Najlepsze SERIALE OSTATNIEJ DEKADY. Ranking czytelników
20. Wikingowie
(Vikings)
Zazwyczaj seriale mają jednego głównego bohatera, którego losy widzowie śledzą od pierwszego do ostatniego odcinka. W przypadku Wikingów jest inaczej. Pierwszoplanową postacią w pierwszych sezonach był Ragnar Lodbrok, ale twórca Michael Hirst nie zamierzał kończyć produkcji wraz z jego śmiercią. Ta decyzja (przynajmniej dla mnie) wydaje się sensowna, ale wzbudziła wiele kontrowersji – pojawiało się dużo głosów w stylu „bez Ragnara to już nie to samo”, co tylko dobitnie podkreśla, jak publiczność jest przyzwyczajona do schematu, w którym „jedna postać ciągnie cały serial”. Ale postać tworzy się w głowie scenarzysty, a Michael Hirst wykreował wiele charyzmatycznych osobowości, dla których znalazł ciekawą rolę w historycznych wydarzeniach. I gdy na arenę wkroczyła „młoda gwardia”, czyli synowie Ragnara, serial wciąż utrzymywał wysoki poziom. Nie wiadomo jeszcze, jaki poziom ten serial utrzyma do końca – w momencie pisania tych słów szósty (ostatni) sezon jest emitowany na kanale History. [Mariusz Czernic]
19. Dom z papieru
(La casa de papel)
Niepozorna produkcja made in Spain okazała się totalną tykającą bombą serialową, gdzie twórcy na każdym kroku zaskakują nas kolejnym elementami misternej układanki. Na przestrzeni trzech kolejnych sezonów kibicujemy starym i nowym bohaterom, których celem jest zrealizowanie nie jednego, a dwóch pozornie niemożliwych do realizacji skoków stulecia. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie tajemniczy El Profesor, który trzyma w szachu praktycznie wszystkich, od policji zaczynając, a na pięknej negocjatorce kończąc. Mimo drobnych wad i momentów, gdy serial wpada w totalny brak realizmu, nakręcany coraz to większymi zbiegami okoliczności, to jednak jest to dalej jedna z ciekawych propozycji serialowych. Bohaterowie są tak różni od siebie, ale cały czas z zapartym tchem im kibicujemy. Twórcy też robią wszystko, byśmy się zbytnio nie nudzili. Dlatego tempo gna na złamanie karku, tropy się mnożą, zaś kolejne wydarzenia czy nieprzewidywalny czynnik ludzki przechylają szalę zwycięstwa to na stronę policji, to na stronę włamywaczy. Bez wątpienia pozycja warta zobaczenia. [Gracja Grzegorczyk]
18. House of Cards
Chociaż dość szybko House of Cards powędrowało w stronę przesadzonej zabawy w politykę, a poziom ostatniego sezonu można co najwyżej litościwie przemilczeć, to nie zmienia to faktu, że produkowany przez Davida Finchera tytuł to bardzo ważna pozycja w historii światowego serialu. Jeden z pierwszych hitów Netflixa, a przy tym swoiste przypieczętowanie tezy, że mały ekran nikogo nie hańbi. W roli głównej zobaczyliśmy bowiem tu znakomitego Kevina Spaceya. Całość zaś była po prostu bardzo dobrym thrillerem politycznym, który z pewnością w wielu rozpalił chęć do śledzenia świata polityki. [Filip Pęziński]
17. Młody papież
(Il giovane papa)
Wyobraźcie sobie papieża, który pali papierosy, przeklina, jest Amerykaninem i ma przystojną twarz Jude’a Lawa. A papież ten nie boi się niczego. Potrafi szybko rozprawić się tak z pedofilami w kościele, jak i swoimi politycznymi przeciwnikami. Paulo Sorrentino stworzył serial enigmatyczny i jednocześnie wciągający. Nie ma tam nic, co byśmy wcześniej kiedykolwiek widzieli. Ciekawe jest podejście twórców, którzy zdają się mówić, że nie ma jasnego podziału na tych złych i dobrych. Tutaj wszyscy są tacy sami. Zakłamani, żądni władzy i pieniędzy. Ale trzeba przyznać, iż to najprawdopodobniej najbardziej wiarygodna wizja Watykanu, z jaką mieliśmy kiedykolwiek do czynienia. Nie jest to obraz idealny, ale też nie jest przerażająco zły, jak wielu by chciało. Pius XIII to bardzo złożona postać – dawno nie oglądałam tak świetnie rozpisanego teatru jednego aktora. Jude Law świetnie pokazuje, że choć jego bohater ma być z założenia sympatycznym chłopakiem, który został papieżem z przypadku, to jednak pod tą aparycją kryje się przebiegły gracz, który jak nie po dobroci, to siłą będzie nawracał ludzi. Serial to idealnie połączenie dramatu z elementami humorystycznymi i ujęciami rodem wyjętymi ze snu. Całość ogląda się znakomicie i nie pozostaje nic innego, jak czekać na pojedynek młodego papieża z nowym papieżem. [Gracja Grzegorczyk]
16. Twin Peaks
Aż trudno uwierzyć, jak dobrze wyszedł Davidowi Lynchowi powrót do tego zwariowanego uniwersum. Po niemal dwudziestu pięciu latach przerwy od zakończenia prac nad oryginalnym serialem reżyser ponownie zebrał oryginalną obsadę i dokończył (?) historię Laury Palmer i Dale’a Coopera. Unikał przy tym taniego sentymentu, a wprowadził tytułowe Twin Peaks w XXI wiek, robiąc dokładnie to, co zrobił kilkadziesiąt lat temu – zaskakiwał, stymulował, zmuszał do wyjścia z bezpiecznych sfer. Doskonała, wciągająca rozrywka i wielki trium Lyncha. Perfekcyjna rola Kyle’a MacLachlana. [Filip Pęziński]
15. Ślepnąc od świateł
Ekranizacja książki Jakuba Żulczyka. Mroczna, fatalistyczna historia o skazanej na porażkę walce ze złem. Kuba, diler kokainy, podróżuje przez nocną Warszawę niczym przez kolejne kręgi piekła, na końcu której czeka sam szatan – oczywiście kultowy już Dario. Ślepnąc od świateł zachwyciło widzów świetną, pomysłową stroną wizualną, znakomicie zagranym drugim planem z Janem Fryczem w życiowej chyba roli na czele oraz po prostu bardzo dobrze napisaną opowieścią. Zupełnie nowa jakość w historii polskiej telewizji. Jeden z najciekawszych tytułów 2018 roku. Doceniony także poza granicą. [Filip Pęziński]
14. Peaky Blinders
Kolejne cacko fetyszyzujące przeszłość, tym razem od BBC i Stevena Knighta. Można patrzeć na Peaky Blinders jak na brutalną opowieść o dzikich czasach międzywojnia, kiedy to mniejszości mogły walczyć z warstwami rządzącymi tylko za pomocą strzelb i przekrętów. Można patrzeć na ten serial jak na historię o sile rodzinnych więzów, dzięki którym można przetrwać największy kataklizm. Wydaje się jednak, że Peaky Blinders to w głównej mierze popkulturowa zabawa w policjantów i złodziei, gdzie to zło jest tą atrakcyjniejszą, nęcącą zmysły stroną. Fabuły kolejnych sezonów mogą odchodzić w zapomnienie, ale na dnie pamięci na pewno pozostaną sceny, w których w zwolnionym tempie kamera spogląda na bohaterów kroczących trotuarami miasta Birmingham, z obowiązkowymi kaszkietami na głowach i papierosami w ustach. Abstrahując już od tego, że produkcja BBC stoi wybitnymi kreacjami aktorskimi, z Cillianem Murphym, Tomem Hardym i Adrienem Brodym na czele. [Marcin Kempisty]
13. Fargo
Swego czasu, pisząc o tym serialu, postawiłem śmiałą tezę i teraz ją podtrzymam – według mnie Fargo to najlepszy serial na podstawie filmu. Jego siła polega na tym, że stworzył zupełnie nową osobowość. Zapożyczył jedynie ducha i charakter pamiętnej produkcji braci Coen, idąc jednak w zupełnie nowatorskich kierunkach. To zaskakujące, jak bardzo Fargo potrafi być sztampowe za sprawą licznych zapożyczeń, przy jednoczesnym byciu czystym oryginałem. Po każdym sezonie ręce same składały mi się do oklasków, za sprawą doświadczenia niezwykłego miksu aktorstwa, humoru i specyficznego (zimowego) klimatu. [Jakub Piwoński]
12. Mindhunter
Zodiak Davida Finchera znajduje się w ścisłej czołówce moich ulubionych filmów, zatem wiedząc, że twórca ponownie podejmuje tematykę seryjnych morderców, z niecierpliwością wyczekiwałem pierwszego sezonu. Nie rozczarowałem się. Cholernie ciekawy temat przedstawiony w doskonały sposób. Fascynuje, wciąga, skłania do przemyśleń, rozmów i własnej analizy. Dla kogoś interesującego się tematem seryjnych morderców i ludzkiej psychiki pozycja obowiązkowa. Serial Netflixa jest też jednak atrakcyjny dla widzów, którzy zwyczajnie doceniają świetnie rozpisaną i przedstawioną intrygę. Nieśpieszną, ale podaną tak, że trudno oderwać się od ekranu i odpuścić włączenie kolejnego odcinka. Prowadzone przez bohaterów śledztwa to sprawy rodem z koszmaru, pełne brutalności i emocjonalnego ciężaru, który w końcu musi przytłoczyć. Wgłębianie się w to, co ukształtowało mordercę jest fascynujące, ale nie mniej ciekawe jest obserwowanie, jaki wpływ ich działania mają na innych nawet lata później. Naprawdę świetna rzecz, dodatkowo bezbłędnie zrealizowana (ileż ten Fincher ma energii!). Oba sezony są znakomite. [Łukasz Budnik]
11. Dark
Dark to bardzo przyjemna niespodzianka. Podchodziłem do serialu, nie do końca wiedząc, czego się po nim spodziewać, a otrzymałem wyjątkowo klimatyczną, świetnie napisaną historię, która fantastycznie wykorzystuje swój potencjał i nieraz doprowadza do opadu szczęki. W związku z tym, że to niemiecka produkcja, występują w nim aktorzy niebędący powszechnie znani, wszyscy są jednak niewątpliwie utalentowani i łatwo zaangażować się w losy ich postaci. Twórcy szanują inteligencję widzów i tworzą fabułę w taki sposób, że seans każdego odcinka wymaga od nas łączenia faktów oraz nieustannego przetwarzania fabuły na bieżąco. To wielka zaleta. [Łukasz Budnik]