JAK WYTRESOWAĆ SMOKA 3. Czas rozstań
Ależ ten film wygląda! Jak wytresować smoka 3 zrobione jest z wizualnym rozmachem równym pixarowskiej Coco. Na ten sukces pracuje oczywiście kilka czynników. Dostajemy ogromny przedstawiony świat, zawierający w sobie kilka różnorodnych lokacji – od tętniącego smoczym i ludzkim życiem Berk, przez zachmurzone przestworza i zamglone morze, po migotliwą, rozświetloną krainę smoków – po których oprowadzają nas twórcy. Poziom makro nie robiłby tak gigantycznego wrażenia gdyby nie zdobiące go detale, szczegóły i szczególiki: przeźroczyste włoski na brodzie dorastającego Czkawki, refleksy światła na smoczych łuskach czy kropelki rosy na trawie i liściach. Wizualne i estetyczne cudo. Ulokowane gdzieś na przecięciu fotorealizmu i magicznej fantastyki.
Dodajmy do tego wręcz nieskończoną liczbę aktywności wykonywanych przez bohaterów pierwszego, drugiego, trzeciego i czwartego planu (choćby imponująca, duszna scena w karczmie). Jak wytresować smoka 3 wygląda na animację zrobioną za miliard dolarów i górę złota. W wielu fragmentach potrzebna może być druga para oczu, by ogarnąć wszystko, co dzieje się na ekranie.
Wizualia to jedna sprawa, a opowieść druga. A ona pozostawia wrażenie niedosytu. Twórcy wprowadzają i rozwijają jednocześnie bardzo wiele wątków. Mamy więc coraz bardziej zaborczych łowców smoków, z którymi walczy bojowa eskadra Czkawki. Skuteczne misje ratownicze i odbijanie więzionych stworzeń sprawiają, że w miasteczku wikingów robi się coraz ciaśniej, a perspektywa opuszczenia ukochanego Berk niedługo okaże się koniecznością. Celem wyprawy będzie ukryty świat: sekretne miejsce, gdzie przychodzą na świat wszystkie smoki. To też ich królestwo i schron, do którego ludzie nie mają wstępu. Za mieszkańcami Berk podąża nowy czarny charakter – Grimmel Gnębiciel (sposobem bycia, cynizmem i wyglądem przypominający Hadesa z disneyowskiego Herkulesa). To owiany legendą i estymą profesjonalista. Zostaje wynajęty przez nieporadnych łowców smoków do schwytania Czarnej Furii.
Podobne wpisy
Licznym wydarzeniom na płaszczyźnie akcji towarzyszą gwałtowne przemiany w warstwie emocjonalnej. Dochodzi do nich między ludźmi i smokami (w różnych kombinacjach). Dean DeBlois, reżyser i scenarzysta, zadaje pytania o istotę tych relacji. Czy te dwa gatunki faktycznie żyją ze sobą w symbiozie? Na ile i czy w ogóle są sobie potrzebne? Twórcy wprowadzają więc kolejne obrazy przesilenia i wyczerpania. Przyjaźń Czkawki i Szczerbatka dociera do punktu granicznego: “zawsze razem” ewoluuje i ustępuje coraz częstszemu “czasem osobno”. Twórcy jeszcze silniej przesuwają dramaturgiczny środek ciężkości. Grimmel Gnębiciel i łowcy smoków stanowią zagrożenie, ale dla bohaterów ich pokonanie nie będzie najtrudniejszym zadaniem.
Relacja Czkawki i Szczerbatka, bardzo dynamiczna już od pierwszej części, zyskuje satysfakcjonujący finał. Co ciekawe, konkurencyjny Disney w bardzo podobną stroną poprowadził sympatię łączącą Ralpha i Wandelopę w niedawnym Ralphie Demolce w Internecie. Obie te animacje na pewno warto ze sobą zestawić i porównać. Eksplorują te same zagadnienie (czym w istocie jest przyjacielska więź) i wystawiają swoich bohaterów na podobne próby (czy bycie nierozłącznym jest dobrym rozwiązaniem). To dwa zupełnie inne uniwersa, osadzone w zupełnie innych technologicznych kontekstach, ale u swoich podstaw są opowieściami bliźniaczymi.
Wspominałem o związanym z Jak wytresować smoka 3 niedosycie. Można go oczywiście dwojako rozumieć i różnie oceniać. W tym przypadku mam wrażenie, że twórcy byli nieszczęśliwie ograniczeni przez metraż, przystosowany pod wymogi kina familijnego. Zdecydowali jednak, by nie rezygnować z żadnego dobrego pomysłu i wątku, nawet jeśli będzie można go tylko zasygnalizować. Przez to Jak wytresować smoka 3 momentami sprawia wrażenie skrótowego, narracyjnie pośpiesznego i przytłaczającego liczbą kierunków, w jakich fabularnie oraz światotwórczo się rozwija.
Miejscami animacja Deana DeBlois’a może więc przypominać streszczenie kilkutomowej, rozległej epopei. Nie zmienia to faktu, że Jak wytresować smoka 3 pozostaje ponadprzeciętnie dobrym kinem. Triumfalnie wieńczącym tę trzymającą równy poziom trylogię, w której niejednokrotnie można się natknąć na momenty naprawdę wielkie.