Yellowstone, Top Gun i Stallone. Z czym SKYSHOWTIME wchodzi do Polski i jakie robi wrażenie?

Od 14 lutego w Polsce dostępna jest nowa platforma streamingowa SkyShowtime. Można na niej znaleźć filmy i seriale z wytwórni Universal Pictures i Paramount Pictures. Na platformie znalazły się także produkcje Nickelodeon, DreamWorks Animation, Paramount+, Showtime, Sky Studios i Peacock.
Czy mamy powody do radości, czy może jest to platforma, która szybko zatonie? Ile kosztuje abonament? Jakie filmy i seriale dostępne są w bibliotece? A może ciekawi Was, jakie są moje wrażenia po odpaleniu dostępu?
Cena Czyni Cuda
Na poziomie jakości dźwięku i obrazu rozczarowani będą ci, którzy oglądają filmy w jakości 4K. SkyShowtime na razie daje nam tylko możliwość do oglądania filmów w Full HD, co już na wstępie sygnalizuje pewne problemy. Ale nie to miało przyciągnąć naszą uwagę. To oczywiste, że jeśli nowa platforma chce wbić się na wyjątkowo konkurencyjny rynek, musi swoim użytkownikom zaoferować coś atrakcyjnego. Są dwie drogi. Albo postawi na unikalny kontent, wyróżniający się na tle innych, albo będzie kusić ceną. Najwyraźniej, decydenci SkyShowtime postawili na tę drugą drogę. Do końca kwietnia trwa bowiem promocja dla nowych użytkowników, zgodnie z którą cena za abonament miesięczny wynosi jedyne 12,49 zł (po jej upływie, cena wynosić będzie 24,99). Ta promocyjna cena wygrywa zatem z cenami za abonament w Netflix, Disney+, Apple TV, HBO Max i Amazon Prime Video.
Czy to wystarczy, by zachęcić odpowiednią liczbę użytkowników do wykupienia subskrypcji SkyShowtime? Według mnie być może na początku ten zarzucony na nas haczyk faktycznie zadziała, ale to, czy pozostaniemy trwale złowieni, wiązać się będzie z tym, co takiego od decydentów SkyShowtime otrzymamy do oglądania.
Biblioteka
Jeśli miałbym określić bibliotekę SkyShowtime jednym słowem, użyłbym do tego słowa „mało”. Trochę lekceważąco podeszli decydenci tej platformy do użytkowników z Polski. Owszem, na pierwszy plan rzucono naprawdę łakome kąski, które zwrócą uwagę niejednego użytkownika. Trudno bowiem przejść obojętnie obok takich filmów jak Top Gun: Maverick czy Wiking, aczkolwiek reklamowanie platformy przy użyciu Jurassic World: Dominion jest dla mnie bliższe niedźwiedziej przysługi niż szczerego uścisku dłoni życzącego dobrego seansu. Cieszy natomiast fakt, że w końcu otrzymujemy dostęp do całej serii Parku Jurajskiego, tuż po tym, jak skończyła ona swój żywot na Netfliksie (do niedawna tam właśnie była ta seria dostępna). Cieszy też, że w oczekiwaniu na premierę piątego Indiany Jonesa, to właśnie na SkyShowtime znajdziemy wszystkie części przygód słynnego archeologa, gotowe do seansu powtórkowego. Nie da się jednak ukryć wrażenia, że filmy z biblioteki SkyShowtime wcześniej „wędrowały” u innych, by w końcu znaleźć swoje stałe miejsce.
Tak jest w przypadku seriali z uniwersum Star Trek, które po części są wciąż dostępne na Netfliksie, po części właśnie na SkyShowtime, a po części na Amazon Prime Video (mam na myśli Picarda). Natomiast warto zwrócić uwagę, że w końcu otrzymaliśmy dostęp do produkcji Star Trek: Strange New Worlds – już dodałem ją do swojej listy. Z innych seriali, na które warto zwrócić uwagę, to z pewnością mafijny Tulsa King z Sylvestrem Stallone w roli głównej (pierwsza serialowa rola w karierze), serial science fiction na podstawie gry komputerowej Halo, a także – a może przede wszystkim – całe uniwersum Yellowstone, czyli główna linia fabularna tego serialu w postaci pięciu sezonów, a także linie poboczne, prequelowe, zobrazowane produkcjami 1883 i 1923. Jeżeli miałbym wskazać jeden tytuł, dla którego warto bez zastanowienia wykupić dostęp do SkyShowtime, wskazałbym właśnie hit z Kevinem Costnerem w roli głównej.
Moje wrażenia
Mimo wszystko wyczuwam delikatny problem z zawartością. Nie dość, że jest tytułów trochę za mało, to jednak kąski, które na pierwszy plan rzucono użytkownikom, są lekko przebrzmiałe. Nie rozumiem też zasad, jakimi ludzie w garniturach kierowali się, podejmując decyzję o tym, do ilu sezonów poszczególnych produkcji dać dostęp. Jest dla mnie rzeczą wielce żenującą, że w przypadku takiego Dextera, o którym ostatnio znowu zrobiło się głośno z racji rebootu, mamy do dyspozycji tylko jeden sezon, a w przypadku takiego Californication (którego kult dawno przeminął, chyba że o czymś nie wiem) do dyspozycji jest ich już siedem. Podobny problem zauważyłem także w HBO Max, ale nie oni są obecnie w ogniu naszego zainteresowania.
Osobnym problemem są napisy. Obejrzałem jeden z odcinków 1923 i muszę powiedzieć, że podczas emisji bardzo przeszkadzała mi zarówno czcionka napisów, jak i trudna ich dostrzegalność. Często wtapiały się w tło, a co gorsza, nieraz odnosiłem wrażenie, że „tańczyły” w górę i w dół, a to dla oka kolejne utrudnienie. Coś musi być jednak nie tak z samym tłumaczeniem, bo takiego 1923 dostępne są jedynie trzy pierwsze odcinki, a za oceanem swoją premierę miał niedawno odcinek szósty. Ewidentnie da się w takim działaniu dostrzec traktowanie Polski jak kraju Trzeciego Świata. Gdy na rynek wchodziło HBO Max, pamiętam, że z takim Tokyo Vice także byliśmy w tyle względem Zachodu o jeden, maksymalnie dwa odcinki, ale nie trzy. Na korzyść SkyShowtime przemawia jednak fakt, że przynajmniej wchodzą do Polski z działającą aplikacją.
Po wpisaniu hasła science fiction moim oczom ukazał się wyjątkowo skromny wybór kina gatunkowego. Fajnie, że będę mógł sobie przypomnieć takie Ludzkie dzieci, ale znów – to mało. Czekam na więcej, czekam także na coś oryginalnego. Ale przede wszystkim, czekam, na podejście z większym szacunkiem do polskiego widza, nierzucanie mu ochłapów na pożarcie i nierobienie sobie kpin z opóźnieniami odcinków. Bo przy takim podejściu promocyjna cena na pewno nie uczyni cudu.