search
REKLAMA
Recenzje

TO: ROZDZIAŁ 2. Życie, mordercze klauny i cała reszta

Radosław Pisula

7 września 2019

REKLAMA

Dodatkowo reżyser braki scenariuszowe nadrabia stroną wizualną – Pennywise nadal jest przerażający, chociaż powtórki jego akcji nie mają już tego efektu zaskoczenia jak za pierwszym razem (chociaż stawka jest mocno podkręcona i niektóre sekwencje – szczególnie te z dziećmi czy starymi ludźmi – wpijają się w głowę naprawdę mocno), ale dodatkowo mamy dużo zabaw ujęciami, kolorami, przestrzenią, dostajemy też jedną naprawdę miłą chwilę narkotyczną. Gdy już akcja się dzieje, to potrafi utrzymać uwagę odbiorcy, a całość wybija się z natłoku innych horrorów – widać coraz bardziej, że Muschietti wyrabia swój styl, w czym pomaga mu odpowiadający za zdjęcia Checco Varese. I tylko szkoda, że Derry jako lokacja straciło po 27 latach trochę z tego swojego przerażającego sielskiego uroku, a CGI często wygląda zwyczajnie paskudnie.

Pierwsze To było filmem lepszym, bo działało znakomicie na własną rękę i miało mniej do przetworzenia. W kontynuacji widać brak dwójki scenarzystów (Chase’a Palmera i, szczególnie, Cary’ego Fukanagi) i lepić opowieść z dobrodziejstw Kinga musiał sam Gary Dauberman, przez co wyraźnie brakuje tutaj kogoś, kto by mu zwrócił uwagę na kilka rzeczy oraz pomógł trzymać opowieść w ryzach na poziomie konstrukcyjnym. Ale dzięki kapitalnemu zgromadzeniu aktorów cała historia pozostaje naprawdę zgrabną opowieścią o przyjaźni, gdzie elementy horrorowe nie są już tak intensywne i zaskakujące, ale w sumie nie o to tutaj chodziło.

Muschietti chciał opowiedzieć wszystko, co w oryginale. Może mógł jednak trochę rzeczy pominąć, podejść do prozy Kinga z mniejszym pietyzmem. Film na pewno podzieli widzów, bo prezentuje się inaczej niż pierwsza część – ale tak być musiało, bo bohaterowie są na innym etapie życia, w zupełnie innej mentalnej pułapce. Nie było tu już miejsca na taką ilość uroku i blasku młodych bohaterów, bo życie weszło im zbyt mocno. A na tym poziomie dojrzali aktorzy naturalnie odnaleźli się w swoich rolach. Nie jest to idealne domknięcie historii morderczego klauna – potyka się i walczy z formą może o kilka razy za dużo – ale bez wątpienia na lata pozostanie jednym z najpiękniejszych przedstawień filmowej przyjaźni.

To: Rozdział 2 jest pełną uroku, sercowo uczciwie ckliwą i po prostu piękną opowieścią o dorastaniu, która – jak King w źródle – kładzie nacisk na obyczajówkę, a horror jest narzędziem, żeby to uwypuklić. Ale groza też nadal tu działa. Bez wątpienia w tej wszechobecnie panującej śmierci jest życie. Płynąłem sobie przez film jak ta łódeczka z papieru i doznawałem go tak czyściutko, jak bracia Lumiere przykazali, mimo wad.

REKLAMA