Najlepsze FILMY OSTATNIEJ DEKADY. Ranking czytelników
30. John Wick
John Wick, reż. David Leitch, Chad Stahelski
W 2014 roku nikt nie czekał na Johna Wicka, ale kiedy zagościł na ekranach kin, stało się jasne, że to film akcji, którego wszyscy potrzebowaliśmy. Zapomnijcie o epileptycznym montażu i scenach akcji sklejonych na odwal się – tutaj nie mamy najmniejszych wątpliwości, że oglądamy prawdziwe ciosy i akrobacje wspaniałego Keanu Reevesa i doskonale wytrenowanych kaskaderów. Długie ujęcia, unikanie niepotrzebnych zbliżeń i starannie przemyślany przebieg morderczych starć cieszą nasze oczy i przywracają wiarę w kino akcji. Dodajmy do tego fantastyczne użycie neonowych kolorów i oświetlenia, stylową ścieżkę dźwiękową oraz kapitalną konstrukcję podziemia płatnych zabójców, a otrzymamy jeden z najważniejszych filmów akcji dekady. [Mikołaj Lewalski]
29. Nienawistna ósemka
The Hateful Eight, reż. Quentin Tarantino
Zdaniem redaktorów Film.org.pl Nienawistna ósemka jest piątym z kolei najlepszym filmem Quentina Tarantino. W moim osobistym rankingu od lat zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce. Scenariuszowo Tarantino przeszedł samego siebie. Gęsta ekranowa intryga dosłownie rozsadza ekran. Do tego dochodzą perfekcyjne kreacje aktorskie, które ożywiają genialnie napisanych bohaterów będących największą siłą filmu. Wszystko to tworzy istną mieszankę wybuchową; mieszankę zamkniętą w ciasnej drewnianej chatce gdzieś w dziewiczych górach podczas mroźnej śnieżycy. [Maja Budka]
28. Labirynt
Prisoners, reż. Denis Villeneuve
Film w reżyserii Denisa Villeneuve’a najczęściej klasyfikowany jest jako thriller, według mnie jednak bardziej trafną etykietą byłby tu dramat. Bo dramat rozgrywa się na naszych oczach od pierwszej do ostatniej sekundy seansu. Zrozpaczony ojciec (doskonały Hugh Jackman), który sam nie wie, jak daleko może się posunąć, żeby ratować własne dziecko, ale zdecydowany jest na najgorsze, doświadczony śledczy (Jake Gyllenhaal), któremu trudno go potępiać w obliczu absolutnej bezradności oficjalnych organów, i wreszcie podejrzany (jak zwykle hipnotyzujący Paul Dano), który wodzi ich – i nas – wszystkich za nos. Scenariusz Aarona Guzikowskiego doskonale prowadzi te postacie przez plątaninę ciężkich emocjonalnie scen, a gra aktorska wyżej wymienionej trójki nie pozwala oderwać się od ekranu nawet na chwilę. [Agnieszka Stasiowska]
(ex aequo) 25. Logan: Wolverine
Logan, reż. James Mangold
Pożegnanie z rolą w wielkim stylu. Hugh Jackman po raz ostatni wciela się w rolę Wolverine’a, w Loganie mocno już zmęczonego długim życiem. Gdzieś na krańcu znanego Amerykanom świata wegetuje, opiekując się zniedołężniałym profesorem Xavierem. Kiedy niczego się już nie spodziewa, na horyzoncie pojawia się mała dziewczynka, a on po raz ostatni czuje, że są rzeczy, dla których warto żyć – i umrzeć. Logan: Wolverine to film schematyczny i przewidywalny, ale właśnie dlatego piękny. Sztuką bowiem jest przedstawić tę samą historię po raz kolejny tak, jakby się ją opowiadało po raz pierwszy. Jamesowi Mangoldowi się to udało. [Agnieszka Stasiowska]
(ex aequo) 25. Faworyta
The Favourite, reż. Yorgos Lanthimos
Jedno z moich największych zaskoczeń roku 2019. Lanthimos to reżyser bez wątpienia ekscentryczny, który przekłada na język filmowy swoje lęki i fobie. Nie inaczej jest z Faworytą. Reżyser opowiada pokręconą historię o władzy, miłości i manipulacji, która mogła się wydarzyć naprawdę, a która angażuje od pierwszych minut i nie puszcza do samego końca. Sama perwersja nie jest w tym przypadku bohaterem pierwszoplanowym. Mamy też dwuznaczne dialogi, mrugnięcia okiem do widza oraz obraz świata wypaczonego na wszystkie możliwe sposoby. A wszystko to okraszone charakterystycznym dla Greka stylem, który na długo zostaje w głowie widza. Aktorsko to majstersztyk pokazujący, że trzy główne bohaterki są siebie warte. A Olivia Colman to dla mnie idealny przykład tego, jak aktorka drugoplanowa wykorzystała swoją wielką szansę i wspięła się na sam szczyt, zgarniając Oscara. [Gracja Grzegorczyk]
(ex aequo) 25. Zaginiona dziewczyna
Gone Girl, reż. David Fincher
David Fincher łączy siły z Gillian Flynn i ekranizuje jej bestsellerową powieść, do której pisarka sama przygotowuje scenariusz. Duet to niezwykle udany, bo udało się stworzyć jeden ze zdecydowanie najlepszych filmów XXI wieku, a także jeden z moich ulubionych w całej karierze tego reżysera. Wciągający i zaskakujący kryminał miesza się tu z gorzkim portretem związków damsko-męskich i zręczną satyrą na media. Wszystko idealnie pasujące do chłodnej perfekcji Finchera. Ben Affleck, Rosamund Pike, Neil Patrick Harris, Tyler Perry – wszyscy odgrywają tu, zdaje się, najciekawsze kreacje w karierze. Współczesny klasyk. [Filip Pęziński]
24. Tamte dni, tamte noce
Call Me by Your Name, reż. Luca Guadagnino
Tamte dni, tamte noce – historia wakacyjnego romansu nastoletniego Elia i nieco od niego starszego Olivera – to film, który absolutnie nigdzie się nie spieszy i miejscami wymaga od widza dopasowania do tego tempa, ale przy tym niezwykle wciągający. Z czasem zauważamy bowiem, że to nie losy bohaterów są tu najważniejsze, ale ich uczucia. Widz sam ma wrażenie, że czuje słońce padające na spragnione bliskości ciała postaci granych przez znakomity duet Timothéego Chalameta i Armiego Hammera. Piękny film o wchodzeniu w dorosłość, budzeniu się seksualności, zakazanym uczuciu. Doskonały soundtrack. [Filip Pęziński]
23. Coco
Coco, reż. Lee Unkrich, Adrian Molina
Coco jest tak bliskie DNA Pixara i tak dla niego emblematyczne, że mogło powstać tylko w tym studiu, a podpisać pod nim mógł się tylko Lee Unkrich. Przy Coco możemy wręcz odhaczać kolejne znaki rozpoznawcze dla produkcji amerykańskiego studia. Wielopłaszczyznowy świat? Jest. Melancholijna tonacja? Jest. Realizacyjny rozmach? Jest. Komputerowa animacja przekraczająca kolejną granicę niemożliwego? Jest. Emocjonalny cios w finale? Jest. Nie może dziwić, że Coco zdobyło tak dużo sympatię widzów, bo to na pewno jeden z najbardziej niezwykłych i kompozycyjnie złożonych filmów w portfolio Pixara. Dodam jeszcze od siebie, że moment, gdy babcia głównego bohatera za sprawą piosenki przypomina sobie Hectora, jest najczulszą i najbardziej wzruszającą sceną w kinie XXI wieku. [Maciej Niedźwiedzki]
22. Czarny łabędź
Black Swan, reż. Darren Aronofsky
Natalie Portman od lat znajduje się w czołówce moich ulubionych aktorek, zatem bardzo czekałem na jej oscarowy popis w Czarnym łabędziu. Nie zawiodłem się – Natalie jest tu znakomita i absolutnie wsiąka w rolę, wiarygodnie portretując na ekranie stopniowe popadanie w obłęd. Jest sercem tego filmu, choć bardzo dobrze wypadają też partnerujący jej aktorzy, wliczając w to ciekawy epizod rzadko widywanej wówczas Winony Ryder. Czarny łabędź to trudny i miejscami męczący wręcz seans, jednak poza tym ciekawy i zmuszający do myślenia obraz zgubnego dążenia do perfekcji i wpływu toksycznych relacji. [Łukasz Budnik]
(ex aequo) 20. Birdman
Birdman, reż. Alejandro González Iñárritu
O fantastycznym Birdmanie można mówić w kategoriach wydarzenia roku, a nawet dekady. Fenomenalne kreacje aktorskie, na czele z wskrzeszonym z niebytu Michaelem Keatonem; znakomita, rozbita między rzeczywistość a fantazję fabuła, którą w dodatku genialnie uzupełnia strona techniczna (całą akcję przedstawiono jakby w jednym ujęciu) i wymykająca się jednoznacznym klasyfikacjom ścieżka dźwiękowa. Wszystko to sprawia, że od filmu zwyczajnie nie można oderwać oczu. To pozycja do smakowania, i to wielokrotnego. [Jacek Lubiński]