search
REKLAMA
Seriale TV

5 DRAŻLIWYCH tematów, które mógłby poruszyć Netflix w WIEDŹMINIE chcąc być NA CZASIE

Odys Korczyński

22 listopada 2020

REKLAMA

Pedofilia w organizacjach religijnych

Była taka organizacja działająca w Wyzimie, w której można by zacząć budować wątek pedofilski. Nazywali się Kultem Lwiogłowego Pająka. Nie mieli zbyt wielkiego znaczenia dla przygód Geralta, za to pod względem marketingowym, jeśliby Netflixowi zależało na bezpiecznym podejściu do tematu, mógłby tu zostać osadzony wątek kapłanów-pedofilów porywających małe, wyzimskie dzieci. To taka bezpieczna wersja. Oczywiście, jeśli zajmować się pedofilią w kościele, należałoby iść na całość. Andrzej Sapkowski przecież stworzył na potrzeby historii religię państwową w Redanii – Kult Wiecznego Ognia. Sapkowski, opisując redańską religię, myślał oczywiście o katolicyzmie, głównie tym średniowiecznym, ale trudno nie ulec wrażeniu, że dzisiaj niewiele się w modus operandi kleru zmieniło. Warto zwrócić tu uwagę na pewną prawidłowość. W świątyniach Wiecznego Ognia płonął ów tytułowy święty ogień. Był czymś na kształt modlitwy błagalnej o uzdrowienie chorych, powodzenie w życiu itd. wznoszonej przez spragnionych pomocy ludzi. Święty ogień w rzeczywistości literackiej Sapkowskiego miał chronić ludzi przed potworami, w które obfitowała przesycona magią wiedźmińska rzeczywistość. Jak wiemy jednak, najlepiej przed nimi chronili wiedźmini, a nie religijne gusła. Sam Geralt wbrew temu, co na ten temat mówiły gry od CD Projekt, trzymał się z daleka od klątw i zaklęć, chociaż nie od czarodziejek. Na tym niedziałającym świętym ogniu jednak Kult Wiecznego Ognia najlepiej zarabiał. Zarabiali również kupcy, a barany z Novigradu i tak wierzyły, że on pomaga, jednocześnie płacąc wiedźminom za likwidację strzyg, południc i innego potwornego tałatajstwa. Totalna sprzeczność.

Podobnie sprawa wygląda z modlitwą w katolicyzmie. Nie za bardzo działa, ale zarabia na niej i Kościół, i okołokościelne biznesy. Ważne, żeby zgadzały się rachunki. Na takie zakłamanie Geralt nigdy nie mógł się zgodzić. Miał świadomość i umiał rozpoznać, że wyznawcy państwowej religii w Redanii dzielą się na dwie grupy – inteligentnych hipokrytów na stanowiskach i mniej lub bardziej fanatycznych, nieszczęśliwych ludzi poszukujących stada i związanej z nim siły. Tych pierwszych należy eliminować, a tych drugich w miarę możliwości edukować; jeśli się nie da, to niestety również pod miecz. Poza tym Geralt traktował Kult Wiecznego Ognia jako niebezpiecznych prowodyrów agresji wobec nieludzi. Skoro więc Kult Wiecznego Ognia był pod względem świętości już aż tak zepsuty, dlaczego by nie zepsuć go bardziej za pomocą pedofilii? Wzajemnie kryjący siebie kapłani, orgie z elfickimi dziwkami, grzebanie w majtkach posługującym w świątyniach parobkom i oczywiście umoczony w lawendowej aferze naczelny kapłan, postrzegany jako ŚWIĘTOŚĆ, a w gruncie rzeczy kluczowy element scalający mafijną siatkę – Wielki Mistrz Zakonu Płonącej Róży, Jakub de Aldersberg. Powstaje nam idealna wizja współczesnego katolicyzmu, którego krytyki Netflix przecież nigdy się aż tak nie bał.

Pedofilia w organizacjach religijnych jest problemem społecznym głównie dlatego, że nie wynika ze skłonności do gwałcenia dzieci u poszczególnych, zaburzonych seksualnie ludzi, a z systemu, który ich jednoczy i umożliwia takie zbrodnicze działanie. Winni cierpienia dzieci są więc nie tylko księża, ale i pośredni wyznawcy, którzy biorą udział w tej zboczonej grze, będąc członkami organizacji i nie sprzeciwiając się jej w sposób radykalny. Poradzić sobie z pedofilią można jedynie radykalnie, wykorzystując wszelkie kanały medialne, żeby uświadamiać ludzi, co się dzieje. Produkt, jakim jest Wiedźmin, zważywszy na jego tzw. dotarcie, wręcz powinien zawierać wątek pedofilski, gdyż budowanie świadomości niebezpieczeństwa powinno, oprócz wychowania kształtującego seksualność od wieku kilku lat, wspomagać się odpowiednimi wskazówkami dostępnymi cały czas, w każdym wieku, dla każdego zjadacza kultury masowej. Pedofil musi czuć się osaczony, a organizacja, która go chroni, radykalnie wyrzucona poza społeczny nawias. Dokonać może tego nie skrępowana układami prokuratura, ale żyjąca własną dynamiką kultura masowa.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA