search
REKLAMA
Plebiscyt

Najlepsze MUSICALE WSZECH CZASÓW. Wielki ranking czytelników

REDAKCJA

11 października 2020

REKLAMA

20. Miasteczko Halloween (1993)

Cóż to jest? Cóż to jest? Ta ponura animacja? Śpiewające kościotrupy? Śmierci cała afirmacja? Tu postaci są bez ręki – torturują, straszą, psocą! I Świętego Mikołaja porywają ciemną nocą! O co chodzi? O co chodzi? Burton jeden chyba wie. Każąc śpiewać tym pokrakom, sympatycznym czyni je. Czarny humor leje się! Gwiazdka miesza się z groteską – ulepioną grubą kreską! Czuć tu szczerość, ciepło, miłość, zapiekane śmiechem gromkim! Jest zabawa, są kolory pośród tych halloweenowych ruin! To fantazja wyjątkowa, zainspirowana wręcz! Miast koszmary wywoływać, wprost do serca wkrada się! Cóż to jest? O co chodzi? Nie wiem, ale więcej tego chcę! Bo znalazłem takie miejsce, w którym dobrze czuję się! Miasteczko Halloween? Hmm… [Jacek Lubiński]

18. West Side Story (1961) [ex aequo]

Remake od samego Stevena Spielberga jest już gotowy, choć trudno jakkolwiek zracjonalizować jego powstanie w obliczu perfekcji oryginału. To bez dwóch zdań jeden z najlepszych musicali w historii, mający wszystko, czego można wymagać od takiego filmu, a przyciągający nas już od pierwszych kadrów, od pierwszych taktów. Nieśmiertelna, jakże wciąż aktualna America, piosenka Jetów, chwytliwe Tonight czy w końcu piękna Maria z taką pasją wykonana przez zakochanego po uszy Tony’ego – te nuty na stałe zapisały się w annałach kina i kojarzą je nawet osoby nieznające filmu. Zasłużone 10 Oscarów i miejsce w sercu każdego fana. [Jacek Lubiński]

18. Król rozrywki (2017) [ex aequo]

O tym, że Hugh Jackman to urodzony showman, wiedzieliśmy wszyscy na długo przed premierą Króla rozrywki. Ale film Michaela Graceya we wspaniały sposób pokazał, jak wielkim talentem scenicznym dysponuje kojarzony przede wszystkim z rolą Wolverine’a Australijczyk, pozwalając również błyszczeć reszcie obsady. Charyzmatyczny Zac Efron, delikatna Michelle Williams, skryta, ale diabelnie utalentowana Zendaya – wszyscy dostali tu swoje pięć minut, a nominowany do Oscara soundtrack skomponowany przez Benja Paska i Justina Paula (rok wcześniej nagrodzonych przez Akademię za La La Land) wprost eksploduje z głośników i zostaje w pamięci na bardzo długo (This Is Me!). [Dawid Myśliwiec]

17. Tańcząc w ciemnościach (2000)

Oryginalna, acz niezwykle przygnębiająca wizja Larsa von Triera, który pozostając wierny zasadom swojej Dogmy 95, oferuje kino minimalistyczne, wręcz wyciszone. Tu każdy dźwięk i każda piosenka wynikają z potrzeby serca głównej bohaterki, z jej spojrzenia na świat, aniżeli z próby zaimponowania widzowi formą lub tanecznymi sztuczkami. To właściwie srogi dramat ubrany w ciuszki musicalu, choć obsadzenie w głównej roli ekscentrycznej wokalistki Björk sprawiło, że sprawdza się także jak pełnoprawne kino śpiewane, z którym niezwykle przyjemnie jest obcować – przynajmniej do pewnego momentu. [Jacek Lubiński]

16. Rocky Horror Picture Show (1975)

Jeżeli wierzyć krytykom i filmoznawcom – a wzmianka o tym pojawia się nawet w encyklopediach filmowych – jest to najbardziej kultowy film w całej historii kina. Z dzisiejszej perspektywy trudno dokładnie określić, co spowodowało, że właśnie wokół Rocky Horror wytworzył się aż taki kult. Zdaniem Sala Piro, jednego z największych fanów musicalu, za sukcesem produkcji stał fakt, że film promował wśród młodych widzów otwartość umysłu. Inni krytycy i historycy kina wskazywali też na to, że Rocky Horror tłumaczył awangardowe koncepcje dotyczące kultury i seksualności na język zrozumiały dla nastolatków. Z kolei według niektórych fanów za kult wokół filmu odpowiada charyzma wcielającego się w postać transwestyty dr. Franka’N’Furtera Tima Curry’ego, który budując tę niesamowitą postać wzorował się ponoć w równym stopniu na Micku Jaggerze i Davidzie Bowiem, co na własnej matce. Ważne wydaje się również to, że Rocky Horror wręcz zachęca widza do wspólnej zabawy i jest filmem o wiele lżejszym i przyjemniejszym w odbiorze niż inne hity seansów o północy, jak Noc żywych trupów czy Głowa do wycierania. Bohaterowie często przełamują czwartą ścianę i zwracają się wprost do kamery. W filmie jest też sporo nawiązań, które zaznajomieni z horrorami i kinem science fiction widzowie mogą wyłapać. Wszystkie te czynniki złożyły się na zjawisko zupełnie nieprzewidywalne i niepowtarzalne – żaden późniejszy film, nie będący blockbusterem, nie cieszył się tak wielkim kultem. Nawet sequel pod tytułem Shock Treatment, który powstał w 1981 roku, nie powtórzył sukcesu pierwowzoru. [Grzegorz Fortuna, fragment recenzji]

15. Czarnoksiężnik z Oz (1939)

Niezależnie od przyjętego klucza filmową wersję z 1939 ogląda się bardzo dobrze, głównie przez znakomite światotwórstwo. Uderzona w głowę Dorotka przenosi się z szarego, nieciekawego Kansas do rzeczywistości tak innej, tak intensywnej, że aż dziw bierze, że nie zemdlała znowu. Liczba bodźców atakujących dziewczynkę jest niezwykła, wręcz zastanawiająca. Czy Dorotka cały czas tłumiła w sobie te fantastyczne wizje, a cios ościeżnicą był zapalnikiem, który je uwolnił? A może panika spowodowana aferą z Totem i trąbą powietrzną wyzwoliła w niej surrealistyczne wizje? Trudno powiedzieć, ale jest to jeden z najbardziej niesamowitych snów, jakie miewają dziewczynki w filmach. Godne podziwu. [Jan Dąbrowski, fragment artykułu]

12. Rocketman (2019) [ex aequo]

Tak się utarło, że Rocketmana często porównuje się z Bohemian Rhapsody, jako że oba filmy to biografie słynnych muzyków, którzy byli u szczytu sławy w tym samym czasie i w dodatku się znali. Szkoda, że to właśnie biografia Mercury’ego okazała się takim fenomenem wśród widzów, bo jako film to Rocketman wygrywa niemal pod każdym względem. Strzałem w dziesiątkę okazało się postawienie właśnie na stylistykę musicalową, bo dzięki temu twórcy mogli poszaleć z formą i dać się wykazać fantastycznemu aktorsko i wokalnie Taronowi Egertonowi (zasłużony Złoty Glob!), który ma tu wiele wspaniałych momentów, będących prawdziwą emocjonalną bombą. Sceny z wykorzystaniem piosenek to właściwie każdorazowo perełki. [Łukasz Budnik]

12. Dźwięki muzyki (1965) [ex aequo]

Choć od premiery Dźwięków muzyki minęło w tym roku 55 lat, dzieło Roberta Wise’a wciąż ogląda się z tym samym zachwytem. Dzieje się tak głównie za sprawą Julie Andrews w roli Marii, prawdopodobnie najserdeczniejszej postaci filmowej w historii kina i dziewczyny, która opuszcza klasztor, by zostać guwernantką dla siedmiorga dzieci kapitana marynarki Von Trappa (Christopher Plummer). Dźwięki muzyki wypełniają radość, uśmiechy i wspaniałe piosenki (jedną z nich – My Favorite Things – wykorzystał Lars von Trier w Tańcząc w ciemnościach), ale nie brakuje tu poważnych wątków – wszak całość rozgrywa się w Austrii AD 1938, a więc u progu nazistowskiej ekspansji. Co ciekawe, film oparto o biografię autentycznej osoby, arystokratki Marii Von Trapp. [Dawid Myśliwiec]

12. Les Misérables. Nędznicy (2012) [ex aequo]

Ta historia śpiewa się sama. Dzieje Jeana Valjeana, tak barwnie opisane przez mistrza pióra, Victora Hugo, na taśmę filmową przetłumaczył Tom Hopper. Barwę słowa zastąpił barwą i przepychem obrazu, w rolach głównych zaś obsadził głośne nazwiska – Hugh Jackman, Russell Crowe i Anne Hathaway z pewnością nie mieli kłopotów z przyciągnięciem widza do kin. Jakby zaś tego rozmachu było mało, Hopper postanowił, że jego film będzie musicalem, i porwał się na kultowe już libretto Herberta Kretzmera. Utwory z musicalu Nędznicy to nie byle jakie przyśpiewki, to trudne technicznie dzieła, które od lat inspirują wykonawców i wywołują emocje u widza. To na wzruszającym I dreamed a dream wypłynęła swego czasu Susan Boyle, stając się najbardziej zaskakującym zaprzeczeniem treści utworu. W filmie Hoppera popisy wokalne nie były wartością najwyższą. Wszystkie utwory wykonywane były podczas kręcenia scen, co miało podnieść ich wiarygodność – i to udało się w pełni. Anne Hathaway dramatycznym, emocjonalnym występem wyśpiewała sobie Oscara, zaś pozostali panowie nadali swoim postaciom – Vajleana i Javerta – bardziej intymny, bardziej ludzki niż w przypadku technicznie doskonałej wersji scenicznej charakter. [Agnieszka Stasiowska]

11. Gnijąca Panna Młoda (2005)

Jak niemal każdy film Burtona działa głównie przez stylistykę, operując makabrą i groteską. Tutaj dodatkowo działa w sposób przewrotny, ponieważ świat żywych jest wyprany z barw, szary i sztywny. Zupełnie jak konwenanse i pozory, które zachowują rodzice bohaterów swatający swoje dzieci bez przywiązywania wagi do ich zdania. Świat zmarłych jest natomiast kolorowy i radosny, tak że nawet ten sam utwór grany na fortepianie brzmi tu jakby bardziej pogodnie. A skoro już o fortepianie mowa, to trudno nie wspomnieć o świetnej scenie, w której bohaterowie grają na tym instrumencie utwór na cztery ręce, który przypomina dialog. Wtedy właśnie rodzi się między nimi zrozumienie, a muzyka zastępuje słowa. Szkoda tylko, że do tak stylowego i udanego filmu na siłę starano się upchnąć kilka popkulturowych żartów, które z żadnej strony nie chcą pasować do całości. [Maciej Poleszak, fragment artykułu]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA