LIZZIE ANNIS i ZACH WYATT o serialu WIEDŹMIN: RODOWÓD KRWI: „Uniwersum Sapkowskiego jest bardzo bogate i sugestywne”
Lizzie Annis i Zach Wyatt, gwiazdy nowej produkcji Netflixa, opowiedzieli nam o Rodowodzie krwi ich bratersko-siostrzanej relacji w serialu.
Czy byliście zapoznani z literackim pierwowzorem, kiedy zaczynaliście swoją przygodę z serialem?
Zach Wyatt: Uniwersum znałem tylko z serialu Netflixa. Kiedy otrzymałem rolę, książki Andrzeja Sapkowskiego były dla mnie zupełnie nową rewelacją. Ten świat jest niesamowity.
Lizzie Annis: Przesłuchania do roli były dla mnie wprowadzeniem do tego uniwersum. Znacznie później nasz główny scenarzysta pokazał nam trochę materiałów źródłowych (w postaci książek) i prędko zrozumieliśmy, jak bogaty i sugestywny jest ten świat przedstawiony. Poznawanie go było czymś ekscytującym! Później nadrobiłam również serial i już wiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi. Potrzebowałam trochę czasu, aby się połapać!
Opowiedzcie mi coś o relacji między waszymi postaciami: Zacaré i Syndril.
LA: Przede wszystkim są oni „niebiańskim rodzeństwem” z bardzo trudną przeszłością, która wciąż ich dogania. Właśnie dlatego tak troszczą się o siebie…
ZW: Tak jak my w realnym życiu!
LA: …to było wspaniałe, że mieliśmy szansę pracować nad ich więzią, a następnie pokazać nasz efekt widzom. Z jednej strony nasze postaci mają wiele świetnych scen akcji, a z drugiej sporo tu sekwencji, które ukazują, jak bardzo głęboka jest to relacja. Ten serial często bywał fizycznym doświadczeniem (w końcu kręciliśmy wiele scen walk), ale przy okazji wciąż mieliśmy poczucie, że jesteśmy częścią naprawdę samoświadomej opowieści. Nie tylko na nasze postaci wpłynęła ta podróż: jako aktorzy także poczuliśmy podobne emocje.
ZW: Lizzie była pierwszą osobą, którą spotkałem na planie. Dzięki temu spędziliśmy bardzo wiele czasu razem. Rozpoczęliśmy pewien dialog, który zostawiliśmy otwarty i który następnie postanowiliśmy kontynuować w serialu. W tego typu przypadkach musisz zrozumieć aktora, z którym tworzysz mariaż; to jest pierwszy krok całego procesu tworzenia aktorskiej „więzi”.
LA: Co ciekawe, moja postać otrzymała nawet swój własny wątek romantyczny, który co jakiś czas ukazuje się w każdym z odcinków. To silna miłość, która zakwitła jeszcze wiele lat przed akcją z serialu. Stawiamy widzów przed faktem dokonanym, dzięki czemu moja bohaterka otrzymuje coś „własnego”. Z łatwością można się z nią utożsamić. Natomiast cała historia z serialu wzmocniła naszą przyjaźń. Nawet myśleliśmy, aby zrobić sobie tatuaże, by zapamiętać ten moment, ale pewne prawa autorskie nas wszystkich zatrzymały… (śmiech).
ZW: Kiedy pracowaliśmy razem na planie, zrozumieliśmy, jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem. Jako aktorzy musimy polegać na sobie nawzajem, aby nakręcone przez nas sceny były po prostu idealne. Współpraca z tak wieloma utalentowanymi ludźmi była ogromnym zaszczytem. Jestem wdzięczny, że otrzymałem szansę, by pojawić się w tym uniwersum. Muszę też wspomnieć o tym, że praca z Lennym Henrym, świetnym aktorem z innymi produkcjami fantasty w swoim portfolio, okazała się niesłychanie pomocna! Lenny podzielił się z nami wieloma wskazówkami, które pozwoliły nam rozbudować nasze postaci.
Dialogi napisane są tutaj bardzo współcześnie, a jednak wasz serial ma średniowieczne korzenie. Czy trudno wam było pracować z takim kontrastem, jaki występuje w jednym dziele?
ZW: To jest właśnie piękno tego serialu. Rodowód krwi to epickie show, które jednak musi być w pełni przystępne dla każdego widza. Chociaż miesza różne mity i tradycyjne, a cała dynamika zostaje podkreślona przez wartką akcję, bohaterowie naszego show posługują się „naszym” językiem, a ich problemy są bardzo podobne do tych, z którymi my borykamy się na co dzień. Scenariopisarstwo jest testamentem tego serialu: pokazuje, jak samoświadoma jest nasza przemyślana produkcja. Nasi writerzy od początku wiedzieli, jak w umiejętny sposób „sprzedać” naszą opowieść widzom; jak zrobić ją świeżą i ujmującą w tym samym czasie. Co więcej, ich wyobraźnia dała bardzo wiele wolności nam, aktorom. Nawet jeśli pomagała nam zrozumieć uniwersum, to dawała miejsce, byśmy sami mogli się w tym wszystkim odnaleźć. Wiele scen wspólnie przedyskutowaliśmy, dzięki czemu znaleźliśmy wiele twórczych rozwiązań.
LA: Duchowo połączyliśmy się z tym światem; kolektywnie poczuliśmy, że jesteśmy częścią czegoś naprawdę wartościowego. Można oficjalnie stwierdzić, że od naszego serialu netflixowy Wiedźmin oficjalnie się rozwija!