search
REKLAMA
Felietony

Serial HARRY POTTER jako niepotrzebna ofiara źle pojętej lewicowej ideologii?

W tym felietonie wcale nie będę się zajmował tylko możliwym obsadzeniem Paapy Essiedu w roli Severusa Snape’a.

Odys Korczyński

17 grudnia 2024

REKLAMA

W tym felietonie wcale nie będę się zajmował tylko możliwym obsadzeniem Paapy Essiedu w roli Severusa Snape’a, ale raczej tym, co można i powinno się zrobić z cyklem o Harrym Potterze w nadchodzącym serialu. Informacja o Essiedu oczywiście rozgrzała ostatnio Internet do czerwoności. Zgadzam się, że jest kontrowersyjna, ale to zaledwie element szerszej kwestii, którą jest serial o Harrym Potterze sam w sobie. Pierwsze konkretne informacje o nim pojawiły się w 2021 roku. Dzisiaj wspomina się już konkretniej o znanych i gwarantujących jakość nazwiskach w ekipie realizacyjnej m.in. Franceski Gardiner (Sukcesja, Mroczne materie) oraz Marka Myloda (Sukcesja, Menu). Dla niektórych miłośników serii produkcja jest zupełnie zbędna, inni z kolei ucieszyli się, że 7-sezonowy tytuł nareszcie przedstawi dokładnie treść książek. Coraz więcej również spekuluje się o obsadzie, bo serial ma być nie tylko wierny, ale i nowatorski. Problem w tym, że jeśli nowatorstwo ma polegać tylko na zmianie koloru skóry aktorów wcielających się w głównych bohaterów, to zaczyna być to nudne, a nie kontrowersyjne, więc nie ma sensu się na tym skupiać, a może nawet warto zaakceptować to, że seria napisana przez J.K. Rowling jest dość etnicznie biała i takie były również pełnometrażowe adaptacje, chociaż…

…Białe były postaci pierwszoplanowe i te, które wpływały w znacznym stopniu na fabułę, to się zgadza, ale nie wiem, czy pamiętacie, czarnoskórych aktorów w całej serii pojawiło się kilku np. Luke Youngblood jako Lee Jordan, George Harris jako Kingsley Shacklebolt. Nie jest więc tak, że pełnometrażowa seria była radykalnie kaukaska. J.K. Rowling jednak, skoro jej pochodzenie etniczne jest właśnie takie, a nie inne, miała prawo osadzić swoją historię w tej grupie fenotypowej, czyli wśród białych. Niezgodne z jej jestestwem i socjalizacją w danej grupie kulturowej byłoby, gdyby pisała np. o czarnoskórych z Bronxu, o ile by wśród nich nie żyła i dobrze ich nie znała, a wiemy, że tak nie było. Co najważniejsze jednak – Rowling nie napisała reportażu, wielokulturowej, krytycznej analizy stosunków społecznych, ale stworzyła rozrywkową fikcję, która jest bardzo humanistyczna, a nie ideologiczna. Tak więc nie tędy droga, drogie środowiska lewicowe, których od zawsze czułem się częścią, żeby tak na siłę, sztucznie, nieintuicyjnie próbować rekompensować brak multikulturowości w kinie innym grupom etnicznym. Czy naprawdę one tego oczekują?

Tak więc zgodnie z zapowiedziami serial o Harrym Potterze ma być bardziej nieszablonowy niż seria pełnometrażowa. Mam szczerą nadzieję, że nie tylko na tym będzie polegało jego nowatorstwo, że nagle Snape stanie się czarnoskóry, gdyż wtedy owo nowatorstwo będzie tylko pustym słowem. Z drugiej strony serial ma być dokładną ekranizacją wszystkich powieści z serii, więc już na tym poziomie twórcy ucięli sobie wiele możliwości eksperymentowania z formą i treścią. Co jednak na tę chwilę wiemy o aktorach, chociaż to wszystko spekulacje? Od razu nasuwa mi się myśl, kto mógłby zagrać lorda Voldemorta. Gdzieś chyba wśród fanów padła informacja, że dobrym strzałem byłby Cillian Murphy. Poparł go nawet Ralph Fiennes. Zatrudnienie Murphy’ego byłoby obiektywnie świetnym posunięciem, zwłaszcza że Harry’ego, Rona i Hermionę zagrają najpewniej zupełnie nieznani dziecięcy aktorzy, przed którymi być może otworzą się wrota oszałamiających karier w świecie filmu. Wypada więc, żeby dorośli bohaterowie byli grani przez bardzo znanych aktorów dla zrównoważenia całości. Cillian Murphy ma niezaprzeczalny talent do grania złoczyńców, co wielokrotnie udowodnił. Jego przeciwnikiem powinien być również ktoś kultowy wśród brytyjskich aktorów. W grę do niedawna wchodziły trzy warte uwagi nazwiska – Mark Strong, Jared Harris i Mark Rylance. Mark Strong jest wizerunkowo bardziej znany, chociaż nieco obciążony liczbą zagranych przez siebie negatywnych postaci, niemniej za to zatrudnienie Jareda Harrisa, który niestety odmówił, byłoby sentymentalną odpowiedzią na rolę pierwszego Dumbledore’a, którą w dwóch filmach pełnometrażowej serii zagrał Richard Harris, czyli jego ojciec. Historia w pewnym sensie zatoczyłaby koło. Mark Rylance zaś to dodatkowa alternatywa nawiązująca do Michaela Gambona, raczej ta z tych dostojniejszych, lecz jeszcze nacechowana wielką żywotnością, której nie miał już w sobie Richard Harris.

Niemniej ciekawie jest w przypadku pozostałych postaci, tak znanych i uwielbianych przez widzów jak Rubeus Hagrid oraz Minerwa McGonagall, nie licząc tych 32 000 kandydatów do ról Harry’ego, Wesleya i Hermiony. Zgodnie z informacjami z „Forbesa” na Hagrida został wytypowany w Polsce może mniej znany Brett Goldstein, brytyjski aktor, ale też komik i podcaster, znany chyba najbardziej z serialu Ted Lasso. Natomiast Minerwę McGonagall mogłaby zagrać Sharon Horgan. Możliwe, że kojarzycie ją z ciekawej produkcji Wieczór gier. No więc widać już jasno, że w porównaniu z Cillianem Murphym jako Voldemortem oraz chociażby Markiem Rylance’em jako Dumbledorem ci aktorzy są wręcz drastycznie nieznani. No i pozostaje jeszcze ten nieszczęsny Snape, który – jak wiemy – ma dla całej historii Pottera niebagatelne znaczenie, mniej więcej na tym samym poziomie, co sam Dumbledore. Projektowany do jego roli Paapa Essiedu również nie jest aktorem – delikatnie to ujmując – oszałamiająco znanym, a poza tym jego pojawienie się jest nacechowane wyjątkowo ideologicznie, jakby miał być żywym transparentem o określonym kolorze skóry, którego wolnościowcy używają, żeby napawać się, jacy to są postępowi i dobrzy dla innych grup etnicznych. Aż chce się powiedzieć – DOBRZY PANOWIE, ci właśnie biali i nowocześni, że tym czarnoskórym dają tyle wiekopomnych szans na zaistnienie. Zdaje się to wyjątkowo dwulicowe i bardzo rasistowskie. Jest jeszcze i inny wymiar tej roli – Paapa Essiedu jest młody (34 lata), wygląda świetnie, niezbyt koresponduje z mrokiem Severusa, który ten wokół siebie roztaczał, mimo książkowo dość młodego wieku (30+). Snape’a powinien zagrać ktoś bardzo znany w brytyjskim środowisku aktorskim, lecz już dojrzały np. Tom Hardy (47 lat) lub Guy Pearce (57 lat). Dla lepszego ogólnego wizerunku serialu dobrze by było również, gdyby do roli Lucjusza Malfoya wrócił tym razem Tom Felton, zamiast Jasona Isaacsa, skoro do roli Draco zapewne zostanie znaleziony zupełnie nowy aktor-debiutant.

A cała reszta? Jeśli realizacją serialu zajmuje się HBO, to nie ma się czego obawiać. Będzie to dopracowana wizualnie produkcja, tylko jak zareagują na nią fani, skoro pełnometrażowe filmy tak wrosły w naszą widzowską świadomość. Jeśli tak jest, szkoda z nią eksperymentować, zwłaszcza z pobudek ideologicznych, a nie wynikających z realnej potrzeby najdoskonalszego jak się tylko da oddania literackiego pierwowzoru. Pomijającą wiele wątków interpretację przecież już mamy, i to o kultowym statusie.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.moto7.net/ https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor