search
REKLAMA
Recenzje

THE MENU: Śmiech, głód i blichtr [RECENZJA]

„The Menu” nie jest połączeniem „Lobstera” i „Delicatessen”, jak można było spodziewać się po zwiastunie. Nie oznacza to jednak, że nie warto się na ten film skusić.

Natalia Hluzow

19 listopada 2022

the menu
REKLAMA

The Menu to najnowszy film Marka Myloda, reżysera licznych odcinków Ekipy, Shameless i uważanej za arcydzieło współczesnej telewizji Sukcesji. Fabuła filmu skupia się na ekskluzywnej kolacji w restauracji tak luksusowej, że zdobycie stolika w tym umiejscowionym na odrębnej wyspie lokalu jest rzeczą osiągalną tylko dla najbogatszych i najbardziej wpływowych elit. Na miejscu spotykają się więc wybitna krytyczka kulinarna ze swoim wydawcą, przebrzmiała gwiazda kina ze swoją asystentką, milioner z żoną, trzech karierowiczów z korporacji należącej do właściciela lokalu oraz zamożny pasjonat gotowania ze swoją tajemniczą partnerką. Żadne z nich nie może tu liczyć na specjalne względy despotycznego szefa kuchni, Juliana Slowika, i jego zdyscyplinowanego personelu. By zasmakować geniuszu kulinarnego artysty, wszyscy będą musieli podporządkować się jego wizji wieczoru. W pewien sposób będą mogli jednak poczuć się wybrańcami. Mistrz przygotował dla nich bowiem najbardziej wyjątkowy spektakl w swojej karierze…

the menu

Prościej nie znaczy gorzej

The Menu nie jest połączeniem Lobstera i Delicatessen, jak można było spodziewać się po zwiastunie. To film od wymienionych tytułów prostszy w swej konstrukcji i dość oczywisty w swej wymowie. Nie oznacza to jednak, że nie warto się na niego skusić. Wręcz przeciwnie. Film Myloda to sprawnie napisana i wyreżyserowana, a przede wszystkim autentycznie zabawna satyra, operująca czarnym jak smoła humorem. Wizualnie jest to obraz dopieszczony i wysmakowany niczym dania przygotowywane przez szefa kuchni i jego ekipę – zarówno na poziomie scenografii, kostiumów, jak i zdjęć. Od pierwszych sekund możemy też delektować się wyśmienitym aktorstwem. Obsada doskonale odnajduje się w rolach pretensjonalnych snobów.

Trudno rozsądzić, komu parodiowanie przedstawicieli wyższych sfer wychodzi najlepiej, ale ja postawiłabym jednak na Nicholasa Houlta, który jak nikt inny sprawdza się w rolach egocentrycznych dupków. Obok niego na ekranie błyszczy jak zawsze świetna Anya Taylor-Joy, wspaniała jest też Hong Chau jako przeraźliwie opanowana managerka restauracji. Scena należy jednak przede wszystkim do Ralpha Fiennesa w roli mistrza ceremonii, którego wyjątkowy talent do wywoływania niepokoju u widza sprawdza się tutaj perfekcyjnie.

the menu

 

Prawdziwy smak sztuki

Rozwiązania fabularne mogłyby być ciekawsze, zwroty akcji bardziej zaskakujące, a drugie dno trudniejsze do odkrycia. Ciut za mało jest też w tej makabresce autentycznej grozy. Przedstawiona na ekranie sytuacja sprowadzona zostaje bowiem do takiego absurdu, że przestajemy przejmować się faktem, iż stawką w tym wymyślnym spektaklu jest ludzkie życie. The Menu tym samym staje się bardziej krwawą komedią niż mrocznym thrillerem okraszonym komizmem. Szkoda, ale – jak wspomniałam już wcześniej – komentarz społeczny jest tu na tyle zabawny i celny, że można wybaczyć twórcom niedociągnięcia na innych płaszczyznach.

Niby nic odkrywczego, ot kolejna satyra na wyższe sfery, podana w sposób przywodzący na myśl Nie patrz w górę Adama McKaya (który pełnił tutaj funkcję producenta). Tym razem ostrze krytyki bezpośrednio wymierzone jest w spijających słowa z własnych ust krytyków kulinarnych, miłośników food pornu i zwolenników kuchni spod znaku „momentów” Modesta Amaro. Lecz sztuka kulinarna to tylko jedna ze sztuk sprowadzanych do absurdu przez zakochanych we własnej elitarności odbiorców. Tezy postawione przez Myloda bez trudu można odnieść do sztuk plastycznych, teatru czy samego kina.

the menu

Iluż jest zakochanych w sobie krytyków filmowych, ilu pseudoznawców kina powtarzających utarte frazesy i wychwalających lub ganiących dzieła tylko dlatego, że wychwalać lub ganić je wypada; iluż filmowców zapatrzonych w swój własny geniusz… Ileż osób, chcąc uchodzić za artystów lub koneserów, zapomina, że posiłki przyrządza się po to, by nakarmić brzuchy, a filmy – by nakarmić serca i dusze. The Menu przypomina o tych prostych prawdach być może nie w idealny, ale w wystarczająco atrakcyjny i emocjonujący sposób, by zaspokoić nasz pierwotny głód wrażeń.

Natalia Hluzow

Natalia Hluzow

Miłośniczka twórczości Tarantino, Nolana, Waititiego, kina superhero i serialu „The Office” (US!) wychowana na „Władcy pierścieni” i „Zabójczej broni”. Za synonimy filmowego arcydzieła uważa „Fight Club”, „Bękarty wojny” i „Incepcję”. Jej najnowszą miłością jest „Batman” Matta Reevesa. Na przekór stereotypom dotyczącym osób po szkołach filmowych, ponad wszystko kocha kino mainstreamowe i wszelkie toczące się w jego ramach gry intertekstualne. Nienawidzi wydumanych dialogów, papierowych postaci i kiedy twórcy wątpią w inteligencję widza.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA