Najlepsze FILMY o WAMPIRACH wszech czasów
Krwiożerca, potwór, bestia, monstrum, nieumarły, wampir, Nosferatu. Postać przeklętego krwiopijcy istnieje w zbiorowej świadomości chyba od zarania ludzkich opowieści. Występuje w każdej mitologii i w ludowych podaniach z całego świata – np. u nas m.in. jako upiór, strzyga czy wampierz. Do literatury zaczął wkradać się na dobre w epoce romantyzmu, a wampir Stokera był pierwszym, którego zaliczamy do dziedzictwa kultury popularnej i tym, któremu zawdzięczamy pierwszego wampira ekranu. Już za dwa lata Nosferatu – symfonia grozy będzie obchodzić 100-lecie premiery, a tym samym upłynie cały wiek obecności wampirów w kinie. Przez ten czas klasyczne monstrum ewoluowało – od bezdusznego potwora, poprzez uwodzicielskiego gentlemana, po udręczonego faceta i idola nastolatków. Postać wampira przestała być kojarzona wyłącznie z ikonografią kina grozy i wypełnia też swój potencjał komediowy, przygodowy i romantyczny.
Zapraszamy was do zapoznania się z wynikami plebiscytu na najlepsze filmy o wampirach, jakie kiedykolwiek powstały. Poniżej znajdziecie 25 tytułów, które zdobyły najwięcej waszych głosów. Jak się przekonacie, walka o poszczególne miejsca była zaciekła i czeka was niejedna niespodzianka. Koniecznie podzielcie się w komentarzach swoimi typami!
24. Cień wampira (ex aequo)
Cień wampira to bez dwóch zdań najbardziej nikczemny film o tym, jak kręcono kultową produkcję Nosferatu. Twórcy jako podstawę produkcji biorą miejską legendę o tym, że odtwórca głównej roli Max Schreck był wampirem, i wykorzystują ten motyw od początku do końca. Do dzisiaj wielu osobom łatwiej jest uwierzyć w to, że był on wampirem, a nie aktorem. To, co totalnie zaskakuje, to fakt, iż reżyser E. Elias Merhige i jego scenarzysta Steven Katz robią dwie rzeczy jednocześnie. Tworzą własny film o wampirach, a za kulisami opowiadają o środkach, jakie reżyser jest w stanie podjąć, by zrealizować swoją wizję. Murnau w tej produkcji to człowiek mający obsesję na punkcie swojego dziedzictwa; tłumaczy swojej ekipie, że „nasza poezja, nasza muzyka będzie miała kontekst równie pewny jak grób”. W tamtym momencie większość z osób uczestniczących w powstawaniu filmu w filmie nie wie, że pójdzie do grobu w służbie jego poezji. [Gracja Grzegorczyk]
24. Mroczne cienie (ex aequo)
Mroczne cienie to w filmografii Tima Burtona specyficzna pozycja. O ile większość jego filmów można ocenić dość jednoznacznie pozytywnie lub negatywnie, o tyle w tym właśnie elementy udane mieszają się z zupełnie chybionymi. Świetna obsada, udany humor, ciekawy koncept wciąż mierzyć się musiały z chaotycznym, koślawym i obciążonym zbyt dużą liczbą wątków scenariuszem. Jeśli wierzyć tym, którzy znają oryginalny serial, to Burton stworzył dla niego piękną, pełną nawiązań laurkę. I może taki przyświecał mu cel – zawsze to coś ciekawszego niż jego bezduszne produkcje dla Disneya. [Filip Pęziński]
23. Buffy: Postrach wampirów
Można śmiało powiedzieć, że niewielu ludzi wysoko ceni oryginalny film Buffy: Postrach wampirów. Jest zbyt kampowy, by traktować go poważnie, ale też niewystarczająco kampowy, by przyjąć go jako całkowicie ironiczny. Produkcja balansuje w dość niezręczny sposób na granicy horroru i komedii. A kiedy musi wybierać pomiędzy mrokiem a głupotą… zawsze wybiera głupotę. Film jest daleki od ideału, jednak mimo wszystko dalej można go obejrzeć bez większego wstydu. Historia jest oryginalna i dość dobrze poprowadzona, występy aktorskie są naprawdę na przyzwoitym poziomie, a miejscami pojawiają się zamierzone zabawne momenty. Każdy, kto spodziewa się horroru, będzie bardzo rozczarowany, ponieważ niewiele z tego gatunku można tu uświadczyć. Ale jeśli macie ochotę na lekką komedię z przyjemnym zakończeniem, to jest to propozycja idealna. No i koniecznie trzeba odrzucić wszelkie myśli związane z dużo lepszym serialem pod tym samym tytułem. [Gracja Grzegorczyk]
21. Dracula: Historia nieznana (ex aequo)
Tytuł nie kłamie. Faktycznie jest to historia nieznana, skoro Dracula najpierw przedstawiony jest jako kochający mąż i ojciec, sprawiedliwy władca i wielki wojownik, a po przemianie w wampira mroczny superbohater. Tym samym filmowi Gary’ego Shore’a bliżej do fantastycznego kina akcji niż horroru, choć grający tytułową rolę Luke Evans potrafi oddać udrękę swojej postaci, łaknącej krwi, wyklętej przez swój lud, skazanej na samotność. Są tu rewelacyjne pomysły inscenizacyjne oraz wystawne i efektowne wizualia, brakuje jednak lepszego tekstu – obecne tu tematy są potraktowane powierzchownie, a potworność krwiopijcy jest niepotrzebnie łagodzona. Mimo to Draculi: Historii nieznanej udaje się obudzić w widzu chęć spojrzenia na najsłynniejszego wampira z całkiem innej strony. [Krzysztof Walecki]
21. Postrach nocy (1985) (ex aequo)
W latach 80. kino postawiło na współczesny, daleki od gotyckiego i potwornego, wizerunek wampira, co zaowocowało takimi filmami jak Zagadka nieśmiertelności czy Straceni chłopcy. Również w Postrachu nocy, reżyserskim debiucie Toma Hollanda (Laleczka Chucky), krwiopijca jest – przynajmniej na pierwszy rzut oka – daleki od łysego Nosferatu czy ubranych w peleryny kolejnych inkarnacji Draculi. W swej zwierzęcej formie przypomina gigantycznego nietoperza, ale jako człowiek, z twarzą Chrisa Sarandona, jest uosobieniem tego, czym jego nastoletni sąsiad nie jest, a może chciałby być – przystojnym, czarującym i emanującym seksualnym ładunkiem mężczyzną. Film Hollanda pewnie kroczy między horrorem i komedią, ukazując wampira jako bestię, ale i tego, który łatwo może odbić głównemu bohaterowi dziewczynę. Po 35 latach od premiery oraz całkiem udanych sequelu i remake’u Postrach nocy wciąż zaskakuje fabularną oryginalnością i bezbłędnym wykonaniem. [Krzysztof Walecki]
20. 30 dni mroku
Alaska to lokalizacja wprost stworzona do kina grozy – a już koncept 30-dniowej nocy i bandy wampirów opanowującej najbardziej wysunięte na północ amerykańskie miasteczko to czyste horrorowe złoto. 30 dni mroku podobać się może zwłaszcza dlatego, że wampiry są tutaj naprawdę godnymi przeciwnikami ludzi – nie są bezmyślnymi krwiopijcami, lecz przebiegłymi złoczyńcami, którzy knują i planują, by wybić w pień niewielką społeczność miasteczka Barrow (fun fact: nazwa tego rzeczywistego miasteczka została zmieniona w 2016 roku na Utqiaġvik, nazwę pochodzącą z języka Innuitów). Film Davida Slade’a, który później wrócił do tematu wampirów w Sadze „Zmierzch”: Zaćmieniu, ma co prawda kilka dziur scenariuszowych (dlaczego krwiopijcy raz są superszybcy, a innym razem powolni?), ale jest zrealizowany na bardzo wysokim poziomie i porządnie trzyma w napięciu. A Danny Huston w roli herszta wampirzej bandy to czarny charakter, którego naprawdę można się bać. [Dawid Myśliwiec]