search
REKLAMA
Seriale TV

5 DRAŻLIWYCH tematów, które mógłby poruszyć Netflix w WIEDŹMINIE chcąc być NA CZASIE

Odys Korczyński

22 listopada 2020

REKLAMA

Patriotyzm

A dokładniej tzw. kindernacjonalizm w polskim wydaniu, którego pożywkami są same mokre sny prawicowych polityków (i ich bojówek), a więc: wiersze KOMUNISTY (dokładnie trockisty) Baczyńskiego, śpiewanie Roty autorstwa Marii Konopnickiej, a więc lewaczki i feministki, Piłsudski, który nienawidził Dmowskopodobnych nacjonalistów, hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”, które występuje jako dewiza Wojska Polskiego dopiero od 1993 roku (tak, znam dekret z 1943 roku), a wojsko biorące udział np. w Bitwie Warszawskiej 1920 nie miało z nim nic wspólnego, czy w ramach tej samej bitwy dokonany cud nad Wisłą za wstawiennictwem Matki Boskiej, czyli w gruncie rzeczy egipskiej bogini Izis. I tak by można wymieniać i wymieniać symbole, które polscy kinderpatrioci bardzo by chcieli mieć na własność, lecz po prostu brakuje im wiedzy, żeby zrozumieć, że co innego one znaczyły w historii. A już na pewno nie to, co by usilnie chcieli. W książkach pisanych przez Andrzeja Sapkowskiego również można znaleźć wiele krytyki podobnie naiwnego patriotyzmu, który za sprawą wsparcia pieniędzmi i agresją przydaje się autorytarnej władzy do zastraszania inteligenckiej klasy obywateli – szlachty, czarodziei, kupców. Taki jest Nilfgaard pod rządami Emhyra var Emreisa, cesarza, któremu nie można odmówić zręczności w budowaniu polityki podbojów na zasadzie reakcji na czających się dookoła Nilfgaardu wrogów, mniej lub bardziej wyimaginowanych. Takie postępowanie ma jednak zawsze swój kres. Albo polityczny, albo społeczny, albo osobisty. W Emreisie coś w końcu tąpnęło, jak w większości osobników, którzy swoją brutalność oparli na osobistym cierpieniu. Więcej na ten temat czytelnicy znajdą w tomie Pani jeziora.

Czy taki kinderpatriotym może stać się problemem społecznym cennym dla Netflixa? Tak, jeśli owej prostackiej narracji ulegnie odpowiednia grupa osób i równocześnie wzbudzi również odpowiednio mocny sprzeciw u tych, którym zależy na poszanowaniu ojczyźnianych symboli. To jedna strona medalu, ta bardziej marketingowa czy też utylitarna. Drugą jest niebezpieczny wzrost agresji u tzw. bojówkarskich grup patriotycznych, podsycanej przez kler, prawicę i środowiska nazistowskie, co prowadzi do skrzywienia pojęcia patriotyzmu. Już dzisiaj w Polsce wstyd się przyznać, że jest się patriotą, jeśli oczywiście ceni się wysoki poziom własnej inteligencji, bo u każdego bardziej obytego w świecie i mądrzejszego człowieka wzbudzi się skojarzenia z wymachującymi krzyżami i bejsbolami grupami zamaskowanych mężczyzn, którzy uwielbiają nawalankę z policją.

Jest więc spore pole do popisu dla Netflixa, a sam Geralt z Rivii dość miał w swoim życiu do czynienia z podobnymi do kinderpatriotów przedstawicielami zarówno Nilfgaardu, jak i siepaczami zrekrutowanymi przez niejakiego Vernona Roche’a do walki w imieniu Temerii z podobnie fanatycznymi członkami Scoia’tael. Ich fanatyzm jednak został stworzony przez ludzi, o czym wspominałem wyżej w ramach problemu TOLERANCJI dla nieludzi (np. pogrom w Ard Carraigh). I żeby była jasność, problem tzw. prostackiego, instrumentalnego patriotyzmu nie jest jedynie zjawiskiem endemicznym dla Polski. Dla nas to nowość, bo nie znaliśmy tego typu zwyrodnienia. W historii mieliśmy jednak wiele podobnych zjawisk społecznych, gdy mniej wykształcone warstwy społeczne były najpierw podburzane, osaczane przez domniemanych wrogów, a potem wypuszczane na ulicę, żeby siać bezrozumną grozę. Tak robili kapitaliści po wojnie secesyjnej, komuniści, a potem naziści. Tak robi się dzisiaj w Polsce, co gorsza – w imię chrześcijaństwa. A Wiedźmin jest wymarzonym środowiskiem do pokazania, na czym polega uliczna dzicz. Już widzę te ulice Wyzimy usiane zwłokami nieludzi, a przecież było to kiedyś elfie miasto. Nienawiść wobec elfów, podobnie jak nienawiść kibolstwa wobec kobiet, wynika z nieznajomości historii, a także z braku jej poszanowania. Przypomnijmy sobie, jak łatwo ludzie potrafili Wiedźmina kochać, kiedy było im to na rękę. Gdy tylko zaczynał sprzyjać Wiewiórkom, nieważne, jak przy tym pomagał innym, od razu traktowali go tak, jak w gruncie rzeczy chcieli, czyli jako dziwadło, którego się boją, i gdyby nie było tak biegłe w sztukach walk, od razu by się go pozbyli.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA