search
REKLAMA
Czarno na białym

NIKT NIE WOŁA. Nie strzeliłem do Czerwonego

Odys Korczyński

18 grudnia 2019

REKLAMA

Wynikało to oczywiście z ideologii, która rządziła ich światem, a więc wszechobecnej kontroli człowieka, zwłaszcza w sferach dla niego elementarnych, a więc tej seksualnej również. Kutzowi bohaterowie w Nikt nie woła zahamowani płciowo nie są. Przypominają spragnionych grupowych uciech hippisów albo wypuszczone na łąkę po latach niewoli konie bez siodeł, uzd i wędzideł. Tacy ludzie zawsze będą dążyli do niezależności, a władzy się nie podporządkują albo udadzą poddaństwo dla chwilowej wygody. Idealnie tę potrzebę ukazuje rozmowa Lucyny (Zofia Marcinkowska) i Bożka (Henryk Boukołowski). Dyskutują o swoim przyszłym małżeństwie, które ma przybrać formę poligamicznego, wolnego związku. Ich uczucia są zracjonalizowane, sprowadzone do zapewnienia sobie bytu i gatunkowej replikacji. Taka postawa nie stoi w sprzeczności z mechanizmami odradzania się po wojnie zniszczonego narodu. Wręcz przeciwnie, sprzyja im, natomiast nie na ścieżce marksizmu w wydaniu leninowskim. Stoi zaś tyłem do realnego socjalizmu i dziarsko wypina przed nim tyłek, bo zgodnie z nią jednostka poprzez swoją niepowtarzalność ma wystarczająco siły, by zorganizować swoje życie na własny rachunek. Żaden kolektyw nie jest jej potrzebny.

Cenzura więc nie dała się nabrać na to, że Bożek nie zabił Czerwonego. Owa dwulicowa kokieteria Kutzowi nie pomogła. Zresztą czy wyjaśnił, kim był ów Czerwony albo do jakiej organizacji należał główny bohater? Być może w domyśle chodziło o AK, ale czy tak faktycznie było? Może był członkiem NSZ, a jeszcze osobliwiej byłoby, gdyby należał do GL. Na podstawie analizy fabuły nie sposób z całą pewnością tego ustalić. Osobliwa była postawa krytyków wobec filmu. Niesamowicie akcentowali w swoich tekstach ułomność strony artystycznej produkcji. Aż za bardzo, żeby uwierzyć, że to kwestie formalne były jedyną przyczyną ich sprzeciwu. Czy była to polityka? Tacy np. Aleksander Jackiewicz czy Krzysztof Teodor Toeplitz radykalnymi wrogami władzy nie byli. Wątpię jednak, czy to chęć przypodobania się komunistom wpłynęła na ich postawy wobec Nikt nie woła. Można snuć wiele teorii na temat źródeł krytyki filmu Kutza. Jedna wydaje się jednak całkiem prawdopodobna – zwykła pruderia oraz niechęć do liberalnego traktowania płciowości z naciskiem na zamianę ról mężczyzny i kobiety. Nie byłoby jej jednak, gdyby Kutz nie zwrócił na siebie uwagi formą artystyczną Nikt nie woła. Co ciekawe, twórca filmu sam dał się złapać w swoje własne sidła, ale o tym na końcu.

Zbyszek Cybulski był jeden jedyny, a bycie nim zupełnie Boukołowskiemu nie wyszło. W wielu scenach ta przemożna chęć skopiowania Zbyszka wyszła zbyt sztucznie i żałośnie usilnie. To wielka rysa na filmie Kutza, chociaż gdyby porównać aktorskie umiejętności Boukołowskiego z Zofią Marcinkowską, wypadłby i tak po mistrzowsku. Marcinkowska wydawała się zupełnym naturszczykiem. Jej warsztat zdawał się kompletnie nieoszlifowany i nieustawiony, co dziwi ze względu na wypowiedzi Kazimierza Kutza już po jej samobójczej śmierci. Twierdził, że jako reżyser miał nad nią władzę. Że wszedł w jej osobowość aż za głęboko, że mógł naruszyć jej wewnętrzną spójność, cokolwiek to znaczy i jakkolwiek jest tajemniczym i dwuznacznym stwierdzeniem. Skoro jednak tak było, Marcinkowska powinna lepiej sobie radzić z emocjonalną intonacją głosu. Powinna znać granicę, za którą artyzm i dramatyzm gry aktora przemieniają się w czysty formalizm, nienaturalną pozę, odbieraną przez widza jako nuda i patos. Natomiast trudno zgodzić się z argumentami, że Nikt nie woła nie może być dobrą polemiką z Popiołem i diamentem. Może być, gdy w zakres dyskusji będzie wchodzić ideologia. Już widzę te niekończące się dekaefowe polemiki, na ile Wajda podlizywał się komunistom, na ile robił to z przekonania, a na ile Kutz pozostał wierny demokratycznym ideałom. A może po prostu Wajda okazał się sprytniejszy w omijaniu cenzury?

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA