało ich nazwy i dorabiało teologiczne definicje. Z jednej strony więc pojawiły się nauki o odkupieniu grzechów i bezwarunkowym umiłowaniu bliźniego, a z drugiej naturalna i brutalna selekcja najsilniejszych, typowo plemienna, starożytna naleciałość. W sensie najpierwotniejszym więc niepełnosprawny aktor jako niepełnosprawny człowiek zawsze będzie winny niedostosowania formy swojego cielesnego jestestwa do bożego projektu.
Klasyczna stratygrafia pogańskiego i chrześcijańskiego świata jest pionowa, czysto darwinistyczna. Z czasem jednak zaczęto odchodzić od takiego budowania relacji społecznych na rzecz poziomych zależności, które obrazowały równość wszystkich ludzi np. wobec prawa. Podświadomy korzeń plemienny mimo wszystko pozostał, więc rozwijające się społeczeństwo musiało wykształcić mechanizm obronny. Ową winę niepełnosprawnego, że jego projekt jestestwa nie został dostosowany do tzw. bożego dzieła, wzięła na swoje barki społeczność i zamknęła w przekazywanej z pokolenia na pokolenie symbolicznej podświadomości wspólnoty. Niepełnosprawni i wszelkie inne mniejszości oficjalnie więc dostały prawa, jednak za sprawą podświadomego nawyku z wieków średnich wciąż mają problem z ich praktyczną realizacją. Krótko mówiąc: dużo gadania, mało działania, co w przypadku niepełnosprawnych w kinie jest bardzo widoczne, kiedy twórcy filmowi wolą brać do ról postaci z defektami pełnosprawnych aktorów niż faktycznie upośledzonych.
A co z seksem niepełnosprawnych na ekranie? Tu sprawa ma się jeszcze gorzej. Ale pozostała nam jeszcze jedna cecha społeczności do wyjaśnienia, która z pewnością pomaga niepełnosprawnym się ujawniać – SPOŁECZNY VOYERYZM. Przed powstaniem mediów audiowizualnych nie był on tak widoczny (za wyjątkiem starożytności i krwawych zabaw w koloseach). Dopiero kino pozwoliło widzom oglądać na ekranie przemoc i wszelkie inne makabryczne rzeczy, których boją się w rzeczywistości. Wiedząc, że nic im się nie stanie, zaczęli to robić masowo i z zaciekawieniem. Na tej samej zasadzie funkcjonują różne osobliwe kategorie np. na Pornhubie. Większość widzów raczej w rzeczywistości nie odważy się uprawiać seksu z posuniętą aż do utraty przytomności asfiksją.
W pewnym sensie już ten voyeryzm Netflix wykorzystał – seks garbatej Yennefer z Istreddem. Zwróciliście uwagę na ujęcia jej z natury skrzywionej twarzy podczas seksu? Pod wpływem podniecenia te wady jeszcze mocniej się ujawniły. Plus do tego garb falujący w takt frykcyjnych ruchów jej bioder. Ktoś odrobił lekcję pod względem psychologicznym tworząc tę scenę. Zestawił ze sobą nasz lęk przed deformacją w postaci garbu (efekt skoliozy kręgosłupa) z podniecającym ujęciem pośladków Yen, a do tego dodał widownię, czyli ów voyeryzm, którego się wstydzimy, kiedy ktoś nas na nim złapie. Wszystko to spiął klamrą seksu, czyli aktywności będącej w dzisiejszych mediach TABU dla niepełnosprawnych, starszych, brzydkich, czyli wszystkich, którzy nie pasują do kanonu medialnego piękna, co jest wdrukowaną kulturowo reakcją w postaci TOLEROWANEGO PRZEWINIENIA.
Dobrym pomysłem jest jeszcze mocniejsze połechtanie lęków publiki i nadanie cech niepełnosprawności Geraltowi z Rivii. Jeśli Netflix faktycznie chciałby być na czasie, powinien to zrobić. I żeby nie było wątpliwości, Geralt jest niepełnosprawny. Wynika to z jego literackiego opisu. Żadna mutacja nie zrekompensuje jego psychicznego cierpienia, a także fizycznych niedoskonałości – blizny, przewlekłe bóle, bezpłodność.