Główna bohaterka, Zoe (Lily James), to trzydziestoparoletnia singielka i reżyserka filmów dokumentalnych z wieloma nagrodami na koncie. Kiedy dociera do niej informacja, że jej przyjaciel i sąsiad z dzieciństwa, Brytyjczyk pakistańskiego pochodzenia, Kazim (Shazad Latif) zdecydował się zawrzeć małżeństwo aranżowane – uznaje, że to świetny materiał na kolejny projekt. Za zgodą mężczyzny filmuje więc cały proces, od doboru odpowiedniej kandydatki przez swatkę, aż po podróż do Pakistanu do domu panny młodej. Praca nad filmem sprawi, że Zoe uświadomi sobie kilka rzeczy.
Plan na miłość ma swoją oficjalną premierę już po Walentynkach, ale to najlepsza propozycja na miłą randkę, jaką polskie kina mają do zaoferowania w lutym. Jesteście fanami komedii romantycznych Richarda Curtisa, twórcy m.in. Czasu na miłość, Notting Hill i Dziennika Bridget Jones? Plan na miłość to obraz w bardzo podobnym stylu, słodko-gorzki obyczajowy miks, którego twórcy potrafią równie udanie bawić, co wzruszać. To film wyprodukowany w Wielkiej Brytanii i bardzo brytyjski z ducha, natomiast dużą rolę odgrywają w nim wątki pakistańskie. Reżyserem filmu jest urodzony w Pakistanie Shekhar Kapur, twórca Zakochanego Nowego Jorku, ale i Elizabeth z Cate Blanchett w roli Elżbiety II. Scenariusz napisała również Pakistanka – Jemima Khan. Dzięki temu kultura pakistańska stanowi ważny element filmu, pokazano ją również bez uprzedzeń.
To tak naprawdę opowieść o zderzeniu dwóch spojrzeń na miłość – nowoczesnego, reprezentowanego przez Anglików, i tradycyjnego, reprezentowanego przez pakistańską rodzinę Kazima. Twórcy nie krytykują, ale i nie wychwalają żadnego z nich. Prezentują ich słabsze i mocniejsze strony. Może właściwa droga biegnie gdzieś pośrodku? Jak pisałam wyżej, pakistańską kulturę sportretowano z szacunkiem, ale nie pominięto problematycznych aspektów konserwatywnego, podporządkowanego wierzeniom religijnym i tradycji stylu życia – pojawia się chociażby wątek siostry Kazima, od której odwróciła się cała rodzina za złamanie zasad.
Ważnym czynnikiem sukcesu całości jest również świetna obsada. Lily James to aktorka, którą uwielbiam w niemal każdej roli. Sympatyczna, lekko roztrzepana, pełna niewymuszonego wdzięku i wrażliwa – z łatwością sprawia, że kibicujemy jej bohaterce i przejmujemy się jej rozterkami. Najzabawniejszą postacią filmu jest z kolei filmowa matka Lily James, w którą wciela się sama Emma Thompson. Shazad Latif jako przyjaciel z dzieciństwa głównej bohaterki wypada bardzo dobrze. W roli jego matki zobaczymy gwiazdę indyjskiego kina, jedną z czołowych aktorek tamtejszej nowej fali – Shabanę Azmi. Jakaż ta kobieta jest magnetyzująca – nawet teraz w wieku siedemdziesięciu dwóch lat, zaskarbia całą ekranową uwagę dla siebie, gdy tylko pojawia się w kadrze.
Bardzo podoba mi się również realistyczne podejście do związków, jakie prezentują twórcy Planu na miłość. Para głównych bohaterów – Zoe i Kazim – została bardzo dobrze rozpisana. To nie płaskie figury żywiące się tylko zakochaniem. Mają swoje zainteresowania, rodzinne problemy, przyjaciół, relacje towarzyskie, przeszłość, życie zawodowe i karierę. Dzięki temu ich historia jest wielowymiarowa, przekonująca. Zamiast na modłę kolejnej sagi o Greyu gloryfikować niezdrowe relacje związkowe, twórcy opowiadają raczej o tym, jak Zoe uczy się prawidłowych wzorców i pokonuje swoje destrukcyjne tendencje miłosne.
To nie tylko historia miłosna, ale także opowieść o różnicach kulturowych i dorastaniu do zrozumienia pewnych uniwersalnych prawd. Film nie jest ani arcydziełem, ani nawet rewolucją w gatunku komedii romantycznej – ale w zalewie toksycznych Pokus i w zestawieniu z siermiężnym Heaven in Hell taka dobra, ciepła, pokrzepiająca i niegłupia opowieść o miłości dzisiejszych trzydziestolatków staje się towarem na wagę złota.